witki napisał(a): Ja od dzieciństwa byłam nauczona przez moją mamę, żeby dobrze planować wyjazdy, wszystko co potrzebne spakować, itp. Jak byłam mała to co roku w wakacje jeździliśmy z namiotem po Polsce, dzieki czemu mogę stwierdzić, że udało mi się zwiedzić sporo naszego kraju. A to szlakiem Piastów, a to Kaszuby, a to Solina i serpentyny bieszczadzkie, a to Mazury ... itp. Sporo tez jeździłam na kolonie i zawsze robiłam spis zabieranych (i potrzebnych) rzeczy na wyjazd.
Michał również jeździł ze swoim tatą po Polsce i to lubi. Jedynie trzeba było go przekonać że za granicą też jest fajnie podróżować samochodem.
Witam serdecznie,
Zazdroszczę takich wyjazdów od dzieciństwa ... U mnie w domu nie było wspólnych, rodzinnych wyjazdów. Parę młodzieżowych obozów wędrownych to wszystko, co wspominam z tamtych lat ... Zawsze były marzenia, brakowało możliwości i tego kogoś, z kim przyjemnie byłoby te marzenia spełniać ...
Lidia K napisał(a): Witki napisała skąd ma takie umiejętności organizowania wyjazdów i dlaczego ona się tym zajmuję, a jakie wcześniejsze doświadczenia mieli MAPA i PAP. Te z dzieciństwa a może z okresu przed wspólnymi wyjazdami. Że PAP od samego początku ich związku testował możliwości to już nam coś na ten temat napisał.
Czy wcześniejsze doświadczenia miały jakieś znaczenie? Czy zawodowe logistyczne umiejętności PAP-a zadecydowały, że to on planował wszystkie wyjazdy (ten ostatnie przez 8 miesięcy)?
PAP ma za sobą rodzinne wyprawy, masę doświadczeń, które w tej chwili procentują. Zwiedził USA, Kanadę, Alaskę, Amerykę Środkową, o Europie nie wspomnę ... Logistyką PAP zajmuje się też zawodowo, więc podział ról w naszej rodzinie jest oczywisty.
Wcześniejsze nasze wyjazdy, te małe i te większe, to ciągła nauka, udoskonalanie. Dzisiejsze doświadczenia logistyczne to także wynik prozy naszego życia codziennego, kiedy to sami, nie korzystając z niczyjej pomocy, zajmujemy się dwójką żywiołowych dzieci, myślimy o trzecim
, prowadzimy dom, pracujemy. I do tego pies, niedawno przygarnięty z ulicy ...
witki napisał(a): Wielki ukłon raz jeszcze dla PAP-a i MAPY za pokazanie innym, że jak się chce to można
To paradoks, ale w naszych bliższych i dalszych rodzinach nie znajdujemy większej aprobaty dla naszej pasji. Nie mamy nawet sygnałów, czy ktoś z nich czyta naszą relację, choćby fragmentarycznie ... Dlatego też niezwykłą radość daje nam kontakt z WAMI - WSZYSTKIMI FORUMOWICZAMI - którzy rozumieją, że nam się chce podejmować taki wysiłek, że może nie jesteśmy wcale nieodpowiedzialnymi rodzicami (cytat z rodzinnego obiadu).
Ale głównym powodem naszych wspólnych wyjazdów jest fakt, że my po prostu lubimy ze sobą przebywać, spędzać czas razem. Różnimy się oczywiście w pewnych kwestiach, ale w tych najważniejszych jesteśmy zawsze zgodni. I nie ważne jest dla nas kto co planuje - każdy zajmuje się tym, co umie najlepiej (PAP plan wyjazdu, ja listy zabieranych rzeczy, PAP uwiecznia wszystko na zdjęciach i filmie, ja w tym czasie zajmuję czymś dzieci, by mógł się skoncentrować). Inną kwestią jest to, że nie jesteśmy zbyt wymagający, narzekający, staramy się zawsze dostosować do sytuacji. Podczas wyjazdów przewrażliwieni jesteśmy jedynie na punkcie higieny (patrz: dzieci), czystych hoteli, schludnych restauracji, etc.
Pozdrawiam,
MAPA