Odpoczywamy chwilę w małym parku.
Są tam poustawiane jak nam się wydaję żarna do mielenia zboża lub do wyciskania winogron.
Ruszamy dalej w poszukiwaniu pozostałości świątyni Wenus.
Pozostawiamy za sobą kasztel.
Nasz wzrok przyciągają pięknie kwitnące krzewy
i katedra, w której niedawno byliśmy.
Te wąskie uliczki chyba nigdy nam się nie znudzą.
Jest i mini placyk.
Pozostałości po świątyni Wenus z z I wieku przed naszą erą są pod przeszkoloną podłogą jak najbardziej współczesnego sklepu
.
Pozostałości świątyni znajdują się w pobliżu Małej Bramy.
Wychodzimy nią do portu.
Wieża katedry ładnie prezentuje się w barwach zachodzącego słońca.
O tej porze sporo tu ludzi.
Kupujemy lody, jedne z ostatnich już tego lata w Chorwacji i spacerujemy. Na kwaterę wracamy już po zmroku.
***
Sobota 8 lipca mija na plażowaniu i pakowaniu. Wieczorem idziemy na ostatni spacer deptakiem Baški.
W drogę powrotną do domu wyruszamy w niedzielę 9 lipca. Tego dnia do Chorwacji nadciąga z nad Afryki fala upałów. W radiu podają komunikaty ostrzegające przed wysokimi temperaturami.
Ponieważ do domu mamy niecałe 1000 km jedziemy na raz.
Po wyjeździe z wyspy robimy skrót górską drogą przez Zlobin do autostrady A6 a po wjeździe na A1 już dalej klasycznie przez Słowenię, Austrię i Czechy.
Podróż mija nam gładko. Jedynie przed granicą z Czechami pojawia się komunikat o wypadku tuż za granicą już w Czechach a czas opóźnienia ciągle rośnie. Tym razem słucham nawigacji i zjeżdżamy z autostrady w Austrii chyba ostatnim zjazdem. Nawigacja prowadzi nas najpierw wśród austriackich winnic a po przekroczeniu granicy przez urokliwe Czeskie miejscowości Valtice i Lednice. W tej drugiej jest festyn na zamku. Stoją już przyozdobione karoce. Gdyby nie upadł, który dotarł tez już do Czech i droga przed nami z chęcią zatrzymalibyśmy się. W końcu wjeżdżamy na autostradę nr 2 prowadzącą ze Słowacji i to nią dojeżdżamy do Brna.
***
I tak relacja dobiegła końca. Czas na małe podsumowanie. Okoliczności w jakich wyjeżdżaliśmy na ubiegłoroczne wakacje spowodowały, że tym razem nie przygotowałem żadnych planów a zwiedzanie Salzburga i okolic było totalnie na żywioł. W Bašce pierwsze dni minęły na plażowaniu. Solo przeszedłem trzy trekkingi po okolicy i dopiero w zasadzie na zakończenie urlopu była jedna wycieczka po wyspie. Dlatego nie mam pełnego obrazu wyspy.
Baška jest malowniczo położoną miejscowością z świetnymi możliwościami uprawiania sportów. Można tu wędrować po szlakach, czy pojeździć rowerem. Są też oczywiście aktywności wodne.
Minusem Baški jest to, że jest na końcu wyspy i wszędzie z niej daleko. Pewnie dlatego jest tu drożej niż np. w miejscowości Krk. Pomimo górskiego otoczenia w samej miejscowości trudno o dalmatyńskie klimaty.
Dziękuję za śledzenie relacji, aktywny udział i miłe słowa.
Czas zabrać się za przygotowanie się do tegorocznych wakacji.
KONIEC