Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

BAŁKANY 2007 & 2008 & 2019 & 2020 & 2021 & 2022 ...

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 29.01.2008 15:46

Zasnęli :?: a widziałeś jak spadła moja aktywność na tym forum ostatnio :?:
Tak -> 8O :o 8O :o 8O :o 8O :o czytam Twoją relację jak mi tylko czas na to pozwala, a i tak mam wrażenie, że część opuściłem :cry:

Pozdrav :papa:
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 29.01.2008 17:15

kulka53 napisał(a): Te jednak przejściowe trudności :wink: nie spowodowały niechęci do Shkiperii, a jeden dzień spędzony w tym kraju zachęcił nas do ponownego przyjazdu na dłużej.

Czekamy zatem z niecierpliwością na dalszą Albanię :D


Kulka,

Nas też te nasze kilka dni zachęciło do dogłębniejszego poznania, stąd w tym roku planujemy c.d. AL :D

A c.d. relacji się pisze :) ...

Pozdrawiam,

PAP
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 29.01.2008 17:31

LRobert napisał(a):Nie zasnęli. Czytają. Co się mam wtrącać jak tam nie byłem. Fajnie się w Albani jeździ - prawie jak we Włoszech tylko nie trąbią przed wjazdem na skrzyżowanie. Dwa pytania:
skończysz do wakacji? :roll:
ile ta pdróż kosztowała całość? Przepraszam że takie przyziemne ale ja tak mam. :lol:


LRobercie,

To się cieszę, że ktoś nie śpi, tylko czyta :lol: ...

Ja nie wiem czy Ty pamiętasz, ale ja w twojej relacji już o tym pisałem, że w temacie jazdy samochodem to Albańczycy są zdolnymi uczniami Włochów, skutkiem czego chaos na drogach wychodzi im większy niż w Italii :lol: :lol: ... ale jak się człowiek wczuje w ten rytm jazdy, to spoko :) ...

Tak, skończę przed wakacjami :D ... konkretnie zostało jeszcze 12 odcinków + jakieś dodatki i podsumowanie ... liczę, że do końca marca uporam sie z tym do końca :D ... ale czas pokaże jak będzie :roll: ...

Co do kosztów, to też planuję na koniec i o tym coś napisać, ale skoro pytasz, to powiem tyle, że przy naszym sposobie podróżowania, zwiedzania, spania (dobre kwatery) i jedzenia (jeden posiłek dziennie w restauracji dla dwóch doroslych osób) (a wiadomo można bardziej skromnie lub bardziej wystawnie, jak kto woli i jak kogo na co stać :D ), średnio dziennie to wyniosło, licząc realne wydatki, około 90 EUR (a zakładałem, że będzie 100 EUR). Z tego 40 EUR to wydatki na jedzenie, zwiedzanie, pamiątki, itp, zaś 50 to noclegi plus paliwo ...

Pozdrawiam,

PAP
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 29.01.2008 17:39

fiolek napisał(a):nikt nie śpi :lol:
czytamy i czekamy na ciąg dalszy......................
dla mnie to nieznane klimaty ( Albania ) 8O
dlatego z niecierpliwością chłonę Twoją relację.
Będąc w 2006 r w CG mogliśmy pojechać na 1-dniowa wycieczkę do Tirany, ale odpuściliśmy :o
Jazda autobusem, dwie godziny "zwiedzania bez przewodnika" i powrót do Petrovaća.
Wolimy pojechać własnym sprzętem, jednak ostatnio zabrakło czasu i może trochę odwagi? :cry:
pozdrawiam


fiolek,

To się cieszę, że czytacie :D ...

Ja mam zasadę, że nikogo do niczego nie namawiam, bo wszyscy mamy różne gusta i potem mogą być tylko rozczarowania ... czytajcie zatem dalej i wyrabiajcie sobie własne zdanie czy to wasza bajka czy nie :D ... jedno jest pewne, że tak jak jeszcze parę lat temu Czarnogóra była zakazaną kraina, gdzie większość ludzi bała się jechać, a dziś sami wiecie jak jest i jaka jest Czarnogóra :) , tak teraz jest podobnie z Albanią :lol: :lol: ...

Pozdrawiam,

PAP
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 29.01.2008 17:45

zawodowiec napisał(a): Pierwszy taki szok miałem w 2005 w Prisztinie, potem w Szkodrze już było trochę łatwiej :)


zawodowiec,

Za to po tygodniu w Albanii, Prisztina w sensie trudności poruszania się po jej ulicach była już dziecinnie łatwa :D :D

zawodowiec napisał(a): Może trzeba było użyć kolorowych kredek Lenki? :D


O tym nie pomyśleliśmy :oops: 8O :roll: :lol: :lol: :lol:

Pozdrawiam,

PAP
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 29.01.2008 17:48

Leszek Skupin napisał(a):Zasnęli :?: a widziałeś jak spadła moja aktywność na tym forum ostatnio :?:
Tak -> 8O :o 8O :o 8O :o 8O :o czytam Twoją relację jak mi tylko czas na to pozwala, a i tak mam wrażenie, że część opuściłem :cry:

Pozdrav :papa:


Leszku,

Właśnie widzę, że po 40(00) postów nastąpił uwiąd twej aktywności :lol: :lol: :lol: :lol:

Co do relacji, to zapraszam do spisu treści na pierwszej stronie ... łatwo się zorientujesz co przeoczyłeś :idea: :roll: :D :D ...

Pozdrawiam,

PAP
AnetaA
Cromaniak
Posty: 881
Dołączył(a): 10.08.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) AnetaA » 29.01.2008 21:58

To ja też potwierdzę-czytam i śledzę na bieżąco, odpowiada mi ta bajka :D

Nieźle namotałeś z tym swoim zwiedzaniem :wink: -teraz to mi trudno będzie usiedzieć na miejscu (co zapewne niezbyt ucieszy moją rodzinkę),ale może w tym roku będzie trochę więcej dni wyjazdowych :D niż plażowych
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 31.01.2008 04:30

Dzień 24

08/10/2007 poniedziałek

odległość: 260 km

trasa: Tirana - Durres - Berat - Fier - Vlora - Radhime

Obrazek


Wyspani, po długiej nocy, zbieramy się dziś dość wcześnie rano. Już spakowani, udajemy się na śniadanie przed 8:00, wszak mamy je dziś opłacone w cenie pokoju. Swoją zawartością posiłek nie powala z nóg, ale my i tak rano lekko jadamy podczas tej wyprawy, więc nie robimy z tego problemu. Koło 8:30 opuszczamy hotel i zasiadamy w samochodzie. Jak już pisałem, parking znajduje się na tyłach hotelu. Tyle, że owe tyły są też tyłami dwóch innych budynków mieszkalnych, a parking jest zarządzamy i dozorowany na zasadzie społecznej przez mieszkańców tychże. Patrząc po oknach i balkonach wielkiego bogactwa nie widać, ale są wszelkie poszlaki by sądzić, że wewnątrz mieszkania te wyglądają lepiej niż owe budynki z zewnątrz. Wkoło na parkingu same Mercedesy i to raczej te większe, acz już może lekko przechodzone. Nie zmienia to faktu, ze na ich tle nasza skodzianka wygląda jak uboga krewna :roll:. Dzisiejszej nocy dyżur parkingowego pełnił miły pan w wieku emerytalnym, a towarzyszył mu równie miły pies. Kiedy wieczorem sięgałem coś z górnego bagażnika samochodu, pies z ciekawością też tam chciał zajrzeć :), a czyniąc to wspinał się łapami na tylnią klapę. Dziś okazało się, że lekko ją przy tym porysował :(. Ale cóż, celowo tego nie zrobił, a poza tym są większe zmartwienia na świecie niż zarysowany lakier, więc nie robimy psu o to awantury :roll: :). Pan jest smukły, można wręcz powiedzieć, wysuszony. Kiedy wcześniej nosiłem klamoty, zagadywał skąd i dokąd jedziemy. Opuszczając parking postanawiamy wypłacić mu drobną kwotę w podzięce za jego pilnowanie. My nie zubożejemy, a on będzie miał poczucie, że został doceniony. Kiedy wręczam my pieniądze, uśmiech na jego twarzy zdaje się to potwierdzać :) ...

Wyjeżdżając z parkingu musimy skręcić w lewo, gdyż ulica jest jedno kierunkowa. Pierwsze, co rzuca nam się w oczy to strażnik stojący przed budką, pilnujący budynku znajdującego się w bliskim sąsiedztwie naszego parkingu. Moja instynktowna myśl jest taka, że pilnuje ambasady. Kiedy podjeżdżamy kilkanaście metrów dalej, okazuje się, że mam rację. Szokuje nas natomiast, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu, kiedy widzimy napis Ambasada Rzeczpospolitej Polskiej 8O 8O :roll: :D. Gdybyśmy specjalnie szukali to byśmy nie znaleźli, a tu taki zbieg okoliczności :!: Tuż za narożnikiem budynku docieramy do skrzyżowania z tym samym bulwarem, którym wczoraj wjeżdżaliśmy do miasta. Wtedy było dość luźno. Dziś, w poniedziałkowy poranek, w kierunku placu Skanderbega, na obydwu pasach stoi sznur samochodów. Trochę na siłę, trochę po dobroci udaje nam się włączyć do ruchu. Novum stanowią policjanci rozstawieni na każdym skrzyżowaniu, którzy, sądząc po ich gestykulacji, mają upłynniać ruch, likwidować zatory, i pilnować aby nie dochodziło do zbytniego cwaniactwa drogowego. Cóż z tego, skoro już po paru chwilach widzimy, jak pojazd dostawczy na oczach władzy mundurowej wykonuje manewr skrętu w lewo na ciągłej linii, czym skutecznie tamuje na parę chwil ruch na dwóch przeciwległych pasach :!:

Obrazek
Ambasada RP

Obrazek

Obrazek


Podobnie jak wczoraj, też przejeżdżamy przez plac Skanderbega i kierujemy się wzdłuż zadrzewionego bulwaru na południe, aż do placu Matki Teresy. Dziś jednak przejazd przez plac przypomina jazdę przez prerie dzikiego zachodu. Ruch przesuwa się w czterech czy pięciu pasach, przy czym spora ilość pojazdów przeciska się od wewnątrz do zewnątrz placu, chcąc go opuścić na najbliższym skrzyżowaniu. Skutek tego jest taki, że jedni jadą wzdłuż, a inni w poprzek placu, i co chwila jedni drugim wjeżdżają w drogę. Na całe szczęście rzecz odbywa się na niskich prędkościach, nie mniej jednak daje silne wrażenia 8). Wzdłuż bulwaru, dziś lepiej widocznego za sprawą braku deszczu, dominują budynki rządowe, jeszcze rodem z dawnej Albanii, poprzeplatane budowlami nowej generacji, powstałymi za czasów bardziej współczesnych. Nieco w głębi widać słynną tirańską piramidę, ongiś mauzoleum Envera H., słynnego przywódcy powojennej Albanii, szczęśliwym trafem nie posiadającego brata bliźniaka :lol: :lol:. Pozostałą wolną przestrzeń zapełniają żywo zielone drzewa i tereny parkowe, a nawierzchnia ulicy wykonana jest z szarej kostki, co dodaje temu szerokiemu bulwarowi wizualnej lekkości. Całość ciekawie komponuje się i mimo nienajlepszej pogody prezentuje się okazale. Przy placu Matki Teresy znajduje się budynek uniwersytetu tirańskiego, a kilkaset metrów na wschód zlokalizowany jest duży stadion sportowy. Wracamy bulwarem do placu Skanderbega i znów, aby go przejechać, musimy przedrzeć się przez stado kierowców powożących z ułańską fantazją, zajeżdżających, trąbiących, czy skręcających w prawo z lewego pasa. Warto podkreślić, że nawierzchnia na placu to też kostka, tyle że chyba pamiętająca jeszcze czasy Envera H. Wtedy, pewnikiem, samochody jeździły po niej w ilościach śladowych, głównie chadzano wzdłuż i wszerz, ewentualnie organizowano pochody pierwszomajowe. Dziś, zapewne za sprawą wzmożonego ruchu kołowego, jest jednak dziurawa i łatana asfaltem, stąd jazda jej wierzchem daje podobne doznania dla wątroby i innych części ciała, co przejazd przez rodzime miasto Wrocław :roll:. Pokonując plac, mijamy słynne jego zabudowania, rozpoznawalne i łączone z Tiraną jak Pałac Kultury z Warszawą czy Spodek z Katowicami. Urody są może względnej, ale nasze dusze aż się rwą, aby pochodzić w ich sąsiedztwie i przyjrzeć się im z bliska. Niestety, nic z tego. Po dłuższym namyśle wczoraj wieczorem, kiedy rozważaliśmy pozostanie w Tiranie o jeden dzień dłużej kosztem jednego dnia na południu Albanii, wygrała jednak opcja trzymania się oryginalnego planu, a ten oznacza, że dziś musimy się z Tirany ewakuować :(, i to dość sprawnie, bo plan dnia, przed sobą, mamy napięty. Wiemy jednak, że na pewno chcemy tu wrócić przy najbliższej okazji i spędzić cały dzień na włóczeniu się po mieście, aby odkryć jego mniej i bardziej znane zakamarki, poczuć klimat ulicy, zobaczyć z bliska jak żyją tu ludzi, ci biedni i ci bogaci, zajrzeć na jakiś bazar, wjechać na taras widokowy Sky Tower, aby zobaczyć miasto z góry, czy zobaczyć dawną prominencką dzielnicę Blloku. Z atrakcji 'w okolicy' oczywiście czeka na nas Kruja czy kolejka linowa na wzgórze Dajti.

Obrazek
wolna amerykanka na placu :lol:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Uniwersytet

Obrazek

Obrazek
stare i nowe

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
piramida Envera H.

Obrazek
powrót na plac

Obrazek
kto kogo

Obrazek
w prawo skręca się ... z lewego pasa 8O :lol:

Obrazek
Hotel Tirana i Opera

Obrazek
'wrocławskie' klimaty nawierzchniowe :roll:

Obrazek
Muzeum

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Bank

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Hotel Kruja


Wczorajszym bulwarem, tyle że w przeciwnym kierunku, stopniowo oddalamy się od centrum miasta. Bez deszczu więcej da się dojrzeć, więc ogarniamy wzrokiem widoki ciągnące się wzdłuż ulicy. Podobnie jak w Shkodrze, tu też widać, że miasto rozrasta się w dość spontaniczny sposób, zarówno w postaci dużych domów mieszkalnych jak i budownictwa indywidualnego. Dojeżdżamy do 'naszego' wczorajszego skrzyżowania w kształcie litery Y. Dziś panuje tu względny ład i porządek, bo na środku stoi policjant i kieruje ruchem. Nie zmienia to jednak faktu, że paru bardziej kreatywnych próbuje pchać się bokiem 8O. Tuż za skrzyżowaniem wjeżdżamy na albańską autostradę, prowadzącą aż do Durres, głównego portowego miasta Albanii. Może nie do końca spełnia ona wszelkie autostradowe, światowe standardy, nie mniej życzyłbym sobie, aby w Polsce chociaż taka droga łączyła polskie wybrzeże ze stolicą :!: :!:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
'nasze' skrzyżowanie

Obrazek
wjazd na autostradę

Obrazek

Obrazek


Jazda mija szybko, krajobrazy wkoło raczej równinne, Lenka zmusza nas abyśmy po raz n-ty na tej wycieczce słuchali Domisiowych Śpiewanek, których teksty znam dzięki temu już na pamięć ! Dojeżdżając do miasta, mijamy znaki wskazujące na centrum, a kierujemy się tymi, które wiodą na plazh oraz port. Ślimakiem nawracamy 180 stopni, po czym odbijamy w prawo, czyli na południe. Naszym oczom ukazuje się szeroka, biegnąca przez kilka kilometrów, prosta jak strzała ulica, wzdłuż której ciągną się kilkupiętrowe, kolorowo pomalowane budynki. Gołym okiem widać, że to wszelakiej maści kwatery, apartamenty, czy małe hotele zbudowane dla ugoszczenia letnich gości. Po prawej stronie, w prześwitach między budynkami, widać ciągnącą się wzdłuż ulicy piaszczystą plażę. Wszystko wygląda na dość nowe, stąd domyślam się, że jeszcze paręnaście lat temu miejsce to wyglądało zupełnie inaczej. Kwestią gustu jest ocena walorów estetycznych widocznej tu zabudowy. Bezsporne natomiast jest, że przedstawia ona skrajnie innych model turystyki aniżeli ten praktykowany w Chorwacji czy Czarnogórze, gdzie dominują małe, rodzinne kwatery, a nawet duże hotele są 'wklejane' w istniejąca zabudowę tak, że często trudno je dostrzec. To, co tu widzimy, zdaje się przypominać większe bułgarskie kurorty, przy czym nie jest to wierna imitacja, a twórcza adaptacja.

Obrazek

Obrazek


Parkujemy samochód i wyruszamy na krótki spacer po plaży. Nabrzeże nie wygląda dziś zbyt ciekawie, gdyż pewnikiem wczorajszej deszczowej pogodzie towarzyszyła wysoka fala, która wyrzuciła na brzeg grubą warstwę glonów. Widać jednak, że właściciele poszczególnych hoteli zabierają się stopniowo za uprzątanie tej wątpliwej ozdoby. Na horyzoncie znajduje się port, a dalej centrum Durres. Przy brzegu stoi również stary statek, przerobiony na coś, co wygląda na obiekt rozrywkowo - gastronomiczny. Wróciwszy do samochodu, Lenka wyraża chęć zjedzenia frytek :roll:. Ruszamy więc w poszukiwaniu tychże. Mamy raptem godzinę 10:00, więc lokalna gastronomia jest na etapie serwowania porannej kawy. Nam udaje się jednak znaleźć mały bar, gdzie miła pani specjalnie dla nas nastawia porcję frytek, uświadamiając przy okazji, jak one nazywają się po albańsku. Czekając aż się usmażą, Małżonka ma dokarmia Jasia musem owocowym, a ja obserwuję jak małżonek pani 'frytki', na chodniku przed barem szykuje mały agregat prądotwórczy do kolejnego dnia pracy.

Obrazek

Obrazek
port

Obrazek

Obrazek


Z Lenką spożywającą frytki ruszamy dalej i kierujemy się na centrum Durres. Wjeżdżamy doń od południa, przecinamy na wskroś, i główną, wysadzaną palmami ulicą, docieramy do części nadmorskiej, opanowanej przez powstające jeden koło drugiego apartamentowce. Zawracamy i wracamy tą samą drogą. Po lewo mijamy muzeum archeologiczne, a kawałek dalej resztki zabytkowych murów. Główna ulica, pokryta betonowymi płytami, sprawia wrażenie deptaku, po którym jeżdżą samochody. Po bokach wznosi się jednopiętrowa zabudowa, a na końcu ulicy widać meczet. Całość sprawia bardzo sympatyczne, estetyczne wrażenie. W dalszej części miasta budynki są już wyższe, ale dalej miasto ma swój klimat. Na jednym z głównych skrzyżowań widzimy coś, co wygląda na polski bar czy może piwiarnię. Nie mamy jednak czasu, aby spenetrować go bardziej szczegółowo i stwierdzić, czy z Polską łączy go tylko nazwa czy może też osoba właściciela :(. Opuszczając Durres stwierdzamy, że wywarło na nas bardzo pozytywne wrażenie, dużo lepsze niż Shkodra. Trzeba będzie i tu powrócić w przyszłości, aby przyjrzeć się temu miastu na spokojnie i z bliska.

Obrazek

Obrazek
rebus językowy :lol: :lol: :lol:

Obrazek
muzeum archeologiczne

Obrazek
bulwar nadmorski

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
prawie stłuczka na skrzyżowaniu

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Z Durres kierujemy się na południe drogą na Fier. Tuż za miastem widać kolejne duże apartamentowce na różnych etapach budowy. Są też i śmieci walające się w różnych dziwnych miejscach, przeważnie w rowach czy strumykach. Ten element krajobrazu będzie niestety obecny, z przerwami, podczas całego naszego pobytu w Albanii :(, zwłaszcza tam, gdzie obecność człowieka jest silniejsza. Sądząc po widocznych w wielu miejscach kontenerach na śmieci czy też ekipach śmieci z nich wybierających, walka z tym problemem trwa. Wypada więc mieć nadzieję, że w najbliższej przyszłości uda się nad nim zapanować, wszak jest to obecnie istotny minus, który psuje dobre wrażenie, tak udanie tworzone przez inne elementy albańskiej rzeczywistości.

Obrazek
przedmieście Durres


Na odcinku do Lushnje droga jest dobra lub bardzo dobra w sensie nawierzchniowym. W drugiej części przekształca się nawet w autostradę, ale znów taką trochę unikalną 8O :roll:. Jej odmienność polega na tym, że co parę kilometrów pojawia się ograniczenie prędkości, a w ślad za nim ... rondo na skrzyżowaniu z innymi lokalnymi drogami. Za rondem mamy kolejny odcinek autostrady, i znów kolejne ograniczenie z kolejnym rondem, i tak parę razy 8O 8O . Przy prawie każdym ograniczeniu stoi policja z radarem, czająca się głównie na samochody na obcych rejestracjach. My, podobnie jak dotychczas na tej wyprawie, ograniczeń prędkości przestrzegamy w 100 procentach, co procentuje 8) tym, że z panami policjantami wymieniamy co najwyżej spojrzenia przez szybę :lol: :lol:. Widoki takie sobie, wszak teren nizinny. Przez krajobraz przewijają się natomiast rozmaite firmy i firemki, zakłady i zakładziki, które po bokach drogi wiodą swe działalności gospodarcze.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
rondostrada 8O


W Lushnje odbijamy z drogi głównej (czerwonej) na boczną (żółtą) prowadzącą na Berat. Mamy lekkie obawy jak ta droga będzie wyglądać, wszak z wielu źródeł wynikało, że jedynie drogi czerwone są w Albanii przejezdne dla samochodów osobowych, a z żółtymi to raczej bywa różnie. Pierwszy kilometr czy dwa od ronda na drodze głównej zdaje się nas w tym utwierdzać, dalej jednak jest o wiele lepiej :D. Na przedmieściach Lushnje, z braku przejrzystych oznakowań, na chwilę gubimy drogę, lecz po zasięgnięciu języka u dwóch policjantów po służbie idących skrajem szosy, szybko wracamy na właściwą trasę. Krajobrazy stają się z lekka pofalowane, co stanowi miłą odmianę. Po jakimś czasie Lenka wyraża chęć zatrzymanie się za potrzebą. Jako starszy asystent towarzyszę jej w tych tak niezbędnych czynnościach. Lenka jest lekko rozczarowana, bo nie udaje się jej obsikać żadnego albańskiego ślimaka :lol:. Ja zaś podziwiam zardzewiałą konstrukcję jakiegoś stalowego sprzętu porzuconego na poboczu drogi, jak wnioskuję, bardzo dawno temu. W głębi mego umysłu dziwuję się, że taki cenny okaz jeszcze tu jest :?: :!: 8O :lol: . Gdybyśmy byli w Polsce, to lokalni złomiarze rozprawiliby się z tą stalową bestią w ciągu góra tygodnia :lol: :lol: :lol: ...

Obrazek

Obrazek


Do Berat jedziemy głównie dlatego, że ma ono sławę miasta 1000 okien, za sprawą domów rozsianych na zboczu wzgórza, posiadających okna z tej samej strony. Przedzierając się przez przedmieścia, w pewnym momencie widzimy policjanta wskazującego ruchem ręki, abyśmy się zatrzymali przy linii krawężnika. Napięcie narasta, gdyż nie do końca wiemy 'za co' :roll: :?: Kiedy sięgam po dokumenty i szykuję się mentalnie na spotkanie trzeciego stopnia z albańską władzą, w lusterku widzę, że 'zmachiwani' na bok są również inni kierowcy nadjeżdżający z tyłu. Po chwili dostrzegam, że z przeciwka, całą szerokością ulicy, sunie wolno kolumna samochodów. Gdy są bliżej nas, okazuje się, że to kondukt pogrzebowy, tyle że uformowany w podwójną kolumnę, po dwa samochody obok siebie.

W centrum znajdujemy sympatyczną restaurację, w której spożywamy obiad. Jako że jest godzina 13:00 z dużym haczykiem, toteż w ogródku przed restauracją biesiaduje chyba cała męska starszyzna miejska, z lokalnym szefem policji na czele. Sam obiad mija bez fajerwerków, no może z wyjątkiem tego, że w całej restauracji prądu brak. Ponieważ w tym samym budynku znajduje się również bank, a ten najwyraźniej prąd mieć musi, to na chodniku przed budynkiem stoi ogromny dieslowski generator prądu mający kubaturę kilku metrów sześciennych. Terkocze na niskich obrotach, ale na nikim poza nami nie robi żadnego wrażenia. Ciekawie to licuje z parkującymi obok Mercedesami najwyższych klas, którymi do banku przybywają jego klienci. Po spożytym posiłku robimy sobie mały spacerek. Miasteczko sprawia pozytywne wrażenie. Jest kameralnie, spokojnie, naturalnie, nie ma turystycznej komercji. Na poszukiwanie lepszego widoku na okolicę ruszamy samochodem. Wąskim, jednokierunkowym, kamiennym i brukowanym mostkiem przecinamy rzekę Osum i drogą prowadzącą do Tepelene kierujemy się kawałek w górę zbocza okalającego miasto od południa. Z opisów wiem, że w dalszej części droga przekształca się w szutrówkę i to taką dość ekstremalną, szybko więc zawracamy i jadąc teraz w dół zbocza podziwiamy widok ogólny na miasto. Przed nami widać białe domy, wybudowane 'jeden na drugim', oraz ich słynne 'tysiąc' okien. W praktyce nie ma ich aż tyle, jednak patrząc na nie można dostać lekkiego oczopląsu i ulec takiej iluzji :D. Po prawo, w pewnej odległości, widać zaś nowszą część miasta.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Z Beratu kierujemy się z powrotem tą samą drogą, którą przyjechaliśmy, z początkowym planem powrotu aż do Lushnje i tam dopiero dołączenia do głównej szosy. Winna temu jest oczywiście fobia żółtych dróg, których należy unikać jak ognia :roll:. Z mapy widać, że do Fier można dojechać krótszą trasą, wybierając właśnie żółty szlak. Podejmujemy zatem ryzyko i wybieramy tą opcję. W praktyce okazuje się, że nasze obawy były w pełni bezpodstawne :), bo droga jest bardzo w porządku, tu i tam tknięta trochę zębem czasu, ale jak najbardziej przejezdna dla zwykłej osobówki. Po drodze, na pobliskich polach, widzimy poustawiane niewielkie szyby naftowe. Widok trochę egzotyczny, wszak to przecież nie Kuwejt ani Arabia Saudyjska. Po chwili jednak przypominam sobie, że to właśnie z Albanii zawsze pochodził najlepszy asfalt, jakim w czasach PRL pokrywano w Polsce najbardziej strategiczne i reprezentacyjne drogi i ulice. Jedno i drugie potwierdzałoby zatem tezę, że jakieś złoża ropy muszą tu być :D.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Fier nie daje powodów do szczególnych wspomnień, ale i tu widać nową Albanię pod postacią budowanych domów mieszkalnych, kwitnącego handlu, oraz modernizowanych ulic. W kilku miejscach widać znaki kierujące do antycznych ruin w Apollonii, znajdujących się klika kilometrów na zachód od miasta. Dzisiaj, z braku czasu, nie jest to atrakcja dla nas, ale postanawiamy i tu wrócić przy kolejnej okazji :).

Kiedy opuszczamy miasto jadąc na południe w kierunku na Vlorę, oddaloną o jakieś 40 kilometrów, zaczyna siąpić deszcz. Dodatkowo okazuje się, że cały ten odcinek drogi dopiero czeka na swoją rewitalizację, a póki co jest momentami lekko nierówny, z dziurami połatanymi asfaltem. W sumie nie jest to nic takiego, czego nie można by spotkać w RP dowolnego numeru, nie mniej przy padającym deszczu wymusza to wolniejszą i ostrożniejszą jazdę.

Północna część Vlory wita nas starszą zabudową oraz wąskimi uliczkami. Kiedy jednak docieramy do części południowej, położonej bliżej wód zatoki, jak w kalejdoskopie, otoczenie zmienia się diametralnie. Jedziemy szerokim bulwarem wyłożonym nowym asfaltem, porośniętym okazałymi palmami, a po bokach rozciąga się zabudowa, która przy odrobinie tolerancji i wyobraźni mogłaby służyć za tło do filmu z akcją toczącą się Miami Beach. Wysokie apartamentowce, o zbliżonej do siebie stylistyce, z elewacjami w pastelowych, dobrze harmonizujących ze sobą nawzajem kolorach, sprawiają bardzo przyjemne wrażenie. Wszystko razem, od ulicy przez palmy po budynki tworzy zgraną całość, tak rzadką na polskich nowo budowanych osiedlach, gdzie nadmiar różnych stylów poszczególnych budynków połączony z brakiem harmonii ich kolorystyki może być groźny dla wzroku i stać się przyczyną ślepoty 8O :(. Powstaje rzecz jasna pytanie, kim są właściciele owych apartamentów oraz skąd developerzy mieli potrzebny kapitał na ich zbudowanie. Należy domniemywać, że jest to mix Albańczyków mieszkających i pracujących za granicą oraz tych, którzy dorobili się w kraju na różnych, czasem średnio legalnych, przedsięwzięciach. Właściciele myjni samochodowych, którymi usłany jest krajobraz albańskich dróg, wsi, miast i miasteczek, z pewnością na taki luksus nie byliby w stanie sobie pozwolić :(.

Obrazek

Obrazek


Kawałek dalej, bulwar zbliża się do zatoki i od tego miejsca prowadzi już bezpośrednio wzdłuż jej nabrzeża. Po prawo mamy plażę miejską ciągnącą się wzdłuż drogi na odcinku kilku kilometrów, po lewo zaś, nieco cofnięte w głąb lądu, powstają kolejne rosłe apartamentowce. Na tym odcinku jakość nawierzchni pozostawia wiele do życzenia, ale uprawnione jest przypuszczenie, że to tylko kwestia czasu nim zostanie ona również zmodernizowana.

Obrazek

Obrazek


Koniec zatoki przynależącej niejako do Vlory wyznacza stromy klif, który rozciąga się prostopadle do linii brzegowej, odcinając w ten sposób dostęp do i od świata zewnętrznego. Droga przecina go wąskim, jednokierunkowym tunelem, na którego drugim końcu panuje już zdecydowanie inna atmosfera. Miejsce rosłych budynków zajmują małe hotele i hoteliki przyklejone do półek skalnych wyrzeźbionych w zboczu pochyłego brzegu zatoki. Jednym z takich hoteli jest nasza dzisiejsza baza noclegowa, czyli hotel Regina znajdujący się w niewielkiej osadzie Radhime, gdzie cena pokoju za jedną noc ze śniadaniem, po sezonie, wynosi 25 EUR. Dla zainteresowanych podaję link: http://www.albania-hotel.com/hotel_regina.html

Deszczowa pogoda połączona ze zmierzchającym dniem nie pozwala nam w pełni docenić uroków tego miejsca. Planowany wieczorny spacer też musimy sobie darować. Inna rzecz, że za sprawą ukształtowania terenu i rozkładu hotelu, dziś też noszenie klamotów przypomina z lekka pracę tragarza noszącego dobytek służący do zbudowania bazy pod Mount Everest :lol:. Stąd, kiedy kończę, pożywiamy się prowiantem zabranym z Polski, ustawowo kąpiemy młodzież, i z uchylonymi drzwiami balkonowymi, wpuszczającymi szum fal rozbijających się na pobliskiej plaży, słodko i szybko zasypiamy ...

Aby obejrzeć pokaz slajdów z pełnowymiarowymi zdjęciami z tego odcinka, kliknij TU :D ...

C.D.N.
Ostatnio edytowano 28.02.2009 01:30 przez PAP, łącznie edytowano 1 raz
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 31.01.2008 12:26

I cóż można dodać do takiej dokładnej foto-relacji :D :D :D

Tak, nas też urzekła barwno pastelowa twórczość albańskiego budownictwa wzdłuż głównych dróg i nad morzem. Bardzo pozytywne wrażenia :) :) :)

Ale z Twojego opisu wynika, że nie wjechałeś gdzieś od głównej drogi do środka zabudowy :(. Przez przypadek wjechaliśmy w okolicy Durres (dla nas było parę km przed, dla Ciebie za) i się okazało, że beton i asfalt kończy się na głównej drodze :!: Osiedle było spore, kilkadziesiąt domów, a drogi nawet makadamu niet. Były głębokie koleiny, dziury, żadnych chodników. Kiedyś będą drogi, chodniki....Wtedy udało nam się wydostać w końcu, ale byliśmy spoceni..... :( :( :(

Przejeżdżając przez Albanię widzieliśmy na domach rzucające się w oczy pojemniki na wodę. Myśleliśmy, że te baniaki są po to by zabezpieczyć mieszkańców przed brakami w dostawie wody. Ale chyba jednak nie po to mają na dachach baniaki. Wydaje mi się, że wykorzystują słońce do podgrzewania wody. A Ty jak myślisz :?:
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 31.01.2008 12:44

Lidia K napisał(a):I cóż można dodać do takiej dokładnej foto-relacji :D :D :D


Lidia,

Bo to też był rekordowo długi odcinek w mojej relacji ... kolejne będą już krótsze ... chyba :roll: :lol: :lol: :lol:

A na poważnie, celowo zamieściłem tu tyle zdjęć i starałem się opisywać pewne kwestie dość szczegółowo, bo doskonale pamiętam, ze sam szukając info o Albanii z trudem trafiałem albo na jedno albo na drugie, a i tak ciągle było mi mało aby wyrobić sobie jakiś realny obraz tego miejsca przed jego odwiedzeniem ... relacje typa, zawodowca, shtrigi, czy Racibora, acz fascynujące i ciekawe, dla przeciętnego nizinnego zjadacza chleba, podróżującego z rodziną, były i są dość off'owe, tudzież hardcore'owe, i trudno tylko na ich podstawie wyrabiać sobie zdanie dotyczące np. tego, czy do Albanii można jechać z dziećmi czy nie :roll: ... wokół Albanii wciąż krąży wiele przeterminiwanych stereotypów, więc mam nadzieję, że te obrazy i opisy pozwolą osobom potencjalnie zainteresowanym odwiedzeniem tego kraju na wyrobienie sobie bardziej obiektywnego, bo opartego na faktach, wyobrażenia :) :) ...


Lidia K napisał(a): Tak, nas też urzekła barwno pastelowa twórczość albańskiego budownictwa wzdłuż głównych dróg i nad morzem. Bardzo pozytywne wrażenia :) :) :)


To się cieszę, że nie jesteśmy osaomotnieni w tej ocenie, bo już się bałem, że popadłem w jakiś skrajnie optymistyczny subiektywizm :D ...


Lidia K napisał(a): Ale z Twojego opisu wynika, że nie wjechałeś gdzieś od głównej drogi do środka zabudowy :(. Przez przypadek wjechaliśmy w okolicy Durres (dla nas było parę km przed, dla Ciebie za) i się okazało, że beton i asfalt kończy się na głównej drodze :!: Osiedle było spore, kilkadziesiąt domów, a drogi nawet makadamu niet. Były głębokie koleiny, dziury, żadnych chodników. Kiedyś będą drogi, chodniki....Wtedy udało nam się wydostać w końcu, ale byliśmy spoceni..... :( :( :(


To prawda, że na tym odcinku trzymaliśmy się głównych dróg i nie zaglądaliśmy zbytnio 'od kuchni' ... nadrobimy to przy kolejnej wizycie ... ale już podczas kolejnych dni byliśmy bardziej dociekliwi i o tym będzie w kolejnych odcinkach :D ...


Lidia K napisał(a): Przejeżdżając przez Albanię widzieliśmy na domach rzucające się w oczy pojemniki na wodę. Myśleliśmy, że te baniaki są po to by zabezpieczyć mieszkańców przed brakami w dostawie wody. Ale chyba jednak nie po to mają na dachach baniaki. Wydaje mi się, że wykorzystują słońce do podgrzewania wody. A Ty jak myślisz :?:


Ten wątek mam zamiar rozwinąć w jednym z kolejnych odcinków, więc na ten czas poproszę o odroczenie terminu udzielenia odpowiedzi :lol: :lol: ...

Pozdrawiam,

PAP
KOL
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1794
Dołączył(a): 15.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) KOL » 31.01.2008 19:37

W tym roku w Hotelu Regina chcą 30 Euro za dwójkę.Mają nawet stronę internetową w budowie, która i tak odsyła na stronę którą podałeś.
http://www.hotelregina-al.com/
A tu numer telefonu dla zainteresowanych:
00355692065399
i kontakt mailowy
adres e-mail widoczny tylko dla zalogowanych na cro.pl
Przepraszam za wtrącenie.Pozdrawiam
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 31.01.2008 21:36

KOL napisał(a):W tym roku w Hotelu Regina chcą 30 Euro za dwójkę.Mają nawet stronę internetową w budowie, która i tak odsyła na stronę którą podałeś.
http://www.hotelregina-al.com/
A tu numer telefonu dla zainteresowanych:
00355692065399
i kontakt mailowy
adres e-mail widoczny tylko dla zalogowanych na cro.pl
Przepraszam za wtrącenie.Pozdrawiam


KOL,

Wszelkie wtręty, uwagi, uzupełnienia, sprostowania, wyjaśnienia, itp. są bardzo mile widziane :) , więc nie masz za co przepraszać :D ...

Co do samego hotelu, to w najbliższym odcinku będzie słów i zdjęć kilka jemu poświęconych, bo faktycznie wart jest polecenia :roll: ...

Pozdrawiam,

PAP
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108172
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 01.02.2008 00:31

PAP napisał(a):nawet Janusz nic nie wtrącił w temacie 8O


Bo też bardzo trudne to zadanie , aby pisać o Tiranie. :wink:

No ale już się poprawiam i coś wtrącę - na początek

Obrazek

może się komuś przydać w następnej podróży po Albani

Postanowiłem pojechać wirtualnie szlakiem jakim jechałeś PAP i co z tej wycieczki ciekawego zobaczyłem - załączam.

Nie jestem pewien ale czy to tym mostem jechałeś :?:

Obrazek

Obrazek

Panorama

Obrazek

Ruiny zamku Rozafa

Obrazek

Widok z zamku Rozafa

Obrazek

Nie wiem PAP czy przejeżdżałeś przez miejscowość Kruje/Kruja , tam też jest zamek, bo w Tiranie spałeś w hotelu o takiej nazwie.

Obrazek

A to widok z zamku w Kruja

Obrazek

w którym znajduje się muzeum bohatera narodowego Albanii - Skanderbega

Natomiast grobowiec Skandeberga jest na zamku w Lezha

Obrazek

Prze Tobą PAP bardzo podobną trasą jechali w 2006 r. młodzi ludzie, którzy jak się okazuje zwiedzili już kawałek świata, a to co zobaczyli - opisali i sfotografowali.

Właśnie z ich stronki zamieściłem obrazkowy mały słownik polsko-albański w którym brakuje słowa: szklanka to "gotë"
a resztę niech sami opowiedzą i pokażą na pięknych zdjęciach :lol:

Obrazek
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 01.02.2008 01:11

Janusz Bajcer napisał(a):
PAP napisał(a):nawet Janusz nic nie wtrącił w temacie 8O


Bo też bardzo trudne to zadanie , aby pisać o Tiranie. :wink:

No ale już się poprawiam i coś wtrącę - na początek

Nie jestem pewien ale czy to tym mostem jechałeś :?:

Nie wiem PAP czy przejeżdżałeś przez miejscowość Kruje/Kruja , tam też jest zamek, bo w Tiranie spałeś w hotelu o takiej nazwie
.


Januszu,

Dzięki za twój 'wtręt' :D ... ale ta relacja, którą wyszukałeś, to kolejny przykład wyprawy zapaleńców a nie normalnej rodziny z dziećmi :) ...

Zastanawiają mnie tylko twoje wątpliwości dotyczące drewnianego mostu w Shkodrze oraz bytności w Kruje :roll: ... czyżbyś mało uważnie przeczytał 'dzień 23' ... coś nie mogę w to uwierzyć 8O :D ... no ale może jednak potraktowałeś go 'po łebkach' :lol: :lol: ...

A może ktoś pomoże Januszowi znaleźć odpowiedź na nurtujące go pytania :?: :D :D ...

Pozdrawiam,

PAP
caal
Croentuzjasta
Posty: 432
Dołączył(a): 22.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) caal » 01.02.2008 01:29

Melduję, że nadrobiłam zaległości :) I miałam dużo czytania, w napięciu czekam na dalszy ciąg.
Bardzo mi się relacja podoba i bardzo Ci dziękuję za przywołanie do porządku :)
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
BAŁKANY 2007 & 2008 & 2019 & 2020 & 2021 & 2022 .....
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone