Idziemy dalej...
Przed wejściem do Parku zdecydowaliśmy się coś zjeść. Idąc, szukamy jakiejś fajnej klimatycznej knajpki. Zaglądamy na cenniki w oknach....tu nie pasuje, tam za drogo)
Aż w końcu znajdujemy to:
Bardzo fajna knajpka z włoskimi specjałami.
Cennik moim zdaniem w miarę przyzwoity.
Zamawiamy pesto rosso z makaronem szpinakowym.
a do tego lampkę czerwonego wina, które dostajemy w jakby takiej hmmm...musztardówie)
Jedzenie bardzo dobre) w knajpce ciągła rotacja ludzi.
Cennik napojów:
Idziemy dalej...trochę pod górkę, aż dochodzimy do znanego z folderów i pocztówek widoku Parku Guell.
najpierw udajemy się do niepłatnej części parku żeby zwiedzić dom Gaudiego. Bilety kupiliśmy wcześniej przez internet. Bilet zamówiony z wyprzedzeniem kosztuje 5,50 EUR.
Dom (muzeum ) Gaudiego.
Przed wejściem spotykamy grajka.
Niestety nie mam zdjęć z wnętrza muzeum. W środku są obrazy i przedmioty życia codziennego artysty oraz pomieszczenie z wyświetlanym filmem o życiu Gaudiego w języku katalońskim i angielskim.
Po wyjściu z muzeum ustawiamy się w kolejce do Parku.
Taki widok w połowie stycznia dodaje otuchy)
Po wejściu idziemy na taras widokowy.
Widok na miasto i morze zapierający dech w piersiach)
A z drugiej strony)
Papugi na palmach, nawet udało mi się moim wysłużonym soniaczem zrobić przybliżenie.
Park i jego magia zachwyciły nas zupełnie.
Weszliśmy na punkt widokowy Parku Guell.
Widać tutaj "skrojony tort" miasta.