Po wyjściu z kościoła dalej szliśmy uliczkami Starego Miasta, kierując się do przechowalni bagażu.
Odebraliśmy bagaże i ruszyliśmy w kierunku naszej kwatery.
Nasza trasa prowadziła przez Plac Kataloński, który został opanowany przez mnóstwo gołębi.
A potem, podczas przechodzenia przez
Plaça Universitat zdarzył mi się przykry wypadek. Było już po godzinie 18-tej i na placu było sporo młodzieży. Kilku młodych mężczyzn jeździło tam na deskorolkach. Jeden z nich chciał zrobić jakąś figurę i próbował się odbić wraz z deskorolką na metalowej długiej ławce. I ta deskorolka wyleciała mu spod nóg i spadła z całą siłą na moją łydkę. Przewróciłam się. Wszyscy zaniemówili a po chwili zaczął się straszny rejwach wokół mnie. Wszyscy się nade mną nachylali, sprawdzali czy nic mi nie jest, a ja w ogóle nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Młodzi ludzie z deskorolkami stali wokoło i też nie wiedzieli, co robić. Dopytywali się, czy mogą jakoś pomóc i bardzo mnie przepraszali.
Dopiero po jakimś czasie doszłam do siebie i zaczęłam sprawdzać, w jakim stanie jest moja noga. Na szczęście nie było żadnych oznak złamania a jedynie mocne stłuczenie. Dałam radę się podnieść i mogliśmy iść dalej. Fakt że kuśtykałam, ale nie było innego wyjścia.
Doszliśmy do apartamentu i trzeba było w jakiś sposób się do niego dostać. A to proste nie było. Dostęp w tym apartamencie był możliwy przez aplikację Akiles.
Początkowe korzystanie z niej było dla nas bardzo stresujące. Pomimo wbijania kodu na klawiaturze przy drzwiach wejściowych do budynku, drzwi te nie chciały się otworzyć. Dopiero po kilku próbach stanęły otworem. Wjechaliśmy windą na drugie piętro i tam czekały na nas drzwi do apartamentu. Tam również był problem. Po wystukaniu kodu trzeba było przekręcić gałkę przy drzwiach, ale ona kręciła się we wszystkie strony a drzwi były nadal zamknięte. Na szczęście tutaj też po kilku próbach udało się wejść do środka.
Po rozlokowaniu się poszliśmy do pobliskiej Mercadony na zakupy. Koniecznie musieliśmy, oprócz artykułów spożywczych, kupić lód, żebym mogła zrobić z niego okłady na nogę.
Kupiliśmy też napoje alkoholowe, gdyż trzeba było odreagować ten dzień.
Trafiliśmy na bardzo dobrą whisky za bardzo dobrą cenę - 6 euro za 0.7 litra. Polecam, bo to naprawdę dobry trunek.
Po powrocie do apartamentu zrobiliśmy kolację a ja w międzyczasie robiłam okłady na nogę, najpierw z rozmąconego białka z jajek a potem z lodu. I muszę wam powiedzieć, że pomogło. Następnego dnia noga już mnie nie bolała. Była napuchnięta i bardzo tkliwa, ale mogłam funkcjonować.