Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Bardzo intensywny finał długiej drogi wybrzeżem CRO.

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
tomag
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 403
Dołączył(a): 31.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) tomag » 30.09.2009 09:00

No to i ja się zapisuje, zapowiada się ciekawie 8O
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 30.09.2009 12:18

Fatamorgana napisał(a):No problem. Napisałem juz na zapas (jestem już w Krce :wink: ), ale będę dawkował, bo i tak Maslinka i Interseal czy Franz zajmują uwagę większości- w tym moją. :) :wink:
Na poczytność trzeba sobie uczciwie zapracować. :) :wink:

Ja już kończę :D Jeszcze jeden odcinek, góra dwa i "szutrowa relacja" przejdzie do historii, a raczej do archiwum :wink:
Nastawiam się więc na czytanie i liczę na Ciebie :D

Pozdrawiam :)
jarop11
Croentuzjasta
Posty: 132
Dołączył(a): 19.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) jarop11 » 30.09.2009 12:30

Ja także czekam na dalsze przygody :D
Pozdrawiam
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 30.09.2009 17:24

No to pierwszy odcinek przeczytałam, poproszę o dawkowanie drugiego :D

pozdrawiam :D
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 30.09.2009 18:33

Ja też tu zaglądnę :)
LABUZKA
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 120
Dołączył(a): 09.01.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) LABUZKA » 01.10.2009 09:29

Czekam na dalszy ciąg relacji
trinity
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 421
Dołączył(a): 07.05.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) trinity » 01.10.2009 11:32

toć i ja już się melduję :wink: czytam i czekam na rozwój akcji, bo zapowiada się z adrenaliną 8O
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 01.10.2009 22:00

Ho ho... sporo Was! 8O :)
Postaram się nie zawieść.
Adrenalina będzie. 3 razy.
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 03.10.2009 22:14

Interseal napisał(a):
:D możesz przybliżyć z jakiej części Śląska piszesz? :wink:


Z tej, od której do Brennej mam ok. 65 km. :) :wink:

Masz maila ode mnie.

No to pora na CD.
Zapraszam. :)


Zbierają się chmury za Karlovacem. Niedobrze. Kurde, czyżby widmo znajomych miało się urzeczywistnić? Nigdy nie byłem tutaj na początku lipca, dopiero w połowie i w sierpniu. Ale nie można zapominać, ze w głębi lądu w CRO różne rzeczy się dzieją, a zaraz za górami, na pasie wybrzeża całkiem inne.
Autobahnem zdążamy dalej, zatrzymując się -o zgrozo w deszczu- na jednej tankszteli, po czym zmykamy dalej i odbijamy starą znajomą drogą z Gospicia ku morzu, gdzie kiedyś po raz pierwszy zobaczyłem potęgę gór nad morzem- ku Ostarijskim Vratom.
Dopiero teraz- w kotlinie górskiej tuz obok morza czujemy ten ciąg ciepła, który dociera tu przez przełęcz znad morza. Instynktownie czujemy się już plażowiczami a mały już nie może doczekać się zamoczenia swoich girek w morzu.
Poprzednio dwukrotnie nie miał za wiele okazji, bowiem zjawialiśmy się we wrześniu, akurat jak były pierwsze objawy nadciągającej jesieni (deszcze, burze, zimne wiatry, a nawet wicher). Teraz czas na odbicie sobie tego.
Obrazek
Ostarijske Vrata. Symbol dwóch światów. Świata gór i morza. Zawsze piękne i urzekające mnie połączenie oraz te widoki z góry na saharyjskie piachy wysp przybrzeżnych.
Obrazek

Obrazek

Z jednej strony to:

Obrazek
i to:
Obrazek

A z drugiej to:
Obrazek

Łazimy nieco po okolicy i po skałkach. Pomnik upamiętnia wizytę w tym miejscu cesarza austriackiego- Ferdka I. Szlak czerwony kusi swymi odległościami i perspektywą pogapienia się przez większość dnia na morze w dole, co jest dla mnie znacznie ciekawsze niż siedzenie nad samą wodą wśród tłumu gołodupców i oglądanie świata z poziomu 0,5-1,74 m n.p.m. :wink:
Nadal jest duszno i niestety, znów nadciągają z głębi lądu chmury. Ciężkie i groźne chmury. Gdzieś z oddali słychać nawet grzmoty! Widmo deszczowego urlopu powraca... 8O :x :evil: :!:
Zjeżdżamy w dół i cumujemy na górnym tarasie drogi, skąd jest najciekawszy widok w dół- na Karlovac i wyspy.
Obrazek

I tutaj właśnie dopada nas burza. Tak nagle, że będąc 10 m. od auta udaje się jej nas zmoczyć. Biegiem chronimy się w wozie a mały marudzi, że w tej Chorwacji, to miało być ciepło przecież, a jest mokro i zimno.
Obrazek

Nie wytrzymuję i łapię ten jakże rzadki moment w lecie, gdy chmura deszczu przesłania widok w połowie kadru na wyspy i morze. Jak jakaś mglista zasłona.
Obrazek

Niezwykłe to dosyć. I po raz pierwszy widoczne z tego miejsca, a jestem tu po raz czwarty.
Odczekujemy chwilkę i gdy tylko się przejaśnia, walimy jak szaleni w dół, aby złapać jeszcze coś z tego dnia nad morzem.
Obrazek

Karlovac nic się nie zmienił, "nasza" kafejka i bar dalej pracują. Gnamy Jadranką po pustawych drogach i wydaje się nam, że ci wszyscy turyści albo gdzieś się zatrzymali, żeby przeczekać niepogodę, albo zrezygnowali z Chorwacji przez te deszcze! W każdym razie pusto na drodze i to nas jednak cieszy. Miło i przyjemnie jest znów zobaczyć znajome zatoczki.

Obrazek

czasami w stylu z dawna:
Obrazek

Poprzednio byliśmy tu 4 lata temu. Teraz jest jakby słoneczniej i milej. Dojeżdżamy do naszej ulubionej zatoczki, gdzie tylko miejscowi plażują i wędkują.
Obrazek

Kiedyś właśnie tutaj spędzaliśmy ostatnie dni wakacji. Jest w tym miejscu coś niezwykle spokojnego i kojącego. Wygląda to jak basen na wolnym powietrzu, bo jest drabinka i schodki, ale jest przede wszystkim kawałek pustej i czystej plaży, bez tych ohydnych betonowych łat!
Mały zdaje się coś tam pamiętać- miał wtedy 3 latka, jak tu był.
Ja pamiętam wszystko, ale najbardziej to chyba to, że wtedy jak się akurat w końcu zebrałem żeby się pokąpać i popływać, to akurat zaczął padać deszcz i nici z tego wyszły. Niezwykły błękit tej zatoczki odpędza złe wspomnienia.
Natomiast synek szaleje. Jest tak przeszczęśliwy, że znalazł się w końcu znowu nad "swoim" morzem, że tańczy, skacze i śpiewa pod nosem coś tam. Jakby wielkiego energetycznego kopa dostał. Natychmiast wrócił mu apetyt i to na wszystko, z czym były ostatnio wielkie problemy. Wychudł, chorował, nie jadł, niewiele mu się chciało. A tu jakby w niego zdrowy duch wstąpił. Jednogłośnie orzekamy z moją drugą połową, że to była dobra decyzja, aby tu przyjechać do CRO, bo morski klimat ma zbawienny wpływ na naszego malucha. Na mnie zresztą również, choć w mniejszym stopniu. Ja tam apetyt mam zawsze dobry, natomiast prawdziwy głód wrażeń i przygody- budzi się we mnie w momencie wyjazdu na urlop, bo przecież tyle fajnych i niezwykłych miejsc na mnie zawsze czeka...



Pozdrawiam i zapraszam na kontynuację.
Ostatnio edytowano 03.10.2009 23:54 przez Fatamorgana, łącznie edytowano 2 razy
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18689
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 03.10.2009 23:44

Jeszcze jedno potwierdzenie zbawiennego wpływu Jadrana na odwiedzających go crozauroczonych :lol:
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 05.10.2009 23:02

Dokładnie tak.
A jutro będzie jeszcze ciekawiej. :wink:
Kravica, piąty element, pioruny w kanionach i jeszcze coś.
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 06.10.2009 08:56

O matko jakie piękne zdjęcia ....

Fata no to się odmeldowałem :D

Fatamorgana napisał(a):...Szlak czerwony kusi swymi odległościami i perspektywą pogapienia się przez większość dnia na morze w dole, co jest dla mnie znacznie ciekawsze niż siedzenie nad samą wodą wśród tłumu gołodupców i oglądanie świata z poziomu 0,5-1,74 m n.p.m. :wink: ...

Też wolę się trochę pochodzić jak już jestem na urlopie, ale ze względu na rodzinę chodzimy też i na kompromisy tzn leżenie na plaży. Preferujemy system 1:1. Jeden dzień zwiedzania i jeden dzień l.b. (l.b. :arrow: leżenie bykiem)

Pozdrav :papa:
armar
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 764
Dołączył(a): 28.05.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) armar » 06.10.2009 10:01

Ładnie ....... no i interesujące zapowiedzi :D

Poczekamy do jutra :wink:
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 06.10.2009 20:39

Zatem obiecany CD.

Widzieliśmy Kravicę!
Po tym zatoczkowym popasie ruszamy dalej, aby dojechać tak daleko jak się da- do Paklenicy. Ale po drodze mijamy pewien znany nam już domek, przy którym zdumieni widzimy Kravicę!
Kravica siedzi przy stoliku na placyku przed domkiem. Zapewne znowu obgaduje turystów i czeka na kolejnych biedaków, którym już współczujemy.
Kravica to takie nasze złośliwe określenie pewnej Chorwatki u której właśnie w 2005r byliśmy. Zjawiliśmy się jako chyba ostatni wtedy turyści w jej kwaterze nad brzegiem morza. Ale tamten pobyt wspominamy wyjątkowo źle, bo była to zaiste niemiła i wścibska baba. Nie dość, ze chciała nas we wszystkim kontrolować, właziła nam co rusz do pokoju jak nas nie było, to jeszcze marudziła nam na wszystko czego używaliśmy, ale za co przecież płaciliśmy. Skąpa jędza. Jak się zwiedziała, ze mamy butle turystyczną, to kazała nam gotować na niej zamiast na jej gazie, mimo że kuchnię dała nam do dyspozycji! Potrafiła przyjść żonie w trakcie kąpieli do łazienki, żeby jej przypomnieć, o tym, że woda jest droga i żeby się pośpieszyła. Na mnie takie zachowanie działa jak płachta na byka, ale to było jeszcze nic.
Potem zaczęła nam się wpiep..ć do spraw prywatnych sugerując, że powinniśmy mieć drugie dziecko bo jedno to za mało, że to niedobrze, ze ja gotuję bo żona powinna itd.
Jeszcze nigdy nikt na wakacjach mi tak nie działał na nerwy jak ta baba.
Na wszystko marudziła, zachowując się tak, jakbyśmy to my z niej darli pieniądze a nie ona z nas (?!) Nazwa Kravica wzięła się stąd, że nasz syn miał wtedy ze sobą zabawki- zwierzątka, które były jego ulubionymi. Chodząc z krówką ta stara go zaczepiała próbując się z nim pobawić i wołała ciągle: 'Gde je ta moja kravica?'
No i tak zostało z tą kravicą. Ufff...., ale zmierzły i nieprzyjemny był to babsztyl.
Na sam koniec pobytu wtedy złamało się pode mną jej krzesło. To był chyba znak, bo nazajutrz wynieśliśmy się, bo we mnie się też coś złamało. Miałem jej dość.
Krzesło schowaliśmy, żeby nie było awantury. Pewnie na nas potem pomstowała, ze jej narobiliśmy taaakich kosztów (zwykłe białe ogrodowe krzesło z plastiku). Heh!

Pierwszy cel
W końcu Starigrad-Paklenica. Czuję się jakbym dojechał do celu. Jak się okazuje, miejsce to staje się pierwszym celem, jako ze spędzamy tu niemal przymusowo 2 dni.
Dopiero teraz kumuluje się zmęczenie całą dobą podróży. I przychodzi przymus odpoczynku.

Obrazek
Po spacerze dziką plażą położoną za campingiem, nacieszeniu się w miarę "porządnym zachodem słońca"
Obrazek

i pierwszych bojach z komarami (okazały się jedyną poza Czechami naszą zmorą) jak ścięci z nóg walimy się do spania w wozie (mamy tam wszystko- hotel, spiżarnię i restaurację, oraz centrum dowodzenia i nawigacyjno-logistyczne. VW Transporter może wielki nie jest, ale okazał się wystarczający do tych celów). Zamiast wdychania przez uchylone okna morskiego powietrza mamy zakaz otwierania okien. Komary!

Piąty element.
W tym miejscu doszło jeszcze przed spaniem do zabawnej sytuacji, którą będziemy pewnie ze śmiechem jeszcze długo wspominać.
Mianowicie połowica poprosiła mnie, aby jej do miednicy nalał wody do umycia..
Wozimy zawsze wodę ze sobą-jak to camperzy. Tym razem wziąłem 4 pojemniki po 5l każdy. Miałem jeszcze piąty pojemnik, który był taki sam i to on stał się bohaterem tego wieczoru..
Było już ciemno a ponieważ nie chcieliśmy kusić licha (czyli przeklętych komarów) światłem, więc 'po ćmoku' złapałem jeden z pojemników i wlałem chyba z połowę do miednicy. Za chwilę spod drzew słyszę głos żony: "A czemu ta woda się tak jakoś pieni?
"Jak to pieni? spytałem..
"No pieni się i... jakoś dziwnie pachnie. Coś ty mi wlał?!
O jasny gwint! W ciemnościach chyba pomyliłem pojemniki!
Piąty pojemnik mieścił płyn do chłodnic...

Całe szczęście nie doszło do żadnego przegrzania/schłodzenia, ani niczego innego, nie dostałem też po głowie. Tylko opiernicz był.
:lol:

Wczesnym rankiem- jak zwykle na wyjeździe- zrywam sie popatrzeć co tu mają i jak to wygląda w porannym słońcu.
Może nie ma rewelacji, ale jest po prostu przyjemnie i rześko. Świadomość tego, jaki upał może być za dnia, sprawia że cieszę się orzeźwiającym i cichym rankiem. Juz po chwili nie jestem w tym sam, bo przylatują "dziadki" z jakiejś rehabilitacyjnej kolonii chyba, bo truchtają ostro i jeszcze zerkają na stopery lub odmierzacze tętna chyba.
Robię nieco zdjęć póki jako tako zamglony i nawet zachmurzony (to była chyba zapowiedź tego, co popołudniu jednak przyszło) nieco świt dostarcza jakiego takiego światła.
Obrazek

Coś tam nawet w oddali widać, zwłaszcza przykuwają moją uwage strzeliste grzebienie skał na wschód, to wygląda jak inne kaniony i wąwozy. Kiedyś przyjdzie czas aby się temu bliżej przyjrzeć. Chmurny ale ciepły nieboskłon dostarcza pewnych możliwości fotograficznych.
Na razie można sycić oczy rzędami pasm górskich i grzbietów. :)

Obrazek

Obrazek

Na owej plaży za dnia była nawała ludzi, ale będąc tam od samiuteńkiego rana mieliśmy ten luksus, że nikt nam nie przeszkadzał no i rezerwacja zawsze była w najlepszym cieniu.
Postanowiliśmy, ze będziemy nocować na dziko w lasku, bo camp był już tłoczny.
Wprawdzie na wjeździe na tą rozległą łąkę był napis 'Teren prywatny, zakaz biwakowania', ale gdy zobaczyliśmy, że jacyś Niemcy i tak tam obozują swoim camperem i to na samym środku , na widoku, więc stwierdziliśmy, że nie będzie źle jak się nieco schowamy w drzewka. Miało to jeszcze ten plus, że za dnia- upalnego i parnego, mieliśmy zaklepany najlepszy cień pod najlepszymi drzewami. Trzeba było przecież chronić nasze zapasy przed przegrzaniem. Sam pas "plaży" był czysty i zadbany. Nawet przenośne toalety tam były (i to z papierem toaletowym w środku !).
Obok nas przez 2 dni przyjeżdżali tacy jedni spokojni Niemcy.
Jak ich rodzina zobaczyła, ze Polacy w liczbie trojga zaczynają wynosić z auta co rusz inny sprzęt pływający (materace, kółko, kajak) to w końcu im się chyba żal zrobiło, bo nazajutrz kupili pontonik, żeby łyso nie było.
Mój nowy kajak- zwykły dmuchaniec z Intexu, kupiony w Macro, zrobił prawdziwą furorę na tych wakacjach. Gdzie go na wodę nie spuściłem, wszyscy się na niego patrzyli jak na zjawisko. Może dlatego, że na chorwackich plażach pontoniki są bardziej popularne, a kajak kojarzy się raczej z wodami śródlądowymi Firma Intex powinna pójść po rozum do głowy i wejść na rynek chorwacki. Kasa pewna!
Raz już nawet chciałem go wypożyczać, bo mnie spytano gdzie go wynająłem.
(20Kn za godz. 500Kn kaucji i pływajcie sobie do woli!).
W ogóle był to strzał w dziesiątkę, bo po spakowaniu wiele miejsca nie zajmował, torba naramienna wygodna i pojemna, a wszędzie zwinąć szybko go można było. A jak się nie chciało, to na dach i po kłopocie.
Kajak ten okazał się kluczem do prywatnego i darmowego zwiedzenia Parku Narodowego Krka, o czym dalej.

W Starimgradzie tylko poplażowaliśmy, bo wąwóz zaliczyliśmy 4 lata temu. Ciągnęło mnie jeszcze tam zobaczyć coś niecoś samemu, ale przeszkodziły mi w tym nagłe burze- o czym na końcu.
Nie wiedziałem wtedy jeszcze, ze obok jest Mała Palenica, choć w czasie wczesnoporannej sesji foto zauważyłem 2 wąwozy i wspaniałe, strzeliste skały. Jednak doszedłem do wniosku, ze jak będziemy zaliczać wszystko co ciekawe w tej części wybrzeża, to nie damy rady za wiele zobaczyć dalej i znowu Dubrownik nam "odjedzie".
O nie, nie tym razem! :P
A jednak wystarczyła godzina nieuwagi i mnie spaliło. Na kajaku zapomniałem zasłonić pleców koszulką no i znowu to, co zawsze.
Właśnie dlatego spędziliśmy tam 2 dni a nie jeden. Wiecie chyba jak nieznośnie się czuje człowiek i jak źle się śpi, gdy skóra szczypie i boli.

Najbardziej fajowe były wieczorne rejsy kajakowe wzdłuż wybrzeża. :D

Obrazek

Takie są zalety posiadania własnej jednostki pływającej- wypożyczalnie dawno nieczynne a walory niezapomniane. Świat wybrzeża widziany z wody jest całkiem inny niż ten widziany z lądu.
Na tej półdzikiej plaży trafiliśmy nazajutrz na "agenta" a właściwie naganiacza wycieczek na Kornati. Był to zapowiedziany już od dawna cel tej wyprawy, więc moja połowica już się zaczęła podniecać perspektywą rejsu i nuże- poganiała mnie do zakupu biletów.
Tymczasem ja, jako stary lis w handlu tylko kiwałem głową agentowi' i potakiwałem, a na koniec stwierdziłem, że termin nam nie pasuje. Doświadczenie nakazywało mi najpierw dowiedzieć się jak najwięcej a potem decydować. Szybko się okazało, jak słuszna jest ta stara zasada. Branie pierwszej oferty z brzegu bez sprawdzenia innych pachniało mi łowieniem łatwych ryb. A przecież coś takiego jak rejs na Kornati powinno być udanym przedsięwzięciem, a nie czymś przypadkowym. No i samo naganianie na plaży też mi nie leżało. Poważne wycieczki kupuje się prosto u operatora a nie u pośredników. Raz że cena (kolo "dołożył" do ceny biletu prowizję w wysokości 150 Kn jak potem ustaliłem), a dwa, że agent to zawsze tylko agent a nie baza główna.

Jednak rysą na pobycie w Paklenicy były 2 burze jakie przeszły drugiego i trzeciego dnia. Scenariusz był dokładnie taki sam. Popołudniem, gdzies ok. 16.00- 17.00 nie wiadomo skąd wylazły zza Velebitu jakieś chmury, które potem zmieniły się w upale na dziwnie mlekowatą zawiesinę, która niespodziewanie zaczęła się zbliżać do nas, tak jakby kurde nie było innego miejsca. :evil:
No i potem nagle zagrzmiało i to porządnie! Plaża ewakuowała się w mgnieniu oka, zaś popłoch jaki zapanował przypominał to, co kiedyś przeżyłem w Ustroniach Morskich, gdy nagle pioruny z gwałtowną ulewą rozgoniły wylegującą się chmarę plażowiczów.
Tu było słabiej, ale wrażenie robił sam fakt, że oto ludzie przyjechali do gorącej i słonecznej Chorwacji, a tu burze dzień w dzień! 8O :?

Niestety, było to akurat jak na złość wtedy, jak się drugiego dnia zebrałem do wyjścia w kanion. Zdążyłem przebyć ze 300m gdy skończyły się plany o łażeniu po skałach... Za to ten huk piorunów wśród skał i widok błysku- jak sięga ścian i szczytów gór, dostarczył dodatkowych wrażeń, po nudnawym plażowaniu.
Co by było, gdybym wtedy był tam w kanionie? Wiałbym gdzieś ile sił, jak niegdyś w Tatrach, gdy w lipcu notorycznie miałem taką serię burz (nawet po 3 dziennie!), że jedyne co pozostało, to pospieszna ewakuacja w doliny, bo bylo po prostu niebezpiecznie być wyżej. Poza tym przemokłem kompletnie- no ale to opowieści na inne okazje... :wink:


CDN.

W następnym odcinku:

Jak Zadar-łem ze słońcem, życie kampingowe po czesku oraz archipelag pełen wina i atrakcyjnych Czeszek. :)
Ostatnio edytowano 06.10.2009 23:08 przez Fatamorgana, łącznie edytowano 15 razy
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 06.10.2009 20:42

Piszesz w zewnętrznym edytorze tekstów? Wszystkie znaki typu czudzysłów, czy pauza to jakieś robaczki...
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Bardzo intensywny finał długiej drogi wybrzeżem CRO. - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone