FUX napisał(a):W pałacu Dożów zimą było nas w największej sali kilka osób.
popieram - przy czym ucieczka od tłumów bywa możliwa także latem.
W Sienie, pod koniec lipca, fotografowałem fasadę katedry dzieląc plac katedralny z jeszcze jedną osobą czyniącą to samo, nie liczę dwóch siedzących w rogu placu policjantów.
Aha, była bodaj 05:40 rano. Ale i tak brak tłumów o tej porze nie był jedynym argumentem za zjawieniem się tam tak wcześnie, kwestia światła, nastroju o wschodzie słońca...
Z wnętrzami jest problem - tu nie ma dobrego wyjścia. W Ufizzi w marcu były tłumy, sądzę że w lipcu jest to samo, bo przecież wstęp jest limitowany, co oznacza, że nigdy nie będzie ludzi więcej ale też nigdy nie będzie mniej, najwyżej kolejka do wejścia może być różna, tzn. albo może jej praktycznie wcale nie być (mam na myśli 100 metrową kolejkę, czyli praktycznie żadną
), albo może być jednak tych parę osób i kolejka ma już 500 metrów długości
Najpiękniejsze doświadczenie związane z ucieczką od tłumów przeżyłem w Pizie- Plac Cudów w sierpniu pełny - i teraz: w katedrze jeszcze trochę ludzi, choć wchodzi się od strzału, w Baptysterium też, na cmentarzu już zupełne pustki (do dziś tego nie rozumiem: SETKI osób na placu koło wieży, pojedyncze osoby na Campo Santo: no to kiedy te setki przez Campo Santo przechodzą, no przecież nikt mi nie wmówi że ktoś przyjechał specjalnie do Pizy, i stoi pod wieżą a nie pójdzie do Campo....), a całkowity odlot przeżywa się w Museo Nazionale di San Matteo, to jest ta sama Piza z tłumami kłębiącymi się przy tej śmiesznej, przekrzywionej wieżyczce, a tu: genialne, olśniewające obrazy włoskiego trecenta, quatrocenta, klimatyzowane sale, tani bilet i zupełna, zupełna pustka. W ciągu ponad godziny widzieliśmy obrazy, panie pilnujące i chyba 2 innych turystów. Jeszce raz: mówię o początku sierpnia. To muzeum wspomnieniami i ważnością sytuuje się dla mnie w zasadzie na równi albo prawie na równi z Placem Cudów, więc do końca tego nie rozumiem, jak to się rozkłada.
Ale tego nie da się zrozumieć. Na Krecie dzikie tłumy oblegają akurat najmniej atrakcyjny pałac minojski (najmniej atrakcyjny, bo "zepsuty", to co tam jest to są wczesno XX-wieczne betonowe nadbudówki oparte o fantazję i widzimisię jednego gościa) - myślę oczywiście o Knossos. Cała reszta autentycznych ruin minojskich - jest ledwie że sporadycznie odwiedzana przez pojedynczych turystów.
No ale te przykłady można mnożyć: Carcassonne - nie przeciśniesz się przez tłum, w pobliżu ekstatycznie pięknie położone ruiny zamków katarskich - i tam pojedyncze osoby (a co jest "prawdziwsze"??? - w Carcassonne też grasował XIX wieczny poprawiacz i odnowiciel). Czego ci ludzie szukają w Carcassonne
Bo jeśli historii katarów, no to dlaczego w Beziers przed kościołem Marii Magdaleny stałem (znów w szczycie sezonu) SAM - ja wiem że to nie są te same mury co w 1209 roku, ale nic nie jest takie samo jak kiedyś przecież; mimo wszystko to jest TO miejsce.
I nie jest tak, że to jest wiedza tajemna. Czytając o danym rejonie Francji, ma się poczucie równowagi: że Carcassonne tak, ale i Beziers, i Foix, i Peyrepertuse - zaraz obok, na równi.....
I we Włoszech też: że Piza tak, owszem, Plac Cudów, ale muzeum katedralne, muzeum San Matteo, Santa Maria della Spina- na równi w zasadzie......
A różnice w ilości ludzi idą różnice KILKU RZĘDÓW WIELKOŚCI (np. jednoczasowo 2000 ludzi w jednym superatrakcyjnym miejscu i 3 osoby w innym superatrakcyjnym miejscu).
Co pokazuje, że jest ucieczka od tłumów.
I co pokazuje, że świata i ludzi się nie zrozumie....