Po pół godzinie docieramy do
Đakova, miasto nazywanego "sercem Slawonii". Samochód zostawiam niedaleko ronda Franja Tuđmana, obok którego bieleje kościół Wszystkich Świętych. To dawny meczet, co (podobnie jak w Szigetvár) potwierdza kształt okien. Szkoda, że nie weszliśmy do środka, wnętrza są piękne.
Spacerkiem kierujemy się w stronę głównego placu. Ludzi na ulicach mało, chowają się przed słońcem.
W samym sercu serca Slawonii wznosi się ku niebu potężna sylwetka
katedry św. Piotra. Jest tak duża, że ciężko ją ująć na jednym zdjęciu (drugie musiałem posklejać z kilku fotek).
Zaprojektowali ją architekci z Wiednia. Stylistycznie to klasyczny historyzm: połączenie neogotyku i neoromanizmu. Budowano ją 16 lat, zużyto 7 milionów czerwonych cegieł. Katedra jest czasem określana jako najwyższy kościół Slawonii lub okresu neogotycku w całej Chorwacji; oba twierdzenia są nieprawdziwe, bo troche wyższe wieże ma chociażby świątynia w Osijeku. Đakovieckie są wysokie na 84 metry.
Na pewno nie jest to także
największy kościół miedzy Rzymem a Stambułem - ktoś mocno odjechał z taką opinią
. Nie mniej wnętrza są rozległe i bardzo ładne dla oka. Oraz puste - oprócz nas nikogo tam nie było.
Katedra stanowi główny kościół arcybiskupstwa Đakovo-Osijek. Opisuje się ją także jako "katedra Strossmayera". Biskup Josip Juraj Strossmayer był nie tylko duchownym, ale też politykiem, jeden z pierwszych propagatorów "jugosławizmu". Inicjował budowę nowych świątyń, również tę i został w niej pochowany.
Na placu przed katedrą ustawiono jego pomnik i nazwano go jego nazwiskiem.
Wracamy na parking deptakiem wypełnionym kawiarenkami i lodziarniami.
Z Đakova do południowej granicy jest tylko 30 kilometrów. Tabliczki z zakazami wstępu wyskakują niespodziewanie.
Dwa państwa rozdziela
Sawa (Sava), stanowiącą także północną granicę Bałkanów. Ostatnia miejscowość na chorwackim brzegu to
Slavonski Šamac.
Na przejściu czeka kilka samochodów, Chorwatom kontrola zajmuje 10 minut. Potem jest już trochę gorzej... Na granicznym moście spotykam dziesiątki tirów - na szczęście stoją na przeciwległym pasie. To jednak oznacza, że całkowicie blokują tam ruch, bo osobówka nie ma szans się przedrzeć. Warto o tym pamiętam wybierając kiedyś tę trasę na drogę powrotną.
Bośniacy krzątają się wolniej. Każą mi nawet otworzyć bagażnik, choć w ogóle do niego zaglądają - może tylko ma to dobrze wyglądać w oku kamery? Zresztą co mógłbym przemycać z Chorwacji do Bośni??
Na wszystko zeszło pół godziny. Niezły wynik. Z kolei nasza cała wizyta w Chorwacji trwała jakieś dwie i pół godziny. Witamy w
Bośni, witamy na
Bałkanach. Po tej stronie także rozciąga się
Šamac (Шамац). Kiedyś nazywał się Bosanski Šamac i zamieszkiwali go głównie Boszniacy (słowiańscy muzułmanie). Potem wybuchła wojna, teren został zajęty przez serbskie wojsko. Dziś leży w Republice Serbskiej, serbskiej części Bośni i Hercegowiny i ta narodowość dominuje. Aby podkreślić obecną strukturę etniczną nawet z nazwy usunięto przymiotnik "bosanski"...
Ponieważ jesteśmy u Serbów to w napisach króluje cyrylica i serbskie flagi.
Ten stan nie trwa jednak długo: wewnętrzna bośniacka granica jest bardzo pokręcona i już po kilkunastu kilometrach jesteśmy w Federacji Bośni i Hercegowiny, czyli części muzułmańsko-chorwackiej. A i tak najczęstszym elementem krajobrazu są wieże minaretów (także u Serbów).
Chwila dla fotografa: pofałdowana okolica z niskim pasmem górskim Trebava w tle.
Bardzo tutaj zielono.
Obok drogi znajduje się niewielki cmentarz muzułmański. Niektóre nagrobki z charakterystycznymi turbanami muszą być dość wiekowe. A wśród grobów swój dom mają małe pieski. Nie wyglądały na wygłodzone...
Współczesny pomnik ofiar ostatniej wojny. Sami mężczyźni, więc pewnie żołnierze.
Na jeździe mija nam jeszcze godzina i przed 19-tą pojawiają się zabudowania wielkiego miasta.
Tuzla. W niej będziemy dzisiaj spali, skorzystamy też z okazji, aby zobaczyć czy jest coś ciekawego w tej rzadko odwiedzanej przez turystów miejscowości (z wyjątkiem portu lotniczego, na którym ląduję tanie linie).
Bramę powitalną stanowi elektrownia, największa w Bośni i Hercegowinie.