Lednice napisał(a):Moja siostra, jak pierwszy raz pojechała do Włoch, to miała w planie zaliczyć przez tydzień całą Toskanię.
Skończyło się na tym, że ten tydzień spędziła tylko we Florencji i po powrocie stwierdziła, że poznała tylko
ależ ja w zasadzie dokładnie o tym i niemal wyłącznie o tym piszę.
Owszem "zaliczyć" Toskanię w tydzień można, pobieżnie nawet zobaczyć - nie.
Co do Florencji, to mam tak samo. Byłem tydzień, nie widziałem Badii (czynna tylko 3 godziny w tygodniu), nie widziałem muzeum przy katedrze (zawsze jest coś w remoncie, to jasne), nie widziałem Ostatniej Wieczerzy Ghirlandaia, nie widziałem kolekcji obrazów w Opsedale.....Za to schodząc z dzwonnicy na każdym możliwym poziomie zatrzymywałem się na 15 i więcej minut, patrząc z różnych kątów na katedrę. Na to jest niezbędny czas.
CHodzi mi w zasadzie tylko o to, że akurat jadąc do Włoch warto przygotować się na tyle, żeby wiedzieć że zobaczenie Florencji nawet w tydzień jest niemożliwe, a już akcje typu przyjazd - zwiedzanie - nocleg - zwiedzanie - wyjazd należą do bezcelowych absurdów. Jeszcze raz: kto chce czytać detalicznie Berensona, albo prace o semiotyce i metasensie kolumn korynckich w San Lorenzo (swoją drogą, fajna, do znalezienia w necie, polecam), niech czyta. Kto chce poprzestać na przewodniku Bezdroży z jego rozczulającą zdawkowością, niech poprzestanie. Ale przynajmniej ten przewodnik niech przeczyta raz przed wyjazdem.....
Co do uwag z innego postu: oczywiście że wypicie kawy w fajnej neapolitańskiej knajpie jest przeżyciem równie ważnym co oglądanie fresków. To jest elementarne. Ja tylko wypowiedziałem się o włoskich plażach - po co to komu (nie że w ogóle, tylko wobec faktu że są chorwackie 2 x taniej).
Co do tłumów w muzeach - tak, ale na szczęście nie dotyczy to wszystkich. W Pizie w końcu lipca (!!!) w znakomitej pinakotece (ona się jakoś nazywa od któregoś świętego, nie pomnę), byliśmy sami. Gotyckie malarstwo, klimatyzowane sale, dojmująca pustka. Obok, kościółek Santa Maria della Spina, malutki przecież i w ciasnym miejscu, można obchodzić z każdej strony, obfotografować, napatrzeć się- jest pusto. A przecież to gotycka perła w skali Europy. No ale tak to jest, gdy Piza utożsamiana jest z Placem Cudów, swoją drogą: wieża wiadomo, katedra no są ludzie, w baptysterium już mniej, w muzeum - znowu -prawie pusto (znów mam na myśli koniec lipca!), a na cmentarzu (tam gdzie trzeba się zmierzyć z upiorną stratą po freskach Gozzoli, tam gdzie jest tak niesamowicie pięknie) - jest pusto, ktoś tam przemknie czasem.
Zresztą akurat Florencja ma bardzo sensowny system pomagający realnie zainteresowanym zwiedzaniem- omija się kolejki w najbardziej obleganych miejscach (a i zaoszczędza się co nieco!)