Ja zakochałem się we Włoszech po pierwszej samodzielnej (bez biura podróży) podróży w 2006. Od tego roku jeżdżę tam na okrągło 2-3 razy do roku. Jak bym wygrał w totka to przeniósł bym się tam od razu. A porównywać z Chorwacja to nie ma żadnego sensu. Toi jest zupełnie coś innego. Moim zdaniem to coś jak odpowiadać na pytanie co jest lepsze Nowy Jork czy Miechów. Miechów ma swoje uroki, których nie ma w Nowym Jork ale tak na prawdę to co tu z czym porównywać. Nie chce wchodzić w szczegóły żeby jeszcze bardziej się nie narazić ale nawet powszechne narzekanie na przemysł turystyczny na Jesolo okazały się po bliższym poznaniu przesadzone.
Co do kosztów to je minimalizuje. Jeżdżę na kempingi z Eurocampu po sezonie. Tak ustawiam kempingi by obeszło się bez noclegów tranzytowych i by mieć zwiedzane miasta w pobliżu, jedzenie biorę ze sobą. Wiem , że na tym forum działają tłumy takich co to mi powiedzą, że to obciach i "jak Cie nie stać to nie jeździj". Mnie nie stać ale jeżdżę i jestem z tego dumny.
A z Chorwacją pożegnałem się po 5 wyjazdach, bez żalu bo na tym ostatnim miałem pecha być i oszukany i zrobiony w bambuko. Oczywiście to przypadek bo generalnie Chorwaci są sympatyczni ale Włosi też. Do tego próby komunikacji w kaleczonym włoskim pomagają we wzbudzaniu sympatii.