Baska (Baška)- 7-14 lipca 2012

Chętnie poczytam

me too

No dobrze zostawiamy smętną wyspę Goli i ruszamy na ciąg dalszy "rejsu". Kolejny etap to plaża San Marina na wyspie Rab. To kolejna porażka. Po pierwsze łódź "Leonora" nie jest w stanie dobić do przystani (chyba za płytko) więc z łodzi na brzeg przewożą nas wahadłowo małą łodzią - tak chyba z 6-7 kursów - trwa to około pół godziny przy wysiadaniu i tyle samo potem przy powrocie na Leonorę.
Po drugie plaża jest piaszczysta (a to jak już pisałem na początku relacji oceniam jako niekorzystne w stosunku do plaży kamienistej) i równie zatłoczona co plaże a Baśce. Na dodatek w wodzie jest bardzo daleko płytko (przynajmniej w tej części plaży gdzie my poszliśmy) więc, żeby sobie trochę popływać trzeba z 50 metrów od brzegu iść. I na tej plaży spędzamy prawie 3 i pół godziny .... w mojej ocenie kompletna klapa. Ten punkt programu to jakiś żart - popluskać się w wodzie mógłbym w Baśce (bez dodatkowych kosztów). nawet nie zrobiłem żadnego zdjęcia bo i co tu fotografować.

No ale nadchodzi czas na ostatni etap rejsu. W drodze powrotnej z San Marina mamy z bliska obejrzeć "Fiordy Krk". Ciekawe dlaczego tak o nich mówili skoro - o ile dobrze się orientuję na mapie i w przestrzeni - to one były na wysepce: Sveti Grgur.
No ale do rzeczy. Ten punkt programu to akurat się im udał. Było na co popatrzeć i jeszcze atmosferę fajnie podkręcała puszczona w czasie przepływania obok tych klifów muzyka z "Tytanica".
Trochę fotek choć mam świadomość, że one nie oddają wrażenia na żywo.




















Trudno jest wyobrazić sobie rozmiary (wysokość) tych skał dopóki nie zobaczy się na nich ludzi:


I to w zasadzie był ostatni punkt programu wycieczki łodzią "Leonora".

Choć gdy ktoś uważnie czytał moje sprawozdanie z wycieczki to pamięta, że wspominałem tez coś o delfinach. No właśnie. Kiedy zaczęliśmy oddalać się od skał i zorientowałem się, że zmierzamy ku końcowi wycieczki aż spytałem pani, która robiła na łodzi za "przewodnika" co z delfinami. Odpowiedziała mi, że właśnie się za nimi rozglądają i jak coś zobaczą to dadzą znać .
Nie muszę chyba ukrywać, że szansa na zobaczenie delfinów na żywo z bliska była czynnikiem mającym duży wpływ na zdecydowanie się na tą wycieczkę. Nie wiem, może za dużo się naoglądałem filmów przyrodniczych ale wydaje mi się, że jeśli chcemy dać sobie szansę na ich spotkanie to trzeba chyba trochę pokręcić się w kółko z mała prędkością, może nawet zatrzymać się trochę i poczekać a nie po prostu płynąć prosto jak strzała w kierunku Baśki licząc, że delfiny do nas specjalnie przypłyną. Co prawda Pani zachęcając do wycieczki uprzedzała, że nie dają 100% szansy na spotkanie delfinów ale w mojej ocenie w taki sposób to mamy max 5% szansy na ich zobaczenie.

Jeszcze tylko rzut oka od strony morza na plażę i część portową Baśki i tak oto "rejs" zakończony.

Podsumowując wycieczkę łodzią "Leonora"

W mojej subiektywnej ocenie ogólnie porażka. Jeśli ktoś by mnie pytał to nikomu nie polecam.
Jeśli ktoś bardzo chce zobaczyć więzienie na wyspie Goli albo te klify (fiordy ) to chyba taniej (dla czteroosobowej rodziny), szybciej i dogodniej byłoby wziąć małą łódkę (Taxi boat) i popłynąć do celu.

Jedyny plus jaki mógłbym dostrzec to, że dzień był spędzony inaczej niż na leniuchowaniu na plaży.


No dobrze, teraz przyjdzie pora na dalszy ciąg relacji.
Do opisania zostało jeszcze: wizyta w Vrbnik i porcie w Krk, rybki, mój zwariowany wypad (niespodzianka), atrakcja z dozą adrenaliny oraz Jeziora Plitwickie w drodze powrotnej do kraju.

Na pewno przydatne ostrzeżenie przed tego typu wycieczką dla innych odwiedzających.

Ciekawe, co tam za niespodzianka się kryje w dalszej części relacji

Witaj
zasiadam do czytania
wybieram się do Baśki we wrześniu i Twoja relacja spadła mi z nieba

Witam.
Trochę późno ale chętnie poczytam

Byłem w Baśce 2 lata temu i polecam. Tłok jest spory, to prawda, ale jeśli chcemy mieć jakieś atrakcje to z tłokiem trzeba się liczyć. Chyba, że ktoś woli kameralne miejsca, ale wówczas musi nieco zrezygnować z szeroko pojętych atrakcji.
Co do rejsu statkiem z B - płynąłem innym statkiem na Rab, cena po targowaniu się zeszła chyba z 55 do 45 euro. Drogo, ale myslę że warto. Zwiedzanie Rab z przewodnikiem po angielsku, niemiecku i włosku (Polaków było na statku kilkoro), czas wolny, obiad w hotelu przy bardzo bogato zastawionym szwedzkim stole, później wpływa się w jeden z "fiordów", tam na dnie leży jakieś żelastwo, nazywane przez Chorwatów wrakiem niemieckiej łodzi podwodnej i jakieś 2 godzinki czasu wolnego na tej "plaży" z bardzo głęboką wodą. Jeśli ktoś lubi skoki do wody - piękne miejsce.
Co do delfinów - po minięciu wyspy z opisywanym więzieniem pojawiło ich się kilkanaście. Fajnie zobaczyć, choć już widziałem coś takiego wczesniej i dłuższe pływanie wokół nich robiło się nużące. Ale ogólnie rejs warty tych ok 200 zł.
Różne są opinie na temat Baśki, natomiast moim zdaniem warto pojechać i samemu ocenić, bo nawet największy malkontent będzie miał raczej pozytywne wspomnienia. Oczywiście sam znam też takich, dla których za drogo, za tłoczno, woda zimniejsza o stopień czy 2 niż gdzieś w Grecji, jedzenie nie smakuje itd... Ale dla tych turystów polecam Sopot czy Darłowo - lepiej nie będzie, ale będzie sporo taniej.

sylwekwoj napisał(a):No dobrze, teraz przyjdzie pora na dalszy ciąg relacji.
Do opisania zostało jeszcze: wizyta w Vrbnik i porcie w Krk, rybki, mój zwariowany wypad (niespodzianka), atrakcja z dozą adrenaliny oraz Jeziora Plitwickie w drodze powrotnej do kraju.

I co z tym dalszym ciągiem relacji
hmm ... pewnie nic ... relacja urwała się i koniec

Ale to nic ... za perę dni jedziemy właśnie do Baški i sami wszystko pooglądamy co jest fajnego na wyspie Krk

No fakt, opowieść się urwała, zupełnie o niej zapomniałem, teraz to pewnie już nikomu się nie przyda ale jednak uzupełnię bo może w przyszłym roku ktoś skorzysta.

sylwekwoj napisał(a):No fakt, opowieść się urwała, zupełnie o niej zapomniałem, teraz to pewnie już nikomu się nie przyda ale jednak uzupełnię bo może w przyszłym roku ktoś skorzysta.

My już wróciliśmy i nawet relację zacząłem pisać:
krk-2013-gdzie-marzenia-staly-sie-rzeczywistoscia-t43750.html