Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

BAŁKANY 2007 & 2008 & 2019 & 2020 & 2021 & 2022 ...

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108172
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 01.02.2008 07:24

PAP napisał(a):Zastanawiają mnie tylko twoje wątpliwości dotyczące drewnianego mostu w Shkodrze oraz bytności w Kruje :roll: ... czyżbyś mało uważnie przeczytał 'dzień 23' ... coś nie mogę w to uwierzyć 8O :D ... no ale może jednak potraktowałeś go 'po łebkach' :lol: :lol: ...

A może ktoś pomoże Januszowi znaleźć odpowiedź na nurtujące go pytania :?: :D :D ...

Pozdrawiam,

PAP


Już sam się do porządku przywołuję :wink: - nie zboczyłeś do Kruje. :lol:
(Ale jeszcze tam kiedyś będziesz :wink: )

Na 99 % byłem pewny co Twojego do przejazdu przez ten drewniany most, teraz już wiem na 100 % :lol:

Uzupełnienie do słownika polsko - albańskiego

Język albański

Shqipëria

Ps. W kolejnym odcinku na zdjęciach wyłapywałeś "laski" chodzące po ulicach, a ja byłem na wyborach Miss Shqipëria :wink:

Obrazek

Edlira Mema - Miss Albanii

Jest w tym linku jeszcze MISS WORLD 2005 -ALBANIA - Suada SHERIFAJ

:papa:
Ostatnio edytowano 01.02.2008 17:42 przez Janusz Bajcer, łącznie edytowano 1 raz
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 01.02.2008 13:52

PAP napisał(a):...wokół Albanii wciąż krąży wiele przeterminowanych stereotypów....


No właśnie, gdzie zostało zrobione to zdjęcie :?: To zagadka zanim ukaże się drukiem dalszy ciąg relacji PAPa.

Obrazek

:?:
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 01.02.2008 14:54

Lidia K napisał(a):
PAP napisał(a):...wokół Albanii wciąż krąży wiele przeterminowanych stereotypów....


No właśnie, gdzie zostało zrobione to zdjęcie :?: To zagadka zanim ukaże się drukiem dalszy ciąg relacji PAPa. :?:


Lidia,

Ja podejmę stawiane przez Ciebie wyzwanie 8) :D ...

Na moje oko są to ogródki działkowe gdzieś w Polsce, czyli może to być równie dobrze Warszawa, Wrocław, czy cała lista innych polskich mniejszych i większych miast, bo w KAŻDYM takie klimaty można znaleźć :( ...

Pozdrawiam,

PAP
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 01.02.2008 15:03

Janusz Bajcer napisał(a):
PAP napisał(a):Zastanawiają mnie tylko twoje wątpliwości dotyczące drewnianego mostu w Shkodrze oraz bytności w Kruje :roll: ... czyżbyś mało uważnie przeczytał 'dzień 23' ... coś nie mogę w to uwierzyć 8O :D ... no ale może jednak potraktowałeś go 'po łebkach' :lol: :lol: ...

A może ktoś pomoże Januszowi znaleźć odpowiedź na nurtujące go pytania :?: :D :D ...

Pozdrawiam,

PAP


Już sam się do porządku przywołuję :wink: - nie zboczyłeś do Kruje. :lol:
(Ale jeszcze tam kiedyś będziesz :wink: )

Na 99 % byłem pewny co Twojego do przejazdu przez ten drewniany most, teraz już wiem na 100 % :lol:

Ps. W kolejnym odcinku na zdjęciach wyłapywałeś "laski" chodzące ulicach , a ja byłem na wyborach Miss Shqipëria :wink:



Januszu,

Jak mostu to nie byłeś pewien czy to ten czy nie, ale jak 'laski' wyłowić z moich zdjęć to widzę, że 1000% skuteczności :lol: :lol: :lol: ...

Inna rzecz, że albańskie 'laski' niczego sobie są :roll: 8O :D ... potwierdzeniem tego może być fakt, że któregoś dnia w albańskiej TV widziałem wywiad z niewiastą przybyłą z USA, byłą modelką, która przyjechała do AL założyć szkółkę dla modelek, które potem z powodzeniem 'eksportowała' za ocen :roll: ...

Pozdrawiam,

PAP
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 01.02.2008 15:09

PAP napisał(a):
Lidia K napisał(a):
PAP napisał(a):...wokół Albanii wciąż krąży wiele przeterminowanych stereotypów....


No właśnie, gdzie zostało zrobione to zdjęcie :?: To zagadka zanim ukaże się drukiem dalszy ciąg relacji PAPa. :?:


Lidia,

Ja podejmę stawiane przez Ciebie wyzwanie 8) :D ...

Na moje oko są to ogródki działkowe gdzieś w Polsce, czyli może to być równie dobrze Warszawa, Wrocław, czy cała lista innych polskich mniejszych i większych miast, bo w KAŻDYM takie klimaty można znaleźć :( ...


Pozdrawiam,

PAP


Polska Albania, tak często mówimy, gdy widzimy u nas takie obrazki, tylko że w W ALBANII nigdzie czegoś podobnego przy głównych drogach nie widzieliśmy. To nasza rodzima twórczość na ogródkach działkowych.

Kiedyś pan, który jeździł z ramienia jakieś organizacji tam by kontrolować więzienia pokazywał dla nas szokujące zdjęcia. Ale w takie miejsca zwykły turysta nie dostanie się.

To zdjęcie zostało zrobione w mieście zamieszkałym przez 40 tys. po tak zwanych wiosennych podtopieniach dwa lata temu.
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 01.02.2008 15:16

caal napisał(a):Melduję, że nadrobiłam zaległości :) I miałam dużo czytania, w napięciu czekam na dalszy ciąg.
Bardzo mi się relacja podoba i bardzo Ci dziękuję za przywołanie do porządku :)


caal,

To w takim razie widzisz, że albańskie drogi nie są aż takie straszne jak się tego obawiałaś :roll: :) :) ...

Wam to chyba będzie nie po drodze, ale ja już mam przykazane, że przy kolejnej wizycie w Durres, to obowiązkowo do tego muzeum archeologicznego trza się będzie udać i te murki z bliska obejrzeć :) ... o Kruji już nie wspominam :roll: ... i twierdzy Rozafa w Shkodrze :roll: :roll: ...

Pozdrawiam,

PAP
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 01.02.2008 15:45

PAP napisał(a):Obrazek

:lol:
Obrazek Obrazek

PAP napisał(a):... i twierdzy Rozafa w Shkodrze

Jak chcecie zaoszczędzić to uczcie się albańskiego...
Obrazek
Twiga
Croentuzjasta
Posty: 218
Dołączył(a): 01.04.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Twiga » 02.02.2008 18:53

Luty mamy a PAP nadal w podróży... :D Melduję się po dłuższej nieobecności i z przyjemnością nadrabiam zaległości. Lektura pozwala zapomnieć co człowiek ma za oknem i że to wcale do najpiękniejszych widoków nie należy :) Prawie jak na zdjęciu Lidii...
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 04.02.2008 18:01

Ja też melduję, że wróciłem z dalekiej podróży, komputer naprawiony, kontakt ze światem odzyskany - relację czytam, czasem nawet dobrze tak w jednym dużym kawałku :)
Wszystkich nas fascynuje w jakimś stopniu egzotyka Albanii. My też jechaliśmy tam z "duszą na ramieniu", a wyjeżdżaliśmy zawstydzeni oczekiwaniami zobaczenia "nie wiadomo czego" . Czasem łatwiej takie " nie wiadomo co" zobaczyć na swoim osiedlu lub we wsi na rogatkach CK-miasta :wink: Ale w samej Tiranie udało się nam zobaczyć ulicę, która spełniła oczekiwania o egzotyce i bliskowschodnim klimacie w Europie.
Za to Durres z Twojej relacji to miasto kurortowe. I pewnie całe albańskie wybrzeże takim się stanie.
Natomiast jesteście w tej chwili jedyną znaną mi rodziną, która podróżowała ( i nocowała ) w Albanii z małymi dziećmi.Chapois beau :)
I jeszcze odniesienie do fotki Miss Albanii. Widziałem te wybory w albańskiej telewizji odbieranej w Macedonii. Jedną z wysoko notowanych kandydatek była panna z ... Prisztiny. Wyprzedziła historię ?
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 07.02.2008 04:11

Dzień 25

09/10/2007 wtorek

odległość: 150 km

trasa: Radhime - Vlora - przełęcz Llogara - Dhermi - Himara - Borsh - Saranda

Obrazek


Z racji tego, że poprzedniego dnia znów poszliśmy dość wcześnie spać, toteż dziś rano wstaje nam się w miarę ochoczo. Odsłonięcie okna ujawnia ciekawy widok na zatokę Vlorską, gdyż wschodzące słońce odbija się i delikatnie rozświetla poranne niebo. Po tylu dniach w drodze, zbieramy się już w sposób wręcz rutynowy. Kilka minut po 8:00 wyłączają prąd i tak już pozostaje do naszego wyjazdu. Woda w łazience nadal jest, ale już tylko zimna. Na całe szczęście wszyscy zdążyli nacieszyć się ciepłą zanim jej zabrakło, więc przechodzimy nad tym do porządku dziennego. Kiedy noszę klamoty do samochodu, tradycyjnie już zaglądam w różne kąty hotelu, aby ocenić jego standard wykończenia, tudzież poziom czystości. I podobnie jak w wypadku większości miejsc, w których dane nam było nocować na tej wyprawie, z chlubnym wyjątkiem kwater w Osijeku i Zadarze, idzie się dopatrzyć różnorakich niedoróbek budowlano - wykończeniowych. To tu zwisa jakiś kabel, to tam wystają druty zbrojeniowe pod budowę w przyszłości kolejnej elewacji, to gdzieś indziej coś uporządkowane jest 'od frontu', ale 'od zakrystii' już niekoniecznie. Taki widać urok Bałkanów, że dbałość o detal nie jest ich największą pasją. Nie zmienia to jednak faktu, że obiekt jest względnie nowy, czysty, ogólnie zadbany. Pokój jest sporych rozmiarów, z własną łazienką, TV, klimatyzacją, i lodówką. Posiada też balkon z ładnym widokiem na zatokę, gorzej tylko, że szpeci go daszek własnoręcznej roboty rozciągający się nad dużym tarasem położonym poniżej. Inna rzecz, że od strony obsługi obiekt wygląda dziś rano na całkiem wymarły. Pełnia sezonu to z pewnością nie jest. Nawet śniadania, które teoretycznie było wliczone w cenę pokoju, dziś rano nie ma od kogo wyegzekwować :roll:. Zostawiamy więc klucz w drzwiach pokoju i po stromym podjeździe zjeżdżamy w dół. Na zakończenie zerkamy też na pobliską hotelową plażę. Plusem jest to, ze jest piaszczysta i położona bezpośrednio przy hotelu oraz, że woda łagodnie nabiera głębokości. Minusem bez wątpienia pozostaje fakt, że znajduje się tuż przy samej drodze, może nie tak bardzo ruchliwej, ale zawsze. Na krótkie plażowanie pewnie ujdzie, ale na dłuższe wylegiwanie się, zdecydowanie zbyt mało kameralna.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Na początek decydujemy się nadłożyć lekko drogi i jeszcze raz spojrzeć na Vlorę, teraz już kąpiącą się porannym słońcu. Potwierdzają się nasze wczorajsze obserwacje, że miasto dynamicznie rozrasta się za sprawą nowo budowanych, wysokich apartamentowców. Kiedy tak na nie patrzę i analizuję miejsca, w których powstają, zastanawiam się jak rozwiązano sprawę ich kanalizacji :?: Po lewo od drogi rozciąga się szeroka i długa plaża, dziś wyludniona, ale w sezonie musi z pewnością przyciągać zastępy plażowiczów. Im bliżej centrum, tym zabudowa staje się bardziej mieszana, łączące elementy nowego i starego. Z czasem nowe ustępuje całkowicie i pozostaje pierwotna zabudowa Vlory, taka jak tu była przed przemianami systemowymi. Na ulicach, nowe Mercedesy przemykają obok swoich wiekowych protoplastów, a tu i ówdzie widać trójkołowy pojazd dostawczy rodem z Chin Ludowych. Duży transparent rozwieszony nad ulicą informuje o wiecu na rzecz Kosova. Kiedy opuszczamy miasto i kierujemy się ponownie na południe, słonko chowa się za chmurami. Na wysokości naszego hotelu rozglądamy się po okolicy, chcąc zobaczyć jaka inna infrastruktura się tu jeszcze znajduje. Widzimy trochę innych hoteli, trochę przydrożnych knajpek, kilka małych plaż. Okolica wygląda na spokojną, a nam w głowach gruntuje się pomysł, żeby kiedyś przyjechać tu na kilka dni.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Po minięciu Radhime i pozostawieniu zatoki Vlorskiej z tyłu, droga oddala się od wybrzeża i stopniowo zaczyna piąć się ku przełęczy Llogara, położonej na wysokości 1055 m n.p.m. Cały ten odcinek, począwszy od Vlory, został już ewidentnie zmodernizowany, gdyż oznakowana i szeroka nawierzchnia jest w idealnym stanie. Jedynie na krótkim fragmencie prowadzone są dalsze prace modernizacyjne, które nie mają jednak większego wpływu na komfort jazdy. Góry przed nami wyglądają poważnie, a nad ich grzbietami unosi się puchata kołdra z chmur. Za nami zostawiamy widok na rozległą dolinę, którą tworzą rozciągające się po obydwu bokach masywne wzniesienia terenu. Droga z czasem staje się coraz bardziej stroma, pnąca się zakosami ostro w górę. Temperatura wyraźnie spada, a wzdłuż poboczy da się dostrzec drzewa iglaste. Po przejechaniu przełęczy krajobraz zmienia się diametralnie. Prawie nagie zbocza stromo opadają ku morzu. Roślinność, nie dość, że bardzo skromna i uboga, to jeszcze w wielu miejscach nosi ślady ognia, który tu też musiał siać zniszczenie tego lata.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Po paru zakrętach zatrzymujemy się na punkcie widokowym, aby kontemplować krajobraz. Na zewnątrz wieje dość silny i chłodny wiatr. Lenka pała jednak rządzą spotkania jakiegoś albańskiego ślimaka :lol:, wychodzi więc na zewnątrz razem ze mną. Kiedy chodzimy i szukamy jakiejś ofiary, zza zbocza nasypu, na którym stoimy, zaczyna dochodzić odgłos blaszanych dzwoneczków. Podchodzimy kawałek dalej, aby zobaczyć co to. Naszym oczom ukazuje się spore stado kóz samodzielnie wędrujących wzdłuż zbocza. Zwierzaki idą jeszcze kawałek, ale wkrótce zatrzymują się na niewielkim wypłaszczeniu i przystępują do konsumpcji tego, co uchroniło się od ognia. W którą stronę by nie spojrzeć, widoki są zapierające dech w piersiach. Przypomina to trochę Sv Jure, z tą tylko różnicą, że morze jest o wiele bliżej, stąd linia brzegowa stanowi dodatkowy, wręcz podstawowy, element krajobrazu. Mnie szczególnie przypada do gustu widok kóz pasących się na zboczu, ze szmaragdem morza Jońskiego w tle. Szkoda tylko, że słonko nie staje na wysokości zadania i uchyla się od swojej powinności :(.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
kozia panorama :D ... kliknij na nią aby ją zobaczyć w pełnym rozmiarze :D

Obrazek
wersja poglądowa

Obrazek
wersja pełnowymiarowa ... kliknij na nią aby ją zobaczyć w pełnym rozmiarze :D


Droga w dół zbocza dalej wiedzie po nowym asfalcie. Widoki na dziką plażę poniżej oraz drogę doń prowadzącą potwierdzają to, co przed wyjazdem klarował mi typ z Raciborem :) . Pogoda jednak mało plażowa, a na dokładkę na horyzoncie widać chmurę i lejący się z niej deszcz, nie decydujemy się więc na forsowanie tej szutrówki i planowany spacer po plaży. Podobnie jak kilka innych miejsc 'odroczonych' podczas dwóch minionych dni, tak i to będzie musiało poczekać do kolejnej naszej wizyty w AL :roll:.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Kawałek przed Dhermi kończy się wyremontowany odcinek drogi i wjeżdżamy, niczym przeniesieni wehikułem czasu, na drogę w jej stanie pierwotnym. Robi się wąsko i dość nierówno, co dla naszego obładowanego samochodu, niemal brzuchem 'szorującego' po jedni, oznacza obowiązkową redukcję prędkości. Tu i ówdzie pojawiają się dziury w asfalcie, a pobocze jest 'szczerbate' i kamieniste, więc podczas mijanek z pojazdami nadjeżdżającymi z przeciwka prawie się na nim zatrzymujemy, aby ograniczyć ryzyko uszkodzenia podwozia. Na szczęście ruch jest minimalny i ogranicza się zasadniczo do pojazdów osobowych lokalnych użytkowników dróg, gdyż główna droga do Sarandy wiedzie z Tirany przez Gjirokastrę. Stosunkowo najgorsze odcinki drogi pojawiają się w małych lub większych wioskach, które przecinamy. Momentami mam wrażenie, że jadę boczną dróżką wiodąca między opłotkami do ostatniej chałupy na końcu wsi, a nie drogą ciągnącą się wzdłuż całego wybrzeża. Jest na tyle ciężko, że nawet na chwilę zapominam o robieniu zdjęć, całą swą uwagę skupiając na tej drodze 'z przeszkodami'. Z czasem poprawia się z lekka, więc i aparat wraca do pracy, ale potem znów górę bierze hardcore w postaci ... prac drogowych. Dalsze trwanie tej drogi w jej obecnym stanie jest ewidentnie policzone, gdyż na kolejnym odcinku ekipy budowniczych, wyposażone w ciężki sprzęt, żłobią w ziemi nowe, szersze 'koryto' pod zmodernizowany odcinek. Stary asfalt biegnie więc póki co albo skrajem albo w poprzek nowo wymodelowanych w podłożu niecek. W pewnym momencie docieramy jednak do miejsca, gdzie asfalt ginie, a droga przekształca się w trakt ziemny, z pokruszonymi kamieniami rozsypanymi na jego powierzchni. Już sam widok ich średnic oraz ostrych krawędzi ponownie budzi we mnie koszmary związane ze złapaniem gumy i koniecznością jej wymiany. Zza zakrętu wyłania się koparka stojąca w poprzek drogi i ładujące świeżo skruszone kamiory na stojącą obok ciężarówkę. Mężczyzna doglądający tej czynności, dostrzegając nas, daje koparce znać, aby utworzyła dla nas drogę przejazdu. Ta przerywa na chwilę pracę i obraca się do boku, przez co między nią a ciężarówką powstaje coś na kształt wąskiego przesmyku. Na ziemi zalegają jednak sporej wielkości kamienie, które wcześniej wypadły podczas załadunku. Głównodowodzący dostrzega nasz brak zapału do przejechania po nich, więc co większe rozgarnia nogą na boki. Jest już niby lepiej, ale ja i tak czuję, jak z wrażenia zimy pot spływa mi po plecach :roll:. Mijając o centymetry stojący po bokach sprzęt przeciskamy się wolno przez to wąskie gardło. Uff, udało się :!: Kawałek dalej, na ziemnej nawierzchni zalega cienki błotny film. Ponieważ trzeba pokonać lekki łuk, to czuję jak podczas jazdy lekko suniemy po nim w bok, wypychani siłą odśrodkową.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Tempo przejazdu spada znacznie. Pokonanie odległości około 20 kilometrów zajmuje nam trochę ponad godzinę. Wjazd do Himary wygląda podobnie jak kilka poprzednich wiosek, które dane nam było przemierzać w ciągu ostatnich czterech kwadransów, ale im bardziej w głąb, tym robi się przyjemniej. Centrum miasteczka wyznacza główna i dość szeroka ulica położona wzdłuż nabrzeża całkiem sporej zatoki. Po jej jednej stronie ciągną się budynki, po drugiej plaża. W lokalach na parterze znajdują się głównie kawiarenki i jedna jedyna restauracja Piazza, w której postanawiamy zjeść obiad. Z zadaszonej altanki, usytuowanej na betonowym nabrzeżu, w której rozsiadamy się przy stoliku, rozciąga się widok na całą zatokę. Plaża jest piaszczysta, a woda ma znów ten zielonkawo - szafirowy kolor. Fale cicho szumią przy brzegu, słonko nieśmiało czai się zza chmur, a lekki wiaterek delikatnie smaga nasze twarze. Jedyni inni turyści widoczni na horyzoncie to małżeństwo starszych Holendrów, które wynajętym w Tiranie samochodem pokonuje dziś tą samą trasę co my. Widzieliśmy ich już na punkcie widokowym na przełęczy Llogara, teraz siedzą dwa stoliki od nas, a jak czas pokaże, nie jest to jeszcze koniec naszych spotkań :roll:. Jemy chyba jakąś pizzę z sałatką, a właściciel pełniący zarazem rolę kelnera dogląda, czy wszystko jest w porządku. Pan ma za sobą epizod włoskiej emigracji zarobkowej, stąd komunikacja po łacińsku idzie nawet całkiem sprawnie i gładko.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Po zakończonym posiłku schodzimy na plażę i trochę po niej spacerujemy, chłonąc widoki i dając młodzieży spalić trochę kalorii. Dla Lenki i Jasia główną atrakcją jest rzucanie kamykami do wody, Małżonka zaś podbiera im co ładniejsze okazy celem zabrania do domu jako pamiątki. W pewnym momencie wszystkie trzy gapy delektują się wyjątkowym okazem, który z dumą wreszcie pokazują mej skromnej osobie. Kiedy to 'cóś' oglądam, to nie wiem czy mam się z nich śmiać czy płakać nad ich ślepotą, bo to co mi wręczyli to zwyczajny kawałek płytki ceramicznej, połyskujący szkliwem z jednej strony, mający krawędzie ładnie gładko obrobione przez piasek i wodę, w której musiał przebywać dość długi czas :lol:. Sama Himara to z pewnością nie jest Makarska czy Cavtat, ale właśnie ta prostota przechodząca w prowincjonalizm, cisza i spokój, brak turystów czy lukrowanej komercji, działa na nas szczególnie kojąco. Ludzie też jakby inni. Kiedy zbieramy się do odjazdu, podchodzi do nas jeszcze właściciel - kelner, podpytuje skąd i dokąd jedziemy, życzy udanej drogi, ale ostrzega, żeby wolno jechać, bo droga do Sarandy miejscami niebezpieczna, a my przecież jedziemy z dziećmi ... Uspakajamy go, że my jedziemy bardzo wolno i tak też ruszamy w dalszą drogę ...

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Wyjazd z Himary znów wygląda jak droga do nikąd, ale po chwili wyprowadza nas na wąską dróżkę pnącą się po zboczu w górę. Połatany i wyboisty asfalt pamięta pewnie czasy Envera H, stąd cały podjazd pokonuję na pierwszym biegu. Jednocześnie dbam o zachowanie pewnej minimalnej prędkości, gdyż z różnych wcześniejszych doświadczeń wiem, że ruszanie z miejsca pod górkę, na nierównej nawierzchni przy obciążonym tyle i napędzie na przednie koła, może okazać się emocjonującym wyzwaniem 8O :roll:. Małżonka w lekkim strachu, bo przed nami zakręt w lewo, a my jedziemy po zewnętrznej krawędzi jezdni. Pada pytanie, co będzie jak z przeciwka coś będzie jechało. Wbrew pozorom nie jest ono takie bezpodstawne. Jeżeli to coś będzie jechało wolno, to nic nie będzie. Jakoś się miniemy, choć wąsko, i już. Gorzej, jak to coś wyleci na nas z dużą prędkością. Tyle, że ten wariant raczej mało realny jest, bo na tej nawierzchni to musiałby to być chyba poduszkowiec, aby mógł rozwinąć większą prędkość :D. W praktyce nie jedzie nic, więc na strachu się kończy. Po jakimś czasie, na dole po prawej stronie widzimy obiekt, który szczególnie zapadł mi w pamięci po lekturze wszelkich możliwych opisów tej trasy. Jest to mianowicie stara baza dla łodzi podwodnych w Porto Palermo, której centralnym elementem jest tunel wykuty, tudzież usypany, na skraju małej zatoczki. Dziś, w epoce wszędobylskich satelitów, stanowi jawny anachronizm, ale kiedyś, gdy go budowano, był z pewnością cwanym sposobem na ukrycie sprzętu pływającego przed 'okiem' samolotów szpiegowskich. Baza wygląda na opuszczoną, jednak u wejścia do samego tunelu widać jakieś małe łodzie patrolowe.

Obrazek

Obrazek


Asfalt trochę się poprawia, zakręty łagodnieją, a wzdłuż linii brzegowej widać wysepkę z resztkami jakiejś twierdzy oraz garść innych, bardziej współczesnych zabudowań, dziś mniej lub bardziej opuszczonych. Po jakimś czasie droga znów bardziej wchodzi w głąb lądu i prowadzi obok mandarynkowego gaju, wyglądającego na własność niczyją. Ładnie wybarwione owoce widać na wyższych gałęziach. Na niższych nie ma nic. Widać lokalna ludność jest czujna i dba o to, aby drzewa nie miały zbyt ciężko :lol:. Na skraju gaju, tuż przy drodze, w krzakach czają się trzy stare bunkry. Kawałek dalej, obok zamkniętej i porzuconej szkoły, widać kolejne trzy 'grzybki'. Ich wzajemne podobieństwo jest niezaprzeczalnym dowodem na to, iż podobnie jak wiele osiedli mieszkaniowych w Polsce z czasów PRL-u, tak i te bunkry były budowane z prefabrykatów wytwarzanych w jakiejś socjalistycznej fabryce :idea:. Jaś wykazuje oznaki głodu, przystajemy więc pod jednym z mandarynkowych drzew, i karmiąc go kaszką, chłoniemy wzrokiem, słuchem i powonieniem klimat tego miejsca.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Po przebyciu kolejnej wioski, droga wiedzie półką wykutą w zboczu i powoli opada w dół. Po prawej stronie, niczym z lotu ptaka, widać całą nieckę doliny porośniętą gęsto drzewami oliwnymi. Z mapy wynika, że niechybnie zbliżamy się do Borsh. Droga cały czas zmusza do wolnej i zachowawczej jazdy, stąd nie dziwo, że raz na jakiś czas ktoś odgłosem klaksonu daje nam znać, że chciałby nas wyprzedzić. Tym razem pojazd, który jedzie za nami nie trąbi, lecz my i tak go przepuszczamy, a kiedy nas mija, to widzimy, że to 'nasi' Holendrzy. Machamy do siebie, po czym obserwujemy jak ich samochód powoli się od nas oddala. Na zakończeniu zjazdu pokonujemy most, dziś rozciągający się nad suchym korytem :roll:. Może to tegoroczna susza, a może ta rzeka tak ma, że płynie tylko w określonych porach roku. Tak czy inaczej, na jej drugim brzegu pojawia się nowy, równy asfalt, który będzie już nieprzerwanie krył naszą dalszą drogę do Sarandy :D.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Tym też sposobem, dotarłszy do Borsh, kończymy zmagania z drugim 20 kilometrowym odcinkiem starej drogi, którego przebycie zajmuje nam również lekko ponad godzinę. W bilansie można powiedzieć, że te 40 kilometrów, pomiędzy Dhermi a Borsh, stanowi najtrudniejszy odcinek drogi na trasie Vlora - Saranda. Czas pokaże, że będzie to również najbardziej hardcore'owy odcinek jaki dane nam będzie pokonać podczas całego pobytu w Albanii. Można przypuszczać, że w niedalekiej przyszłości i on zostanie zmodernizowany na tyle, że jazda nim nie będzie stanowiła większego wyzwania. Póki co, należy jednak przyjąć, że poza gorszym czasem przejazdu, jego główną wadą jest to, że powinni się nań wybierać jedynie kierowcy z większym doświadczeniem i o mocniejszych nerwach. Nie trzeba rzecz jasna być Hołowczycem, jednak pewne minimum obycia drogowego z pewnością jest tu niezbędne :!:

Zanim opuścimy Borsh, skręcamy jeszcze w bok i kierujemy się do małej wytwórni oliwy z oliwek, którą spostrzegliśmy z oddali. Na negocjacje zakupowe wypuszczam się sam. Trochę na migi, trochę w językach różnych nawiązuję kontakt z jedną z pracownic zakładu. Kiedy prowadzi mnie ona przez szereg mniejszych i większych pomieszczeń, oprócz tego, że widzę sprzęt wszelaki do tłoczenia i składowania wytworzonej oliwy, to jeszcze w nozdrzach czuję intensywny zapach tejże. W małym magazynku dostaję do wyboru litrową oliwę extra virgine w plastikowej lub szklanej butelce. Za pomocą kartki i długopisu dochodzimy do porozumienia cenowego, i po paru chwilach staję się szczęśliwym posiadaczem trzech plastikowych butelek po 4,5 EUR oraz jednej szklanej po 5 EUR.

Dalsza jazda upływa nam pod znakiem 'kluczenia' po zakrętach drogi wijącej się po zboczach bogato porośniętych drzewami oliwnymi. O ile na pierwszych kilometrach, od czasu do czasu w oddali można dostrzec jeszcze morze, o tyle w dalszej części droga staje się typowo śródlądowa. Dużą atrakcją okazują się być zwierzęta swobodnie pasące się wzdłuż poboczy. Kolejno napotykamy osły, owce, kozy, i krowy. Uważny czytelnik już zapewne domyśla się, że wzbudza to spore emocje wśród naszej małoletniej młodzieży, która chce PASIĆ to wszelakie ŁAŁ ŁAŁ :lol: :lol: :lol:. Okrzykom zachwytu nie ma końca, a gwoździem programu okazuje się być kultowy tekst w wykonaniu Lenki, wypowiedziany na widok idącej na wprost nas krowy: 'popatrz jakie ma cycuszki, dobre ma cycuszki ... do mjeka ...' :lol: :lol: . Nie wiem, skąd u córci taka fachowa wiedza z zakresu mleczarstwa czy zootechniki. Szczerze mówiąc, nie jestem też pewien czy to była krowa czy może raczej byk. W każdym razie, słysząc w jej głosie tą głęboką emocję małego odkrywcy, nie śmiem nawet z Lenką polemizować :roll:.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
krowa co po murkach chadzała :lol:

Obrazek

Obrazek
'popatrz jakie ma cycuszki, dobre ma cycuszki ... do mjeka ...' :lol: :lol:


Po lewej stronie, w oddali na horyzoncie widać pasmo górskie. Analizując mapę dochodzimy do wniosku, że po jego drugiej stronie znajduje się Gjirokastra. Zbliżając się coraz bardziej do Sarandy, wzdłuż drogi dostrzegamy inne góry, tym razem stworzone przez człowieka :(. Nie wiedzieć czemu, równolegle do pobocza usypane są góry ... śmieci :!: 8O :roll:. Nie wygląda to na dziką zwałkę, lecz na koordynowane przedsięwzięcie. Głowimy się czemu to ma służyć, bo z pewnością walorów estetycznych okolicy nie podnosi. Jedyna sensowna opcja, jaka przychodzi nam do głowy to ta, że owe śmieci mają posłużyć jako wypełniacz do poszerzenia nasypu, po którym będzie mogła być poprowadzona zmodernizowana droga ...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
góry śmieci ...


Po dotarciu do Sarandy, ostatnim wyzwaniem dnia jest znalezienie naszego hotelu. Sprawa jest o tyle kłopotliwa, że nie mamy szczegółowej mapy miasta. Musimy więc bazować dziś na wywiadzie środowiskowym, czyli na pytaniu się o drogę spotkanych po drodze tubylców. Jedni nie widzą gdzie jest nasz hotel, innym wydaje się, że taką wiedzę posiadają. Koniec końców trochę krążymy po mieście, dzięki czemu szybko uczymy się jego topografii 8). Wreszcie dostajemy kompetentną wskazówkę jak jechać, skutkiem czego trafiamy gdzie trzeba. Hotel Kaonia, który będzie naszą bazą na kolejne cztery noce, znajduje się przy nabrzeżnym, głównym deptaku miasta. Przestronny pokój na trzecim piętrze z windą :D, łazienką, telewizorem, klimatyzacją, oraz balkonem z widokiem na zatokę zapewnia miłą i cichą atmosferę. Cena 35 EUR za noc bez śniadania wydaje się być w tym wypadku ze wszech miar atrakcyjna. Dla zainteresowanych link: http://www.albania-hotel.com/hotel_kaonia.html

Tradycyjnie instalujemy się w pokoju, tworząc bazę na te kilka dni pobytu. Wykorzystując fakt, że mamy dwa łóżka, młodzież szaleje i skacze z jednego na drugie 8O, śmiejąc się przy tym bez opamiętania. Z balkonu spoglądam na wieczorną Sarandę i przypominam sobie, jak pomysł, aby tu przyjechać zaczął w swoim czasie kiełkować w mojej głowie. Zwiedzanie miasta i okolic dopiero przed nami, ale ja już wiem, że warto było ...

Aby obejrzeć pokaz slajdów z pełnowymiarowymi zdjęciami z tego odcinka, kliknij TU :D ...

C.D.N.
Ostatnio edytowano 28.02.2009 01:46 przez PAP, łącznie edytowano 1 raz
zygi
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 127
Dołączył(a): 27.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) zygi » 07.02.2008 08:46

Widzę PAP-ie, że dzisiaj znowu nie pospałeś. Miało być czytanie przy kawie, ale tak się zaczytałem, że trzeba będzie zrobić nową, bo tamta zimna :) .
Za kilka dni wybieramy się z kolegą do Czarnogóry i zastanawiamy się nad trasą. Powrót planujemy przez Chorwację, bo będziemy wieźli silnik jachtowy i trochę innych rzeczy, ale w tamtą stronę można by trochę skrócić drogę np. przez Serbie, albo BiH. Co o tym sądzisz ?
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 07.02.2008 12:15

zygi napisał(a):Widzę PAP-ie, że dzisiaj znowu nie pospałeś. Miało być czytanie przy kawie, ale tak się zaczytałem, że trzeba będzie zrobić nową, bo tamta zimna :) .
Za kilka dni wybieramy się z kolegą do Czarnogóry i zastanawiamy się nad trasą. Powrót planujemy przez Chorwację, bo będziemy wieźli silnik jachtowy i trochę innych rzeczy, ale w tamtą stronę można by trochę skrócić drogę np. przez Serbie, albo BiH. Co o tym sądzisz ?


zygi,

Dobrze, że się tą kawą nie oblałeś z wrażenia, bo to by był dopiero problem :lol: :lol:

Pytanie czy jedziecie z jakąś przyczepą czy tylko samochód / bus ??

Ja osobiście bym wybrał na waszym miejscu trasę przez Sarajevo - Foce - kanion Pivy - Niksic ... szybka nie będzie, ale widoki to zrekompensują ... trza by tylko sprawdzić jak z pogodą, czyli czy śnieg któregoś górskiego odcinka nie zasypał ... i czy most na granicy BiH / MNE jest otwarty ...

Inna bardziej konserwatywna opcja to przez Sarajevo - Mostar - do HR i potem wzdłuż wybrzeża do MNE ...

Pozdrawiam,

PAP
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 07.02.2008 14:35

PAP napisał(a):

Zbliżając się coraz bardziej do Sarandy, wzdłuż drogi dostrzegamy inne góry, tym razem stworzone przez człowieka :(. Nie wiedzieć czemu, równolegle do pobocza usypane są góry ... śmieci :!: 8O :roll:. Nie wygląda to na dziką zwałkę, lecz na koordynowane przedsięwzięcie. Głowimy się czemu to ma służyć, bo z pewnością walorów estetycznych okolicy nie podnosi. Jedyna sensowna opcja, jaka przychodzi nam do głowy to ta, że owe śmieci mają posłużyć jako wypełniacz do poszerzenia nasypu, po którym będzie mogła być poprowadzona zmodernizowana droga ...

Obrazek
góry śmieci ...


Wydaje mi się, że nie masz racji, no chyba, że tylko w tym przypadkujest inaczej niż myślimy, dokładnie w tym miejscu. Nie byliśmy tam.

Z naszych obserwacji z już kilkuletnich wyjazdów do krajów bałkańskich a w szczególności Czarnogóry, Albanii i Macedonii wynika, że w tych krajach śmieci zwyczajowo wyrzucało się na pobocze pobliskiego rowu, rzeki, drogi. Nikt się nie przejmował śmieciami. Tłumaczenie, że zaśmieca się środowisko nie było przekonywujące, gdyż śmieci wzbogacały w organiczne produkty tę ubogą, górską ziemię. Pozwalało to roślinom się ukorzeniać i po prostu rosnąć. Problemem stają się śmieci dopiero w ostatnich latach (szczególnie w Albanii) z powodu używania tak jak w całym świecie sztucznych produktów, takich jak worki foliowe, plastiki, i całe mnóstwo rzeczy i przedmiotów, które wraz z 'Europą' wkroczyło do tego kraju.

W Czarnogórze widzieliśmy już podczas naszego pierwszego wyjazdu w 2005 czysty kraj, widzieliśmy w wielu miejscach tabliczki 'Niech będzie czysto' podobne do naszych 'Szanuj zieleń'. Jak sobie tam radzą ze śmieciami, wiemy na pewno że sprzątają.

W Macedonii też są pobocza rzek, dróg usypywane śmieciami, ale też są spalarnie śmieci, czyli śmieci są wywożone do takich spalarni i najprostszym systemem niszczenia śmieci - spalane.

Natomiast w Albanii chyba jeszcze władze nie wymyśliły co by ze śmieciami robić. Jak zwyczaj każe Albańczyk rzuca wszystkie swoje odpadki tam gdzie się znajduje i żeby zmienić zwyczaj potrzebna jest edukacja. Na prowincji to żaden problem ale już w miastach niestety tak.
Myślę, że bliskość Sarandy to tłumaczy, to jest wysypisko śmieci, może stare i trochę już porośnięte, ale według mnie to jest wysypisko. Bezpośrednie sąsiedztwo drogi, przecież jeszcze niedawno nie było w tym kraju żadnej motoryzacji. Wóz, koń, osiołek. Daleko można ciągnąć ciężki wóz?

Ale może się mylę?


:D :D :D :D :D :D :D :D
Relaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaacja super. A nie miało być już takich długich odcinków. Czy wiesz PAPie ile czasu ładują się te zdjęcia?
Z wielkim zainteresowaniem poczytaliśmy i pooglądaliśmy. My też zbieramy sobie informacje na temat jakości dróg w Albanii, bo przecież tam pojedziemy.

Pozdrawiamy
:D :D :D :D :D :D :D :D
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 07.02.2008 16:06

PAPo :D ekstrema w czystej postaci :D
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 07.02.2008 20:40

Nic dodać, nic ująć - ekstremalnie pod każdym względem. I przy tym tak fajnie 8) O pożarach w Albanii pisano w polskiej prasie, że były równie duże jak greckie, a żaden inny kraj nie miał tak mało pieniędzy, by je gasić. Coś tam pomogli Włosi, ale co miało się wypalić, to się wypaliło.
Cycuszki co mleko dają - jak niezwykle zapachniało Freudem :wink:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
BAŁKANY 2007 & 2008 & 2019 & 2020 & 2021 & 2022 .....
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone