marsylia napisał(a):Czekamy na kolejny rozdział...
zawodowiec napisał(a):Już po ciemku wjeżdżam do Chorwacji i jadę przez Osijek i Vukovar. Zniszczeń wojennych nie widać poza ostrzelaną i sypiącą się wieżą ciśnień. Około 11 w jakiejś opustoszałej wsi widzę błysk w krzakach przy drodze i zaraz za zakrętem machają na mnie czerwonym światełkiem. Teren zabudowany, ograniczenie do 50, mówią że jechałem 72. O naciąganiu nie ma mowy, rzeczywiście tyle mogłem mieć, w pierwszej chwili się cieszę że tylko tyle. Szczena mi opada jak śpiewają 500 kun i nie chcą słyszeć o żadnym targowaniu. Normalnie kawałek Europy na takim zadupiu. Próbuję zbić do jakiejś niższej sumy w euro a oni że nie ma takiej możliwości i koniecznie chcą w kunach. Mają moje papiery więc mówią żebym podjechał na granicę (rzeczywiście rzut beretem) i kupił kuny. No to podjeżdżam, wymieniać można całą dobę, nie mam za dużo euraków więc chcę opchnąć trochę funtów ale jak mówią po jakim kursie mogą przyjąć to mi się odechciewa. Z żalem poświęcam 70E, chociaż dobrze że po kursie zbliżonym do kantorowego. Jak wracam do naszych dzielnych glin to robią się jakoś mniej sztywni i milsi, ja jakoś nie mogę się na to zdobyć. Przepisy przepisami ale w takim miejscu i o tej godzinie to czysta chciwość.
Szybko wracam na granicę (Ilok/Backa Palanka) i po krótkiej kontroli wjeżdżam do Serbii. Jadę wolno ale w jakiejś wsi znowu na mnie machają. Tym razem tylko patrzą w papiery, pytają dokąd jadę i życzą srecan put.
zawodowiec napisał(a):Novi Sad po 1 w nocy tętni życiem. Na stacji najpierw pytam czy można płacić kartą i tankuję. Terminal nie widzi mojej karty, nie chcą funtów, znowu muszę się wysupłać z euraków i dostaję resztę w dinarach. Potem w jakimś całodobowym kantorze wymieniam trochę funtów na dinary, jak szybko policzyłem to się bardziej je opłaca sprzedać niż euro. Zmęczony szukaniem wyjazdu na starą belgradzką drogę rezygnuję i wjeżdżam na tą niby-autostradę. Gdzieś w połowie drogi bramka, myto chyba 320 DIN czy coś koło tego, niecałe 4 E. Podobno przy płaceniu w euro byłoby 6. Na dużej stacji przed Belgradem około 2 staję na parkingu, oparcie w tył i myk do śpiwora. O 6.30 mam odebrać chłopaków z dworca autobusowego.
PAP napisał(a):Witam,
Tak jak piszecie, Vukovar to wyjątkowe miejsce ... moim skromnym zdaniem każdy powinien tam pojechać i zobaczyć na własne oczy do czego prowadzi fanatyzm i nacjonalizm (mam tu na myśli, rzecz jasna, postawę serbskich braci) ... i jak niezgoda rujnuje ... a przecież 'rozwód' Serbów z Chorwatami mógł się odbyć wedle schematu naszych południowych sąsiadów (SK i CZ), czyli w cywilizowany sposób i kulturalnie ... i wszystkim by to wyszło na dobre, również Serbom, którym lata sankcji też dały 'w kość' ... bo tak za nacjonalistyczne pomysły polityków i tak w bilansie zapłacił głównie zwykły, szary człowiek ...
Pozdrawiam,
PAP
Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe