Wchodzimy do podziemi
To cały ciąg podziemnych sal zlokalizowanych na trzech poziomach, połączonych ze soba korytarzami, kominami wentylacyjnymi.
Wejście do podziemii jest niedaleko kościoła św, Sebalda. Obok wejścia jest sklep -cukiernia, gdzie można kupić oryginalne norymberskie pierniki.
Ceny - z tego co pamiętam dość wysokie.
Zdjęć z podziemii nie posiadam, nawet nie wiem dlaczego.
W dawniejszych czasach ciąg podziemnych korytarzy wykorzystywany był m.in. jako magazyny żywności ( np. kiszonek w beczkach )
Takie jeszcze ciekawoskti dot. podziemii znalazłam w necie :
"Budowano piwnice systematycznie, najpierw pod browarami poszczególnych rzemieślników. Trzeba wspomnieć, że w dawnych czasach rzeki płynące przez Norymbergę nie była tak czyste jak dziś, a raczej przypominały miejską kolakę. Woda w rzekach Pegnitz i Rednitz nie nadawała się nawet do mycia, więc w jakiś sposób trzeba było uzupełniać ustrojowe płyny. Najlepsze i najzdrowsze w dawnych czasach było piwo. Wodę do produkcji piwa czerpano z nielicznych studni, a później z cieków podziemnych w piwnicach. Piwo wyrabiano według starych przepisów jedynie z żyta, bo pszenica była przeznaczona na chleb.
....Byli też urzędnicy którzy badali jakość piwa najdziwniejszym sposobem jaki można sobie tylko wyobrazić. Probiernik, miał specjalną ławkę z wyrzeźbionym miejscem do siedzenia. Wlewało się tam gotowe piwo i on odziany w skórzane spodnie musiał swoje odsiedzieć. Jak po dwóch godzinach spodnie się przyklejały do siedziska, piwo było zdatne. W innym wypadku beczka ze złym piwem była oddawana katu, który komisyjnie ją niszczył, żeby lud miejscowy nie zatruł się złym napitkiem.
Były też ściśle określone normy ilości picia trunków spisane i przestrzegane. Kobieta mogła wypić aż trzy i pół litra piwa. Były też piwa wzmacniane i wina, ale pite w mniejszych ilościach. Nawet dzieciom od drugiego roku podawano piwo zamiast wody, bo ta była traktowana jak trucizna.
"
Piwnice podczas nalotów alianckich służyły jako schrony, mieściło się w nich ok.10.000 ludności.
Z podziemi wychodzimy przez miejscowy browar, w którym produkują i sprzedają dość nietypowe, bo czerwone piwo.
Piwo jak piwo - smaczne.
Mamy czas wolny, więc z kuzynką i Jej córką siadamy w winiarni niedalego rynku i przy regionalnych specjałach - bawarskich serach i pysznym białym winie wspominamy rodzinne historie.
Czas niestety szybko mija, musimy wracać do grupy, żegnamy się ze łzami w oku .
Klaudia obiecuje, że odwiedzi nas wkrótce w Krakowie.
Wyjeżdżamy z Norymbergii, mijamy mury miejskie.
Pochodzą z XV wieku i są jednymi z najlepiej zachowanymi tego rodzaju obiektów w całej Europie.
Jak mówi nasza przewodniczka, w przeszłości żaden wróg ich nie zdobył.
W pobliżu murów znajduje się średniowieczna dzielnica rzemieślnicza, gdzie obecnie znajduje sie wiele sklepików z rękodziełem artystycznym.