To ja też wtrącę swoje 3 grosze w kwestii Chorwacja > Bałtyk.
Za młodu jeździliśmy nad Bałtyk prawie co roku i zwiedziłem różne miejscowości od Mrzeżyna po Krynicę. Czasy i finanse były wtedy takie, że o innych morzach i krajach nie było nawet co marzyć, więc ten Bałtyk był super. Tyle że z tego co pamiętam to nasze morze kiedyś było o wiele cieplejsze niż teraz. Dawniej na każdej plaży stały takie wielkie tablice gdzie kredą ratownicy pisali temperaturę i wieszali odpowiednią flagę. I wtedy poniżej 18 stopni była zawsze czerwona - zakaz kąpieli. Teraz 18 stopni to chyba jest górna granica, rzadko osiągalna nawet latem.
W kwestii gospodarzy się nie wypowiem, bo to zawsze były z góry wynajmowane przez zakłady pracy ośrodki wczasowe. Standard bardzo różny, bo były i domki w Juracie, ale był też ekskluzywny "Gwarek" w Jastrzębiej Górze, gdzie tylko ptasiego mleka brakowało.
Po latach już jako dorosły mąż zafundowałem rodzince 2 razy wczasy nad polskim morzem. Na pogodę na szczęście trafiliśmy niezłą i nawet żonie udało się udaru złapać, ale to był zwykły fart. Za trzecim razem czekaliśmy na pogodę cały lipiec i w końcu na początku sierpnia pojechaliśmy w Tatry.
2 lata temu zaczęliśmy przygodę z Chorwacją i już wiemy że prędko jej nie przerwiemy. Na polskie morze szkoda mi po prostu kasy.
Po pierwsze 15 godzin jazdy do Chorwacji mniej mnie męczy niż 7-8 godzin jazdy na północ Polski, w towarzystwie kawalkad TIR-ów, po koleinach i dziurach, witany fleszami fotoradarów. Jazda przez Słowację, Austrię czy Węgry to przyjemność. Tam czasem na 200-300 km GPS milknie - u nas Krzysiowi Hołowczycowi się gęba nie zamyka od informowania o fotoradarach. O stanie zawieszenia mojego auta po takiej podróży nie wspomnę.
Po drugie wolę wydać pieniądze na fajnie urządzony apartament z widokiem na Jadran niż na mały pokoik z łazienką z widokiem na deszcz. Opalanie w bluzach z kapturem mnie nie kręci. Krioterapii w 12-13 stopniowej wodzie też nie lubię. I nie za bardzo smakuje mi ryba o twardości diamentu smażona w oleju wymienianym rzadziej niż mój w samochodzie.
Nie bardzo potrafię wytłumaczyć co takiego ma w sobie ta Chorwacja, ale coś ma. Znam wielu znajomych którzy podróżują po różnych krajach: Egipt, Maroko, Jordania, całe południe Europy... I co roku gdzie indziej. Natomiast ci którzy raz pojechali do Chorwacji, nie chcą już nigdzie indziej jeździć. I ja do nich należę. Dodatkowym plusem Chorwacji jest na pewno to forum (poprawcie mnie jeśli się mylę, ale chyba żaden inny kraj nie ma tak obszernego), na którym praktycznie przez cały rok po powrcocie można dalej czuć ten klimat.
Co do Bałtyku, to myślę, że nastawienie do turystów się zmieni po najbliższym lecie. Wiadomo, że w czerwcu będzie tam najazd niemieckich kibiców (raczej pewne że na długo, bo Niemcy to faworyci Euro). Myślę więc, że nauczą naszych włąścicieli trochę kultury i odpowiedniego nastawienia do gości. Niestety, z drugiej strony raczej na pewno ceny baaaaardzo wzrosną.
Zostaje Chorwacja