napisał(a) ewa-irena » 03.08.2007 18:40
W poniedziałek , jako , że słoneczko od rana dopisuje wiadomo na plażę . Do torby wszelkie akcesoria : mata , ręczniki , kremy do opalania , woda mineralna , dla małego jakaś bułeczka , aparat fotograficzny , no oczywiście pieniądze też trzeba zabrać , bo lodziarnie kuszą . Nie jestem amatorem lodów , w Polsce to przez całe lato zjem ze dwa , a w Chorwacji to codziennie , czasem nawet dwa razy dziennie . Nie mogę się tych lodów najeść , takie dobre . Wiem idą w biodra i nie tylko , ale chorwackich lodów nie można ominąć , a jakie różne smaki : z owoców jakich tylko można , Red Bull , Kinder Joy , spamiętać trudno .Jedna kugljica 5 kun . No to jak wnuczek tylko powiedział : baba idziemy na eis (przeplata polski z niemieckim ) , no to baba była gotowa i też szła . Reszta przy tym też korzystała . Z akcesoriów plażowych mały miał z zeszłego roku taki samolocik nadmuchiwany do pływania , który po pierwszym dniu od razu się potargał . Najpierw kupiliśmy mu kółko na brzuch , a potem rękawki . Na drugi dzień kółko już poszło na bok i w samych rękawkach za rodzicami dążył na głęboką wodę , że patrząc jak daleko czasami drżałam , że za daleko . A jak pięknie nóżkami pracował . Ponoć w tej wodzie nie idzie utonąć . Syn z synową nie umieli pływać , w tamtym roku na Ciovo jakoś sami się nauczyli . Ja chyba za stara aby się nauczyć , próbowałam , ale po chwilowym utrzymaniu się na wodzie , pewne cztery litery chyba były cięższe i ciągnęły w dół . Wzięłam dziecka kółko , było trochę lepiej , ale dużo śmieszniej . Jeśli jeszcze o akcesoriach to wiadomo wiaderko i łopatka , no i musowo piłka . Ile kamieni w wiaderku zostało przeniesionych , ale ile wody , którą próbował polewać babcię i od razu innych plażowiczów po drodze . Co do plażowania to muszę stwierdzić , że przez cały nas pobyt nad wodą dawało się odczuć wiaterek wiejący od morza . Powodował ,że gorąco nie było tak odczuwalne .
Na wodzie rowerki wodne , takie w kształcie auta . Wiadomo przejażdżka nim nieunikniona . Fajniejszy taki rowerek od typowych , bo zamiast rączki od steru ma kierownice , jak auto i dzieciak miał radochę , że kierował . Panowie pedałowali , a my obie leżałyśmy bykiem zażywając słoneczka . Godzina przejażdżki 60 kun , a tymi innymi rowerkami , nie w kształcie auta 50 kun. Marzeniem syna jeszcze w Polsce było pojeździć na skuterach wodnych . I o dziwo w Basce ich nie było . Nie wiem czy tylko w tym czasie czy w ogóle .
- Załączniki:
-
Ostatnio edytowano 12.06.2015 19:06 przez
ewa-irena, łącznie edytowano 1 raz