Czerwiec w Bunkuluce..Polo jak ja Ci zazdroszczę
Wyżywienie:
na kampie jest mały sklepik i stoisko z warzywami i pieczywkiem (wszystko tuż przy plaży, żeby wejść do sklepu, trzeba czymś ksztalty przyodziać ), jest też mała knajpka, z kiepską pizzą i niezłymi kalmarami (też skromny przyodziewek wymagany, pewnie, żeby kelnerzy głowy nie tracili przy rachunkach ). Ceny raczej umiarkowane, może owoce ciut drogie, ale za to na plaży a prosto z lodówki .
Ja raczej nie gotuję na kampie, choć na wszelki wypadek zawsze zabieram parę słoików (jakby z kasą krucho sie robiło), w sklepiku na kampie nabywamy rzeczy na śniadanko (+ ewentualnie II śniadanko), potem jakaś strudla albo owoce, a na obiad zwykle chodzimy wieczorem, koło 18-19 do Baśki. Spacer promenadą jest niedługi, a zapachy z knajpek niebiańskie . Zjedzenie obiadu na kampie i tak nie ustrzeże Cię przed ślinotokiem na promenadzie, to po co się męczyć? Ulubiona knajpka to Portić - dobre kalmary, świetne dagnje w winie, pyszna pljeskawica.
Jak się uprzesz gotować (czyli zmusisz pewnie do tego biedną połowicę ), to w baśce jest sklep mięsny (można podczas wieczornego spacerku zrobić zakupy), a rano można kupić świerze rybki ( i to szczerze polecam, bo ceny ryb w knajpkach są dość wysokie, przynajmniej jak na naszą kieszeń, a makrelka prosto z morza, albo ugor, mmmmm ).
Na kampie są lodówki, ale nie wiem po ile.
Świetne motto masz na ten rok Bardzo jestem ciekawa wrażeń z pobytu, będę czekała na sprawozdanie
Serdeczności
Juli