Jednym z punktów naszych corocznych wakacji jest zwiedzanie z poziomu skutera. Bardzo lubię taką formę krótkich podróży, ten wiatr we włosach, komary w zębach, spalone przedramiona...po prostu taki mini easy rider, wolność dwóch kółek No i nie ma problemów z parkowaniem. Polecam.
Pierwsze kroki skierowaliśmy oczywiście do Pani Kasi, ale niestety ani nie było jej, ani wolnych skuterów do wynajęcia Z musu musieliśmy skorzystać z usług konkurencji. Zwiedzanie zaczęliśmy od Vrboski, potem wielkie lody i kawa w Jelsie. Przyszedł czas na kąpiel, więc wróciliśmy do mijanej po drodze plaży między Vrboską a Jelsą.
Po ochłodzeniu w morzu pojechaliśmy zwiedzić pobliskie miejscowości w głębi wyspy.