Kurcze, dziękuje za pomocne słowa, jest godzina po 18.00. sobota, właśnie wróciłem z arbajtu, żeby trochę poszwendać się po świecie, trzeba też popracować.
Siena, to oprócz Florencji, sentencja Toskanii. To nie ma tak, jeżeli już planujesz i jesteś, obowiązkiem jest odwiedzenie tego miejsca. Musisz mieć sporo czasu, nie to, że miejsce zbyt rozległe, nie, obszar starego miasta, bo tylko to co zwiedzamy, pozostaje poza średniowiecznymi murami. Wszystko jak na dłoni. Ale trzeba powoli, powoli, żeby zostało w głowie...
Po pierwsze: Trzeba dojechać pod mury niczym się nie zrażając, jak najbliżej głównego wejścia do starówki, zaparkować na parkingu, niestety płatnym, ale tutaj niezbyt drogim.
Kwestia parkingów, wszystkie miejsca do parkowania obrysowane są liniami o określonych kolorach: biały- możesz parkować bezpłatnie, w sezonie takich miejsc niestety okrutnie jest trudno znaleźć, szczególnie w dużych turystycznych miastach, ale bywa, że bywa. Niebieskim- trzeba zapłacić, czasowe bilety kupuje się w automacie parkingowym, szukaj automatu, musi być gdzieś niedaleko. Kolor żółty to miejsca parkingowe zastrzeżone, na pozwolenia, nie dla nas. Bywało, że też tam na krótko parkowałem, Italiani też ludzie...
Siena to nie tylko sam smak, to barwa, barwa to Siena, czyli toskański odcień beżu, coś w tym stylu, w takim kolorze namalowane jest całe miasto...
Spacer po Sienie zaczynamy na Piazza del Campo. Coś szczególnego jest w tym miejscu, błękit nieba wydaje się tu intensywniejszy niż gdziekolwiek indziej i wspaniale eksponuje zachwycająco rude budynki. To jedyna tego typu przestrzeń architektoniczna na świecie, plac ma kształt muszli, wyłożony jest czerwoną cegłą, po której leniwie spacerują gołębie między polegującymi turystami. A leży się na nim znakomicie, ponieważ obniża się ku środkowi - położony jest dokładnie pomiędzy trzema sieneńskimi wzgórzami. Łatwo zapomnieć się leżąc w słońcu i obserwując niesamowitą grę barw...
Wejście na plac, z głównego turystycznego szlaku, pomiędzy wspaniałymi sklepami i barami, knajpami prowadzonymi przez właścicieli od wielu pokoleń, gdzie możesz napić się wspaniałego espresso i zjeść kultowe lody, co krok jest zejście na Piazza del Campo. Pośrodku wzniesiona w XIII wieku wieża Torre del Mangia, z której można podziwiać panoramę miasta (wstęp 7 euro). Całość to jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli miasta, nierozerwalnie z nim związany, każdy Włoch poznałby jego kształt, nawet po wielu kieliszkach Chianti, a jesteśmy właśnie na brzegu tego znanego rejonu świata... No przecież każdy zna wino Chianti.
Przed zejściem na olbrzymią scenę skąpaną w wiecznym słońcu, turyści robią fotki podpatrując z cienia, szukając motywacji do zejścia w piekło upału, szczególnie Japończycy, bo jak na słońce, to parasolki do ręki...
Plac stanowi centralny punkt miasta, każdy mieszkaniec Sieny i każdy turysta przechodzi tędy przynajmniej raz dziennie, a w słoneczne dni zatrzymuje się tu na dłużej, łatwo więc spotkać oprócz grupki turystów spacerujących mieszkańców Sieny. Aktualny układ placu powstał w XII wieku; czerwona ceglana muszla, podzielona na dziewięć części dla upamiętnienia Governo dei Nove obramowana jest kamiennym pasem. Plac otoczony jest urokliwymi średniowiecznymi budynkami, z których najbardziej charakterystycznym jest Palazzo Pubblico. To jeden z najciekawszych gotyckich zabytków świeckich.
Właśnie tu, wokół tego placu odbywa się słynna coroczna gonitwa koni Palio- niestety często źle kończąca się dla koni. Wiele z nich postradało nogi a nawet życie, można zobaczyć okropne zdjęcia. Moja żona, wielbicielka koni, określiła tren bieg jako więcej niż okrutny i chyba miała rację, nie polecam...
W górnej części placu stoi XIII wieczna fontanna z wodą z akweduktu płynącego pod miastem od czasów rzymskich...
I teraz to co najpiękniejsze w sienie. Katedra Duomo. 5 lat temu, gdy tu byłem była zamknięta i restaurowana. Teraz można tu wejść za pieniądze, 8 E, w sezonie, poza taniej...
Katedra, il Duomo dell Assunta, obłożona charakterystyczną czarno-białą marmurową okładziną. Romańsko- gotycka fasada autorstwa Giovanniego Pisana robi wrażenie o każdej porze dnia. W chwili gdy byliśmy- oświetlona południowym słońcem zdawała się wręcz promieniować i aż raziła bielą i różem.
W środku pozioma zabudowa z kolorowych marmurów, oczywiście z Carrary, białe, zielone, czerwone czarne, przepiękne.
Choć z zewnątrz katedra sprawia wrażenie małej, z pewnością zaskoczy nas bogactwo i przestrzeń wnętrza. Oprócz dobrze już znanych nam biało-czarnych marmurowych pasów, zobaczymy tu przede wszystkim dużo złota i błękitu. Unikatem na skalę światową jest marmurowa posadzka z
56 scenami mitologicznymi i starotestamentowymi, wykonana w XIV wieku, nieźle...
Kilometry takiej posadzki, ale chodzimy wokół, nie dęptać eksponatów, prego!!!!
Mrmurowa ambona, wykonana przez Nicola Pisano, z lwami...
I jeszcze szczegóły na frontonie katedry, wszystko z marmuru...
Niesamowite zejście z Katedry wgłąb starego miasta, niesamowity układ barw kolorów...
Ileż podobnych zdjęć można wkleić, chyba dużo, myślę że już wystarczy.
To miasto można zwiedzać godzinami, ma swój niezaprzeczalny urok, nawet wśród wielu turystów, przynajmniej tak myślę...
Pozdrawiam, Grzegorz.