napisał(a) Tomy Lee » 17.05.2017 19:20
Czytam od jakiegoś czasu ten wątek i postanowiłem dorzucić dwa grosze - może komuś coś rozjaśni. Od bodajże 3 lat bankom narzucona została nowa zasada przeliczania walut, której wcześniej nie było. Stąd też bardzo często, w poszukiwaniu utraconych dochodów, zwłaszcza przed sezonem urlopowym, bez zbędnego rozgłosu zmieniane są w bankach tabele opłat i prowizji. Wg obowiązujących regulacji każdy bank dostaje od VISY czy MAS.. informację, że klient zapłacił "za granicą" równowartość wyrażoną w EUR - jeśli ma kartę rozliczaną w EUR lub w USD. Co to oznacza dla banku? Nie ważne czy zapłacisz w kunach, forintach, koronach czy czym tam chcesz
to VISA a nie Twój bank przeliczy to do EURO i bank stracił możliwość przyrobienia na Tobie sporej kasy na przeliczeniu tego na EURO. Skupmy się na przykładzie kolegi powyżej. Ma kartę w EUR, ma na koncie walutę. Jedzie do CRO. Oczywiście w Austrii transakcja 1:1 i jego bank jest wściekły. Wjeżdża do CRO i płaci na stacji benzynowej. Za zapłacone paliwo w kunach VISA podaje jego bankowi, że zatankował za np. 25EUR. Finalnie kurs dla klienta minimalnie droższy - bank wściekły bo znów nie zarobił na przewalutowaniu. Jeśli wypłaci gotówkę z bankomatu w kunach - sytuacja analogiczna jak z tankowaniem i dodatkowo prowizja za wypłatę za granicą. Jeśli znajdzie bankomat w EUR to tylko prowizja za wypłatę. W praktyce, przy małej wypłacie koszt prowizji sprawia, że jest to nieopłacalne.
Wariant drugi. Jedziesz z kartą wydaną do konta w PLN bo nie chcesz zakładać konta walutowego na dwa tygodnie. Analogicznie - nie ważne czy zapłacisz w kunach, forintach, koronach czy czym tam chcesz to VISA a nie Twój bank przeliczy to do EURO. Teraz wiedząc ile EUR zapłaciłeś - Twój bank Ci je sprzeda po swoim kosmicznym kursie. Ale że mało na Tobie przyrobili - doliczą Ci prowizję. I to jest właśnie często pojawiająca się zmiana w tabelach opłat. A prowizje te wynoszą od 2 do 6%!
Dla przykładu: mój niezbyt tani bank ma w zależności od karty 4,99 i 5,99% prowizji. W 2015 roku przejrzałem oferty kilku banków i przed wyjazdem na urlop założyłem wyłącznie na potrzeby urlopu konto złotówkowe w ING. Wtedy jeszcze nie doliczali prowizji od płatności bezgotówkowej kartą za granicą i płacąc wszędzie kartą kursy wyszły mi na poziomie 0,56-0,57zł/kunę. Dziś zmądrzeli (wg nich) i za taką przyjemność życzą sobie dodatkowo chyba 2,99% prowizji.
Z moich własnych doświadczeń i przemyśleń - najtańszy obecnie wariant to mieć konto walutowe w EUR, wpłacić przed wyjazdem odpowiednią kwotę i za granicą bezgotówkowo płacić za co się da - od bramek na autostradzie do sklepów i knajpek. Wybranie gotówki z bankomatu, żeby następnie sprzedać je w banku, po zapłaceniu bankowi prowizji i z uwagi na stracony czas jest mało jeśli w ogóle opłacalne. Oczywiście pewną kwotę waluty trzeba zabrać ze sobą. Wiadomo - płatność za nocleg czy wymiana na jakieś drobne zakupy np. przy plaży, parking itd. Za resztę - plastik. W tym wariancie dzisiejsza konkurencyjność banków ogranicza się na dzień dzisiejszy do opłaty za wydanie karty (za rok z góry albo miesięcznie) i opłaty za prowadzenie konta (lub jej brak).
Każdy kto chociaż raz jechał widział różnicę w kolejkach na bramkach opłacanych kartą i gotówką. I choćby to jest dla mnie wystarczającym argumentem do płacenia kartą