Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

BAŁKANY 2007 & 2008 & 2019 & 2020 & 2021 & 2022 ...

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 22.03.2008 22:07

a to ja napisał(a):
RobCRO napisał(a): ... PS szkoda, że u nas kolej wąskotorowa poszła niemal w zapomnienie. ...

Zapraszam na Podlasie :D
http://www.wrotapodlasia.pl/pl/turystyk ... olejki.htm
....

PAP - wybaczysz za mały OT :lol: ale skoro na chwilę wdarł sie wątek kolejowy to u nas na Podkarpaciu są 2 czynne:
1) Przeworsk - Dynów
2) Kolejka Bieszczadzka
i również zapraszam :wink:
A teraz spadam i czekam na cd Twojej relacji.
Pozdrav :papa:
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 22.03.2008 23:20

RobCRO napisał(a):PAP'y,

mam pytanko, patrząc na rozkład pociągu, jedzie on przez Golubici, czy to może jest to Golubici, gdzie kręcono "Zycie jest cudem" Kusturicy??? orientujecie się coś w tym temacie...być może i nie, bo niejednemu psu na imię Burek, ale...

pozdrav

PS chyba to jednak to...Golubici...chyba słabo Was doczytałem...ehh...

PS szkoda, że u nas kolej wąskotorowa poszła niemal w zapomnienie. Kiedyś była nawet linia z mojej miejscowości...a teraz na Pomorzu Zachodnim, latem można jedynie z Gryfic do Trzebiatowa przez Rewal, Trzęsacz, Niechorze...
coś więcej tutaj

wiem, wikipedia...ale innego źródła nie znalazłem...pozdrav svima


RobCRO,

Ja też mam wrażenie, że mało uważnie czytaleś tekst, przynajmniej pierwszym razem :wink: :D :lol: ... ja o filmie nie mam zielonego pojęcia, ale skoro Kusturica pobudował w tym rejonie tą filmową wioskę, to owe Golubici to raczej to, o które Tobie chodzi :roll: :D ...

Dzięki za linka :D ...

Pozdrawiam,

PAP
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 22.03.2008 23:27

a to ja napisał(a): Zapraszam na Podlasie :D
http://www.wrotapodlasia.pl/pl/turystyk ... olejki.htm


atojko,

Skorzystamy, skorzystamy, wszak Puszcza B jest jeszcze przed nami :roll: :D ...

Pozdrawiam,

PAP
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 22.03.2008 23:34

Piotrek_B napisał(a): PAP - wybaczysz za mały OT :lol: ale skoro na chwilę wdarł sie wątek kolejowy to u nas na Podkarpaciu są 2 czynne:
1) Przeworsk - Dynów
2) Kolejka Bieszczadzka
i również zapraszam :wink:


Piotrze,

Ależ super, że o tym piszesz 8O :D ... też skorzystamy, skorzystamy, wszak i Podkarpacie toże jeszcze przed nami :roll: :D ...


Piotrek_B napisał(a): ... czekam na cd Twojej relacji.
Pozdrav :papa:


Po prawie pięciu miesiącach męczenia Was mą twórczością dochodzimy do momentu, że tego 'cd relacji' jest zdecydowanie mniej jak więcej :wink: :( :) ... ale to i owo jeszcze zostało do napisania w tej relacji, więc upraszam jeszcze o chwilę uwagi :D ...

Pozdrawiam,

PAP
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 23.03.2008 00:49

No i znowu widzę że przejechałem przez Serbię za szybko i mi parę atrakcji uciekło :D

PAP napisał(a):Pozega - Valjevo

Jechałem tym odcinkiem w "tamtą" stronę, nieźle kręty. Za jakimś miejscowym, dobrze mi się za nim jechało. Potem się zaczęła bałkańska jazda, w międzyczasie się zrobiło ciemno, pod koniec miałem sucho w ustach...

Wszystkim zdrowych i spokojnych Świąt Wielkanocnych!
darek1
zbanowany
Posty: 9346
Dołączył(a): 27.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) darek1 » 23.03.2008 08:39

zawodowiec napisał(a):No i znowu widzę że przejechałem przez Serbię za szybko i mi parę atrakcji uciekło :D

PAP napisał(a):Pozega - Valjevo

Jechałem tym odcinkiem w "tamtą" stronę, nieźle kręty. Za jakimś miejscowym, dobrze mi się za nim jechało. Potem się zaczęła bałkańska jazda, w międzyczasie się zrobiło ciemno, pod koniec miałem sucho w ustach...

Wszystkim zdrowych i spokojnych Świąt Wielkanocnych!


Może byś zdjął tą chustę z twarzy bo wyglądasz na terrorystę.
Jacek L
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 629
Dołączył(a): 10.01.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jacek L » 24.03.2008 11:03

darek1 napisał(a):Może byś zdjął tą chustę z twarzy bo wyglądasz na terrorystę.


czepiaj się dalej - bedzie czerwonaObrazek
darek1
zbanowany
Posty: 9346
Dołączył(a): 27.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) darek1 » 25.03.2008 20:50

No tego to jeszcze nie było. A niby za co ta kartka, czyżby za poglady polityczne wyrażane nie w tym miejscu?.

Nie śmiej się Jacek bo to Ty mozesz być tą osoba z czerwoną kartką :D
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 29.03.2008 03:38

Dzień 35

19/10/2007 piątek

odległość: 1100 km

trasa: Beograd - SRB / H - Budapest - H / SK - Zvolen - Martin - Zilina - SK / PL - Bielsko Biała - Warszawa

Obrazek


Nie da się ukryć, że kiedy rano wyglądamy za okno, to pada tam dość intensywny deszcz :(. Sądząc po ubiorach przechodniów, widać też, że jest raczej chłodno. Słowem, wymarzona pogoda :wink: na zwiedzanie miasta. Jest to o tyle przykre, że w dużej mierze właśnie po to tu przyjechaliśmy. Rok wcześniej, nocując jedynie w Beogradzie, obiecaliśmy sobie, że przy najbliższej okazji przyjedziemy tu na dłużej, aby miasto zwiedzić bardziej dokładnie i szczegółowo. Wobec powyższego teraz mamy dylemat co począć. Można starać się okiełzać deszcz za pomocą parasoli czy peleryn i przystąpić do planu zwiedzania, ale ... można też wykorzystać fakt, że jesteśmy już tylko rzut beretem od domu, i zakończyć naszą wyprawę dzień wcześniej :idea: :). Chwilę debatujemy, zerkamy na zegarki, wykonujemy telefon na portiernię, i ... decyzja zapada. Jedziemy do domu :!: :!: :!: Do zwiedzania Beogradu trzeba będzie zrobić trzecie podejście :roll: :? :).

Rzucamy się z werwą do pakowania. Z dodatkową energią przystępuję do noszenia klamotów, mimo że trasa z pokoju do samochodu jest zdecydowanie najdłuższa na całej wyprawie :!: Piętro niby trzecie, ale winda chodzi jak by chciała a nie mogła, więc pozostają schody. Lobby hotelowe długie jak bieżnia lekkoatletyczna. Potem kawałek ulicą do zjazdu do garażu hotelowego, w dół wzdłuż pochyłej rampy, i już jest nasz samochód 8O :roll:. I tak razy kilka, plus oczywiście droga powrotna za każdym razem :roll:. Kiedy przemykam kawałek ulicą, utwierdzam się, że tam chłód i jesienna słota. Gdy już prawie wszystko jest w samochodzie, wędrujemy na śniadanie. Czyniąc to mamy możliwość dokładniej przyjrzeć się całości infrastruktury hotelowej, wszak hotel ów to istny rarytas dla takich wielbicieli skansenów jak my :wink: :D. Aż dziw bierze, że tak nisko go cenią. Za możność spędzenia nocy w przybytku, który spokojnie pamięta czasy wczesnego Gierka, gdzie historyczny klimat nie zmącony jakimkolwiek remontem czy modernizacją jest wciąż wszechobecny, czy to w warstwie wizualnej czy zapachowej, powinni z całą pewnością żądać więcej :lol:. Kiedy wczoraj zobaczyłem radość w oczach Małżonki mej, wywołaną widokiem klimatycznej łazienki oraz równie przytulnego pokoju, to wiedziałem, że to miejsce na długo pozostanie w naszych wspomnieniach. Kiedy dziś podziwiamy resztę korytarzy i salę, w której wydawane są śniadania, to wiem, że to będzie nawet bardzo długo :roll: 8O :lol: :lol: ...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Opuszczając hotel napotykamy jeszcze na dwie atrakcje. Pierwsza polega na tym, że jest problem z płatnością kartą 8O. O ile na prowincji takowe zjawisko nie budziło mojego większego zdziwienia, o tyle zakładałem, że w mieście stołecznym rzecz nie będzie mieć miejsca. Nic bardziej mylnego. Na szczęście przy trzeciej z kolei karcie maszynka wreszcie sobie 'radzi' i mamy nappy end. Druga atrakcja jest zaś taka, że gdy pani z portierni, z uśmiechem na twarzy, oddaje nasze paszporty, to jestem w stanie doliczyć się całych dwóch (2), z czterech (4) zdeponowanych poprzedniego wieczora :roll:. Po wstępnym 'ping pongu', mam tylko dwa - powinny być cztery - mam tylko dwa - wczoraj zostawiałem cztery, pani wyrusza na poszukiwania. Zastanawiam się, jakie są szanse, że paszporty Lenki i Jasia istotnie gdzieś im 'wsiąkły', ale w końcu pani pojawia się, radośnie machając odnalezioną zgubą. Opuszczając ten wyjątkowy obiekt mam w głowie masę myśli, ale wśród nich jedna jest zdecydowanie dominująca ... nigdy więcej w tym hotelu :roll: 8O ...

Z hotelowego garażu wyjeżdżamy prawie w samo południe. Pogoda ciut lepsza. Już nie pada, ale dalej jest pochmurno i chłodno. Mimo początkowego żalu do losu, że nie zezwolił nam dziś na spacer po mieście, teraz pogodzeni już z tą myślą, zaczynamy również oswajać się ze świadomością, że ten dzień będzie również ostatnim w trakcie tej wyprawy :(. Nim jednak zagłębimy się w podsumowaniach i dyskusji rodzinnej, robimy małą przejażdżkę po ścisłym centrum miasta. Przypominamy sobie ubiegłoroczną wieczorną trasę, odnajdujemy znane nam miejsca. Dwie rzeczy dziwią, sprawiają wrażenie być mało logiczne. Wydawać by się mogło, że za sprawą historii najnowszej, Serbia i jej stolica powinna być raczej anty-amerykańska. A tu w samym środku miasta wielgaśna reklama amerykańskiego producenta samochodów 8O, a u jej stóp duży salon tychże aut :roll: 8O. Trochę dalej, wzdłuż głównej ulicy, nomen omen tej samej, przy której dalej straszą pozostałości budynków rządowych zniszczonych podczas amerykańskich nalotów w 1999 roku, ulokowana jest amerykańska ambasada. To, że położona jest tak blisko miejsca bombardowań to rzec można psikus historii, ale tego jak jest zabezpieczona, już raczej nie da się tak samo wytłumaczyć. Na tle ambasady USA znajdującej się w Warszawie, było nie było w kraju sojuszniczym, otoczonej płotem i innymi zasiekami, ta tutaj, znajdująca się przy samej ulicy, do budynku której wejście prowadzi prosto z chodnika, wydaje się być wprost idealnym obiektem dla wszelakiej maści terrorystów czy zadymiarzy :roll: 8O 8O.

Obrazek
amerykański imperializm atakuje :lol: :lol: :lol:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Docieramy do autostrady przecinającej miasto w linii północ-południe i obieramy kierunek jazdy na Novi Sad. Aż chciałoby się, aby stolica Polski też miała choć taką arterię, pozwalającą na sprawne przemieszczanie się pomiędzy centrum i peryferiami. Jeżeli założyć, że droga ta jest tu już od kilkunastu lat, wszak podczas 'radosnych' rządów Milosevica raczej nie powstała, to tym bardzie wstyd, że u nas nad Wisłą panuje niemoc, w ramach której nie można wyjść z fazy debaty i projektowania przebiegu trasy. Co prawda autostrada prowadzi dalej na Zagreb, a po zjechaniu na Novi Sad jest już bardziej 'po polsku', czyli droga znajduje się w niekończącej się rozbudowie, to jednak jazda mija całkiem sprawnie. Tu i ówdzie czają się panowie z radarami, ale my trzymając się żelaznej zasady nie przekraczania (znacznie :D ) dozwolonej prędkości, nie stanowimy dla nich obiektu godnego zainteresowania. Krajobraz wypłaszcza się niemiłosiernie, co powoduje, że jazda pozbawiona widoków jest monotonna. Atrakcją staje się za to wyprzedzanie pojedynczych tirów, podążających podobnie jak my ku węgierskiej granicy. Wynika to głównie z tego, że ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, powyżej 80 km/h samochód staje się wielce 'wołowaty' i z wielkim trudem rozpędza się do 110 km/h :?, powyżej których nie ma mowy go rozbujać. Wyprzedzanie dowolnego tira odbywa się zatem w sposób karykaturalnie powolny, wymagający około dwóch kilometrów wolnej przestrzeni :!: 8O 8O W pierwszym momencie tłumaczę to sobie czołowym wiatrem, skutecznie hamującym nasz pojazd. Kiedy jednak stwierdzam, że takowego brak, winą za zaistniały stan rzeczy zaczynam obciążać zabrudzony filtr paliwa. Jak się okaże po powrocie do domu i po kilku wizytach u mechaników, rzeczywistym sprawcą tego spadku mocy jest pompa paliwa, która w skutek tajemniczego 'rozsynchronizowania się' podaje paliwo zbyt wcześnie ...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Do granicy SRB / H docieramy koło 15:30. Jeszcze tylko tankowanie na ostatniej stacji po serbskiej stronie i ustawiamy się w niewielką kolejkę na przejściu. Serbski posterunek osiągamy dość sprawnie, bo po około 10 minutach. Szybkie spojrzenie w paszporty i przemierzamy ziemię niczyją przy samej fizycznej granicy obydwu państw. Po stronie węgierskiej niespodzianka, bo mimo iż do bramek celno-paszportowych jest jeszcze całkiem daleko, to koniec kolejki samochodów do nich ustawionych znajduje się już przed nami :(. Karnie ustawiamy się w ogonku i czekamy na dalszy rozwój wydarzeń. Postęp jest, ale bardzo powolny i minimalny. Najdziwniejsze jest to, że kolejka dla obywateli EU, w której stoimy, w 99% składa się z Węgrów w pustych samochodach :roll:, co więc zatem zajmuje tyle czasu:?: Kiedy tak stoimy, po kilkudniowym zatwardzeniu Jasiek decyduje się czas nam umilić 'porodem' tego, co do tej pory nie chciało ujrzeć światła dziennego :wink:. Na rękach u Małżonki wije się i drze w niebogłosy. Zjawisko to dziwne, wszak zwyczajowo cały proces przebiega u niego sprawnie i bez dodatkowych 'urozmaiceń'. Kiedy jednak zaniepokojeni i zaciekawieni podglądamy 'owoc' tego jego wysiłku, to w pełni rozumiemy skąd ten burzliwy przebieg. Mówiąc krótko i po żołniersku, nawet słoń by się nie powstydził :wink: :lol: :lol:.

Obrazek
po serbskiej stronie

Obrazek
welcome in the EU

Obrazek


Po dobrych 50 minutach docieramy do bramki. Jasiek zmęczony ale szczęśliwy odpoczywa w swoim foteliku, Lenka z zaciekawieniem pyta o wszystko, co pojawi się kręgu jej zainteresowania. Mając przed sobą samochód właśnie odprawiany, zaczynam rozumieć skąd ta kolejka. Pani pogranicznik, oprócz przeglądania paszportu, każe podnieść klapę silnika oraz otworzyć bagażnik, który sama z uwagą ogląda. Na nasz widok, nie patrząc nawet do paszportów, wskazuje jedynie specjalne stanowiska kontrolne znajdujące się z boku, i spoglądając na stojącego obok młodego adepta służby celnej, używając języka angielskiego, stwierdza beznamiętnym głosem, że kolega dokona rewizji :roll:. Podjeżdżamy we wskazane miejsce, do którego podchodzi również pan celnik. Na jego wskazanie na tylnią klapę otwieram ją i z ciekawością patrzę na jego twarz, na której pojawia się coś w rodzaju przerażenia :lol:. Ewidentnie widok wypchanego po brzegi bagażnika nie nastroił go zbyt optymistycznie :wink: :lol:. Wzorując się na innych rewidowanych przy sąsiednich stanowiskach, zaczynam wyjmować zawartość i układać ją na specjalnych ławkach. Czynię to jednak nad wyraz powolnie, nosząc po jednej rzeczy na raz. Skoro już tyle wyczekaliśmy się w tej kolejce, to niech i pan celnik też trochę sobie poczeka 8) :roll: :lol:. Kiedy na ławkę trafia pierwsza większa torba, pan rewident, jakby tylko na to czekając, rzuca się do jej rewizji. Ręką opatrzoną w gumową rękawiczkę nurkuje do samego dna i tam czegoś szuka. Ponieważ nie znajduje, wyciąga, po czym daje znać, żeby otworzyć bagażnik dachowy. Tak też i czynię, podobnie jak poprzednim razem bacznie patrząc na wyraz jego twarzy. Przerażenie pogłębia się :lol: :lol:. Podobnie jak poprzednio, powoli wyjmuję pojedyncze drobiazgi, a kiedy na ławkę trafia pierwsza z toreb, zostaje przeegzaminowana przez naszego rewidenta. Po ponownym pudle widzę, jak pan celnik odbywa krótką konsultację ze starszym kolegą. Na ich twarzach widać zakłopotanie. W samarytańskim odruchu podchodzę do nich i pytam się, czego poszukują, bo może będę w stanie im pomóc :D. Po dalszej chwili namysłu z ich strony, słyszę OK oraz widzę pantomimę wskazującą, że można zamykać. Panowie odchodzą, a ja zabieram się za pakowanie wyjętego dobytku. W chwilach przerwy spoglądam na sąsiednie stanowiska i widzę jak tam panowie i panie celnicy, z latarkami w rękach zaglądają w zakola i inne zakamarki rewidowanych samochodów. Zastanawiam się czemu zawdzięczać taką ich skrupulatność :?: Czyżby spodziewali się jakiejś inspekcji z Brukseli :roll: :?: ... Kawałek za przejściem znajduje się punkt sprzedaży winietek autostradowych, w którym takową nabywamy. Umieszczamy na szybie zgodnie z instrukcją i ruszamy dalej, kierując się autostradą na Budapest. Jest godzina 17:30, co oznacza, że forsowanie granicy SRB / H zajęło nam równo 2 godziny 8O ... absolutny rekord na całej trasie tej wyprawy. Zastanawiamy się na ile to my mieliśmy dziś takie 'szczęście', a na ile te powitania w EU tak teraz wyglądają :idea: :?:

Obrazek
granica sforsowana :D ...


Wkrótce po opuszczeniu granicy zmierzcha. Droga prosta i płaska jak stół. Aż się prosi, aby tu lekko depnąć, nawet li tylko w ramach panującego ograniczenia lub lekko ponad. Ale nic z tych rzeczy. Nasz pojazd dziś pojedzie maksymalnie 110 km/h, a jak jest jakiś długi zjazd, to jest szansa, że i do 120 km/h da się go rozbujać :lol: :lol:. Cóż zrobić. Trzeba się z tym pogodzić, mając nadzieję, że problem się nie pogłębi, wszak przed nami nocna jazda. Na przedmieścia Budapestu docieramy koło 19:00. Nie jedziemy na obwodnicę miasta, tylko cały czas prosto. Kawałek za tym skrzyżowaniem zjeżdżamy do centrum handlowego Auchan, a tam namierzamy cel naszego postoju, czyli placówkę McDonalds. Lenka jest wiernym wielbicielem tego zakładu gastronomicznego z 'literką M', którą zawsze wypatruje z oddali ze skutecznością godną jastrzębia. Wizja wizyty w tym przybytku zawsze sprawia jej dużo radości, ale to co przeżywa dziś śmiało można określić mianem euforii. Ja bynajmniej Lenki TAK cieszącej się z czegokolwiek nie pamiętam 8O 8O :). Zajeżdżamy na parking i udajemy się do środka. Tam okazuje się, że w bratniej krainie języka migowego napotykamy na trudne do pokonania problemy w skomunikowaniu się :?. Dopiero przy pomocy innych tambylszych klientów oraz przybyłego z odsieczą kierownika zmiany udaje się osiągnąć porozumienie :D.

Obrazek


Parking opuszczamy koło 20:00 i jedziemy ku centrum miasta, aby je następnie przeciąć i obrać kierunek na północ. W naszych głowach i w naszej dyskusji do głosu dochodzą dwa rodzaje wspomnień związanych z Budapestem. Ja przypominam sobie lipiec 2007, kiedy byłem tu kilka dni służbowo. W tym okresie całą naszą część Europy ogarnęła fala upałów, co w stolicy Węgier oznaczało temperatury dochodzące w ciągu dnia do 40 st C i wieczorne ochłodzenia do 30 st C 8O. Drugi wątek, tym razem już wspólny, to wrzesień 2006, czyli powrót z BG. Tak się składa, że tym razem jedziemy przez miasto tą samą trasą, którą rok wcześniej też przemierzaliśmy. Różnica jest podstawowa ... tempo przejazdu. To, co teraz pokonujemy ciągłym i płynnym przejazdem, wtedy wymagało dwóch przerw. Jednej na nakarmienie Jasia, który zgłodniał w 20 minut po opuszczeniu kwatery, i drugiej na jego przewinięcie, co było zapewne skutkiem wcześniejszego dokarmienia :lol:. Na tym przykładzie utwierdzamy się w naszych wcześniejszych obserwacjach, że podróżowanie z 1 1/2 rocznym Jasiem na tle podróżowania z 1/2 rocznym Jasiem jest czynnością niewspółmiernie prostszą i mniej skomplikowaną, oraz że podobnie jak słynny kawał o kozach, może być używane do obrazowego tłumaczenia teorii względności :wink: :lol: :lol:.

O ile przejazd oświetlonymi ulicami miasta dostarcza młodzieży dodatkowych wrażeń, wyrażanych w wypadku młodszego potomka często powtarzanym 'sieci sie', o tyle ogarniająca nas zewsząd ciemność, która następuje po wyjechaniu za rogatki, skutecznie młodzież usypia. Małżonka dzielnie wytrzymuje w postanowieniu dotrzymywania mi towarzystwa aż do granicy H / SK, ale potem i ją zmaga sen. Kilometry mijają spokojnie, ale systematycznie i miarowo. Na podjazdach samochód wykazuje anormalny brak mocy, który zmuszony jestem uzupełniać przez niższe niż zwykle zmiany biegów. Kiedy po kilku godzinach zbliżamy się do przejścia SK / PL w Zwardoniu, na przydrożnych samochodach pojawiają się pierwsze oznaki śniegu. Samo przejście spowite lekką mgiełką wyłania się z niej niczym w horrorach. Inna rzecz, że ilekroć tędy przejeżdżam, to zadaję sobie pytanie bez odpowiedzi, na jaką cholerę w dobie strefy Schengen wybudowano tu taki wielgaśny terminal :roll: :?: Pomijam taki drobny szczegół, że póki co nie ma tu jeszcze odpowiedniej drogi dojazdowej, ani od strony SK ani PL, ale ta, jak widać, stale się buduje, więc za lat kilka, jak dobrze pójdzie, może będzie. Tyle, że kogo tu będą obsługiwać :?: Przecież to będzie stało puste 8O :?: Czyli na co to zbudowano :roll: :?:

Zjazd od Bielska przebiega sprawnie, głównie dzięki wybudowanym już i oddanym do użytku odcinkom drogi ekspresowej. W centrum wizyta w bankomacie i pierwszy od pięciu tygodni kontakt z ojczystą walutą :D oraz ... pierwszymi tej jesieni płatkami śniegu spadającymi mi na głowę :x. Za miastem, można rzec, wręcz sypie, tyle że jest 1,5 st C, więc wszystko się natychmiast topi. Nie zmienia to jednak ogólnego wrażenia, że począwszy od opuszczenia Sarandy, w ciągu ostatnich kilku dni, mieliśmy ekspresowe przejście od lata przez jesień do zimy :?. Lenka wybudzona ze snu, stwierdza, rzecz jasna, że 'hurrra, śnieg, będziemy bałwana lepić'. Nam jednak jest mniej do śmiechu. Przed Katowicami postój na tankowanie zdrożałego od naszego wyjazdu paliwa :( oraz karmienie zgłodniałego podczas drogi z Budapestu Jasia. Śnieg czas jeszcze jakiś prószy, ale na szczęście za Katowicami robi się ponownie sucho.

Do stołecznego miasta i od domu docieramy jeszcze w ciemnościach nocy. Kiedy jednak noszę najniezbędniejsze klamoty, dzień powoli budzi się do życia. Misterny plan zakłada ułożenie młodzieży do łóżek i chwilę drzemki dla zmęczonych nocną jazdą rodziców. Wdrożenie planu okazuje się jednak nie możliwe, gdyż młodzież wyspana w czasie jazdy i pobudzona powrotem na swoje 'śmieci', wykazuje się szczególną żywotnością. Radzi czy nie, zmuszeni jesteśmy rozpocząć pierwszy dzień po wyprawie bez zbędnej zwłoki :roll:. Aby lepiej zwalczać senność rzucamy się w wir wszelakich robót. Małżonka chwyta za odkurzacz i usuwa powstałe, jej zdaniem, tony kurzu. W między czasie rozbudza również pralkę ze snu zimowego :lol:. Ja przystępuję do całkowitego rozpakowania samochodu. Raz po razie noszę jego zawartość do domu, dziwiąc się jak ten samochód to wszystko pomieścił i wagowo wytrzymał 8O 8O. Samych pamiątek w płynie :wink: tacham ze trzy skrzynki, przy każdej delektując się jej wagą :lol: :lol:. Z chwili na chwilę widzę, jak tył samochodu podnosi się i wraca do normalnego położenia. Zdejmuję z dachu bagażnik, myję go wspólnie z Lenką i odkładam do piwnicy. Jemu też należy się odpoczynek :roll:, przynajmniej do czasu kolejnych wakacji i kolejnej wyprawy. Zabiegom kosmetycznym podlega również sam samochód. Albańskie błoto systematycznie znika z powierzchni lakieru :(. Trochę go szkoda. Ale nic to. Za rok pojedziemy po nowe :roll: :!: :!: :idea: :idea: :D :D ...

Aby obejrzeć pokaz slajdów z pełnowymiarowymi zdjęciami z tego odcinka, kliknij TU :D ...

C.D.N.
Ostatnio edytowano 07.03.2009 03:52 przez PAP, łącznie edytowano 1 raz
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 29.03.2008 10:12

PAP-ie - ale intrygujące to CDN ...
Czyżbyś nie czekał do tego roku i nostalgia kazała Ci wrócić po bałkańskie błoto zaraz po rozpakowaniu autka ? :wink:
Po moim powrocie w myjni też ze smuteczkiem zmywałem kurz wszystkich bałkańskich dróg :)
Biedny Jasiek - ale ponoć szczęśliwego porodu mózg nie zapamiętuje :wink: Nasz syn też w dzieciństwie przetrzymał 51 godzin. Pozdrów Jaśka od niego ze zrozumieniem :D
A reklama Dodge'a :?: Polityka polityka, trauma traumą - a jakimi samochodami jeżdżą Polacy po II WŚ ? Opel, VW, BMW, Mercedes, Audi ...
Zawsze mnie to zastanawiało .
PAP-ie - czekamy na CDN :D
Pozdrawiam.
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 29.03.2008 12:04

Przeczytałam opis ostatniego dnia Waszych wakacji i czuję się (okropnie) tak jakbym to ja wróciła po bardzo długiej podróży :( :( :( . Myślę PAPie i MAPo, że nie opuścicie forum i jeszcze wiele wypraw opiszecie i pokażecie na zdjęciach.

Liczymy, że jak pozbierasz siły to zrobisz relację o wyprawie z półrocznym Jasiem z 2006 roku. I tak dobrniemy do lata i do zdobywania nowych wspomnień na następną zimę :D :D :D .

Było przesympatycznie, mijaliśmy się w czasie i przestrzeni i spotkaliśmy się naprawdę (film to ujawnił). Czasami dodaliśmy coś ze swoich wspomnień do Waszych. Widzieliśmy często te same miasta, drogi, góry, jeziora :D :D :D .

To najlepsza relacja o podróży po Bałkanach z dziećmi według mnie na forum, najdłuższa wyprawa, najtrudniejsza do realizacji i do powielenia.

Brawo! Brawo! Brawo!


Pozdrawiam PAPę, MAPę, Lenkę i Jasia.
Lidia
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 29.03.2008 20:40

No będzie przeciez jeszcze o pamiątkach z podróży!!!!!!!!! :lol:

Ten śnieg, ta zima w moim kochanym BB... Skończyłeś (prawie...;) ) relację, a tu już wiosna :hearts: więc niedługo ( :roll: :D ) kolejne opowieści!

Dzięki za już i czekam na ów CDN :D
Renatka66
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 306
Dołączył(a): 04.11.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Renatka66 » 29.03.2008 23:25

Ja również czekam z niecierpliwością na opis i zdjęcia pamiątek, ale nie tylko.
Z radością powitałabym również kolejną cudowną relację. :lol: :lol:
PAP kilkakrotnie wspominał swoje poprzednie wyprawy, nie tylko na Bałkany,
więc może nam o nich wkrótce opowie, równie w tak interesujący, pełny refleksji sposób. :papa: :papa:
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 31.03.2008 20:27

plavac napisał(a):PAP-ie - ale intrygujące to CDN ...


plavac,

Ja bym na twoim miejscu nie oczekiwał zbyt wiele w ramach tego CDN :wink: :) :D ... tu chodziło generalnie o to, że co prawda w tym odcinku dojechaliśmy już do domu, ale to jeszcz nie koniec pisaniny w tej relacji :roll: :D ...

Intrygujące tudzież zaskakujące to może być co najwyżej to, że im więcej rozmyślamy rodzinnie gdzie chcemy pojechać w tym roku (bo u nas panuje demokracja :roll: 8O :D :D ), tym bardziej dochodzimy do wniosku, że czujemy chęć odpoczęcia od kilmatów zachodnich Bałkanów oraz, że coraz bardziej nas ciągnie ponownie do rumuńkich górek, Transylwanii, oraz bułgarskiego wybrzeża, z całą pewnością nie tak widokowego jak to w HR, MNE, czy AL, ale mającego prawdziwie piaszczyste plaże :roll: :) ... czyli jakby nie wyszło, to relacja z RO i BG tak czy siak będzie :roll: :lol: :lol: ...

Pozdrawiam,

PAP
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 31.03.2008 20:41

Lidia K napisał(a):Przeczytałam opis ostatniego dnia Waszych wakacji i czuję się (okropnie) tak jakbym to ja wróciła po bardzo długiej podróży :( :( :( . Myślę PAPie i MAPo, że nie opuścicie forum i jeszcze wiele wypraw opiszecie i pokażecie na zdjęciach.


Lidio,

Podróż jak podróż, ale pisanie o niej to dopiero było dłuuuuugie :lol: :lol: ... jeżeli dobrze liczę, to całe 5 miesięcy mi się na tym zeszło :roll: 8O 8O 8O ... a pomyśleć, że w czasach szkolnych wszelakie wypracowania były moją najbardziej znienawidzoną formą edukacji :idea: :lol: :lol: :lol: ...


Lidia K napisał(a): Liczymy, że jak pozbierasz siły to zrobisz relację o wyprawie z półrocznym Jasiem z 2006 roku. I tak dobrniemy do lata i do zdobywania nowych wspomnień na następną zimę :D :D :D .


Myślę nad tym intensywnie, ale na tą chwilę czuję lekki 'relacjo-wstręt' (patrz powyżej :wink: :lol: :lol: ), więc muszę trochę odsapnąć od pisania ... po drugie trzeba się brać za planowanie tegorocznych wyjazdów krótszych i dłuższych, bo póki co to jestem w lesie :roll: 8O :lol: :lol: ...


Lidia K napisał(a): Było przesympatycznie, mijaliśmy się w czasie i przestrzeni i spotkaliśmy się naprawdę (film to ujawnił). Czasami dodaliśmy coś ze swoich wspomnień do Waszych. Widzieliśmy często te same miasta, drogi, góry, jeziora :D :D :D .


To fakt ... tyle zbiegów okoliczności ... jak by człowiek planował, to by tak nie wyszło 8O :lol: :lol: ...


Lidia K napisał(a): To najlepsza relacja o podróży po Bałkanach z dziećmi według mnie na forum, najdłuższa wyprawa, najtrudniejsza do realizacji i do powielenia.


Eeee tam ... może i najdłuższa, ale taką wyprawę wielu cromaniaków (acz z całą pewnością nie wszyscy) dałoby radę zaplanować i wykonać :D :D

Pozdrawiam,

PAP
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
BAŁKANY 2007 & 2008 & 2019 & 2020 & 2021 & 2022 .....
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone