Dzień 26
10/10/2007 środa
odległość: 0 km
trasa: Saranda
Motto #1 dzisiejszego dnia to odpoczynek. Po trzech dniach w drodze dziś chcemy trochę poleniuchować bez konieczności realizowania konkretnego planu. Budzik znów dostaje wolne, a jego obowiązki przejmuje Jasiek, który skutecznie się z nich wywiązuje
. Za oknem pogoda trochę niepewna i niebo lekko zaciągnięte. Nie skłania to do wypadu na plażę, więc koło 10:00 wyruszamy na pierwszy spacer po mieście.
Kierujemy się wzdłuż nabrzeża w kierunku zachodnim, czyli 'w prawo' od hotelu
. Piesza promenada jest obsadzona palmami, a po jej lewej stronie ciągnie się plaża kilkumetrowej szerokości. Idąc wzdłuż brzegu widać, jak miasto rozciąga się nad dużą zatoką w kształcie litery C, na terenie, który dość gwałtownie unosi się ku górze, skutkiem czego doskonale widać, jak głęboko w głąb lądu sięga miejska zabudowa. Na jednym ze wzgórz znajduje się zamek Lekursi, do którego można dojechać samochodem. Inna rzecz, że podobnie jak reszta Albanii, tak i Saranda wygląda jak jeden wielki plac budowy, gdzie w wielu miejscach betonowe szkielety nowych, kilkupiętrowych budynków zdają się dominować ilością nad zabudową już ukończoną
.
Przechodzimy obok bazaru i kierujemy się dalej ku przystani promowej. To do niej dobijają promy pasażerskie regularnie kursujące pomiędzy Sarandą i grecką wyspą Corfu. Terminal sprawia wrażenie nowoczesnego i aż trudno uwierzyć, że jeszcze całkiem niedawno musiały tu panować bardziej spartańskie warunki. Obok przy nabrzeżu przycumowane są dwa statki, których przeznaczenie trudno nam określić. Kontynuujemy jeszcze kawałek dalej, wchodząc praktycznie na teren jednej wielkiej budowy. Zawracamy i idąc teraz dalej od linii brzegowej penetrujemy okolicę pod kątem znajdującej się tu infrastruktury restauracyjno - sklepowej. Mijamy nasz hotel i idziemy jeszcze kawałek 'w lewo', czyli na wschód. Zmęczenie i rozleniwienie daje jednak o sobie znać, decydujemy się więc powrócić do pokoju celem odbycia małej drzemki
, której o dziwo oddają się wszyscy członkowie naszej wyprawy, z Lenką i Jasiem na czele
.
Kiedy koło 14:00 wybieramy się na obiad do pobliskiej knajpki znajdującej się na wypuszczonej w głąb zatoki betonowej przystani rybackiej, ledwo docieramy na miejsce, a z nieba zaczynają lać się strugi deszczu. Ulewa trwa przez większość naszego posiłku, ale i potem przechodzi w lekki deszcz. Radzi czy nie, decydujemy powrócić do pokoju i tam przeczekać deszczową nawałnicę.
Cierpliwość popłaca, gdyż koło 16:00 przestaje padać i przeciera się na tyle, że można zaryzykować i wypuścić się na spacer. Tym razem za cel obieramy wschodnie rejony zatoki. Spacerem docieramy aż do końca nadmorskiej promenady u podnóży hotelu Butrinti, pięciogwiazdkowego obiektu, który w czasach 'dawnej' Albanii przyciągał sporadycznych zagranicznych gości, którzy tutaj docierali. Dziś, w kontekście licznych prywatnych hoteli i hotelików nie robi już takiego wrażenia, acz rzekomo dalej trzyma swój standard i lokalną renomę.
widok z balkonu
Dłuższą chwilę spoglądamy na panoramę Sarandy, mając świadomość, że przy kolejnej wizycie może się już znacznie różnić od tego, co widzimy dziś. Przelotna mżawka skutecznie zachęca nas do powrotu. Po drodze odwiedzamy sklepik z pamiątkami gdzie nabywamy to i owo dla lepszego zapamiętania tego miejsca. Ponieważ mżawka ustaje, przed powrotem do pokoju decydujemy się jeszcze zapuścić kawałek w głąb miasta, wstępując do napotkanych sklepików celem uzupełnienia zapasów spożywczych, a także nabycia dzieła albańskich mistrzów piwowarstwa zwanego swojsko Tirana
. Przy głównym placu miasta napotykamy skwerek z odkopanymi fragmentami antycznych ruin, które ciekawie kontrastują z sąsiadującą zabudową z 'dawnej' Albanii oraz rosnącymi kawałek dalej budynkami z epoki współczesnej.
Po powrocie do pokoju organizujemy młodzieży gry i zabawy połączone z sesją zdjęciową. A gdy młodzież zapada w sen, degustując nabyty napój chmielowy oddajemy się pisaniu kartek, aktualizacji zapisków w zeszycie wyprawy, oraz zgrywaniu zdjęć do komputera ...
Aby obejrzeć pokaz slajdów z pełnowymiarowymi zdjęciami z tego odcinka, kliknij TU ...
C.D.N.