Tegoroczny wyjazd na Bałkany miał się nie odbyć. Moja żona stwierdziła, że wreszcie chce zobaczyć Włochy, które mnie również interesują, ale jakoś ciężko było ten fakt zaakceptować. Gdyby urlopu i funduszy było więcej, to z chęcią wybrałbym oba kierunki. A tak trzeba było się na coś zdecydować. Z pomocą przyszli znajomi, których od kilku lat namawiam na bałkańskie wakacje. Wreszcie postanowili się z nami zabrać, więc małżonka musiała skapitulować, a co za tym idzie, po raz piąty wyjechaliśmy nad Jadran, w górzyste tereny kulturowej mieszanki.
Wybierając trasę przejazdu kierowałem się tym, żeby pokazać Bałkany z jak najlepszej strony. Zdecydowałem się na kraje, w których już byliśmy, dodając kilka interesujących mnie miejsc. Coraz bardziej kusi mnie wyjazd dalej na wschód i południe półwyspu, jak Macedonia, Albania, Grecja, czy Rumunia i Bułgaria, jednak 11 dni to za mało, żeby zwiedzić wszystkie te kraje, nie mówiąc już o porządnym wypoczynku.
Tak jak napisałem w tytule relacji, będzie to mała i subiektywna "pigułka". Chciałbym się ograniczyć głównie do zdjęć i ewentualnych krótkich opisach. Na historii skupiłem w zeszłorocznej relacji, teraz rozpisywać się zbytnio nie będę.
Nasza trasa dojazdu na Bałkany wiodła przez Warszawę, Katowice, Zwardoń, Bratysławę, Budapeszt i dalej autostradą M6 na południe.