Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

BAŁKANY 2007 & 2008 & 2019 & 2020 & 2021 & 2022 ...

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
MKB
Croentuzjasta
Posty: 241
Dołączył(a): 22.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) MKB » 01.12.2007 21:01

Kawałek jedziemy wzdłuż autostrady, mijamy bramkę o tej samej nazwie, a następnie powoli zaczynamy się wspinać na przełęcz Vratnik. Na zjeździe spodziewaliśmy się super widoków na morze, ale rzeczywistość nas lekko rozczarowuje, bo dopiero na samej końcówce, de facto na przedmieściach Senj, jest coś widać.


w takim razie polecam przepiękny, dostarczajacy niesamowitych wrażeń widokowych zjazd serpentynami przełęczą Ostarijska Vrata kawałeczek dalej.
Czyli zamiast Otocac i Senj wybieramy się na Gospic i zjeżdżamy nad Adriatyk w Karlobagu. Szmaragd Adriatyku przecina marsjański żżółto pomarańczowy Pag. Niesamowite... szczególnie o zachodzie słońca.
http://ladak.la-ky.net/displayimage.php ... 9&pos=-328
http://www.panoramio.com/photo/709507
http://www.panoramio.com/photo/2298010
[/url]
LRobert
Cromaniak
Posty: 4129
Dołączył(a): 09.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) LRobert » 01.12.2007 22:18

PAP relacja rewalacyjna. Zdjęcie też są świetne. Podziwiam wytrzymałość rodziny.
Nie rozumiem tylko czemu się czepiasz francuskich samochodów. Mój samodzik ma niecałe 3 lata i 170.000 km na liczniku. Spisuje się dzielnie chociaż w Itali dawał znać, że mu zbyt gorąco. To 3 samochód w moim życiu którym przejechałem wiecej niż 100.000 km.
Francję warto zobaczyć. Ja byłem raz w Paryżu. Fakt, że drogo. Na szczęście nie musiałem płacić. Wypiłem za to najdroższe piwo w moim życiu jak na razie.
Zawiesiłeś poprzeczkę z poziomem relacji tak wysoko, że zastanawiam się czy mam opisać swoje wcześniejsze podróże. Niestety ja nie prowadziłem dziennika.
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 01.12.2007 22:42

MKB napisał(a):
Kawałek jedziemy wzdłuż autostrady, mijamy bramkę o tej samej nazwie, a następnie powoli zaczynamy się wspinać na przełęcz Vratnik. Na zjeździe spodziewaliśmy się super widoków na morze, ale rzeczywistość nas lekko rozczarowuje, bo dopiero na samej końcówce, de facto na przedmieściach Senj, jest coś widać.


w takim razie polecam przepiękny, dostarczajacy niesamowitych wrażeń widokowych zjazd serpentynami przełęczą Ostarijska Vrata kawałeczek dalej.
Czyli zamiast Otocac i Senj wybieramy się na Gospic i zjeżdżamy nad Adriatyk w Karlobagu. Szmaragd Adriatyku przecina marsjański żżółto pomarańczowy Pag. Niesamowite... szczególnie o zachodzie słońca.
http://ladak.la-ky.net/displayimage.php ... 9&pos=-328
http://www.panoramio.com/photo/709507
http://www.panoramio.com/photo/2298010
[/url]


MKB,

To bardzo cenna uwaga, to co piszesz :) Żeby nie przynudzać detalami, powiem tylko tyle, że przejeżdżając przez Karlobag mieliśmy w planie odbić w lewo i wspiąć się na chwilę na masyw górski, o którym piszesz, aby zobaczyć te widoki, które podsyłasz, ale goniące nas słońce skłoniło nas do zmiany decyzji i ominięcia tego elementu :( ... teraz widać, że szkoda ... ale będzie przynajmniej co 'uzupełnić' przy wyjeździe 'poprawkowym' :lol: :lol: :lol:,

Dzięki za tą sugestię :D

Pozdrawiam,

PAP
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 01.12.2007 23:57

LRobert napisał(a):PAP relacja rewalacyjna. Zdjęcie też są świetne. Podziwiam wytrzymałość rodziny.
Nie rozumiem tylko czemu się czepiasz francuskich samochodów. Mój samodzik ma niecałe 3 lata i 170.000 km na liczniku. Spisuje się dzielnie chociaż w Itali dawał znać, że mu zbyt gorąco. To 3 samochód w moim życiu którym przejechałem wiecej niż 100.000 km.
Francję warto zobaczyć. Ja byłem raz w Paryżu. Fakt, że drogo. Na szczęście nie musiałem płacić. Wypiłem za to najdroższe piwo w moim życiu jak na razie.
Zawiesiłeś poprzeczkę z poziomem relacji tak wysoko, że zastanawiam się czy mam opisać swoje wcześniejsze podróże. Niestety ja nie prowadziłem dziennika.


LRobercie,

Dzięki za wyrazy uznania :)

Co do moich uwag na temat Francji, to traktuj je z lekkim przymróżeniem oka :) ... Fakt, że jest tam sporo do zobaczenia, ale mnie jakoś ciągnie w te bardziej 'dzikie' kraje, co widać po tej relacji :lol: :lol: :lol: ... że drogo (drożej niż np. na Bałkanach), to sam potwierdasz ... że Francuzi, a przynajmniej ich spora część, w odróżnieniu od chociażby Belgów czy Hiszpanów, mają przesadnie wysokie mniemanie o sobie, co odbija się ich często gęsto lekceważącym stosunkiem do inncyh nacji, to temat nie na to forum i nie ten wątek :D , ale to powoduje, że wakacje wolę spędzać gdzie inndziej :) ... ja w konteksie zawodowym na codzień mam kontakt z Francją i Francuzami, więc może mam też i trochę przesyt :lol: :lol: :lol:

Co do samochodów francuskich, to powiem tak, że twój przypadek jest dla mnie raczej odosobniony :) ... z moich obeserwacji wynika, że prawie każdy kto miał 'przyjemność' posiadać lub używać pojazd wyprodukowany we Francji, nowy czy używany, na gwarancji lub nie, po takim epizodzie stwierdzał NIGDY WIĘCEJ :) ... bo jakość wykonania (zwłaszcza elektryka i elektronika, materiały użyte, itp.) daleko odbiegała od norm światowych ... ale twój przykład świadczy, że zdarzają się też i wyjątki :D

Co do 'poprzeczki' i twojego pisania ... zawodowiec kiedyś napisał, że nie piszemy dla rywalizacji ... ja dodam, że każdy pisze tak jak lubi i jak potrafi ... pisz więc śmiało, a z pewnością wszyscy z przyjemnością będą czytali i oglądali twoje zdjęcia, tak jak to miało miejsce w wypadku twojej tegorocznej relacji HR + I :)

Pozdrawiam,

PAP
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108172
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 02.12.2007 00:11

LRobert napisał(a):Mój samodzik ma niecałe 3 lata i 170.000 km na liczniku. Spisuje się dzielnie chociaż w Itali dawał znać, że mu zbyt gorąco.


No nie źle dajesz mu czadu :wink: - gdzie tyle "wykręciłeś" za niecałe trzy lata :?:

Prawie 56.000 km rocznie - ja za cztery lata na "francuzie" zrobiłem 53.000 km.
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 02.12.2007 09:41

Fajne te misie -patysie :)
Do widoku Jadranu już przywykliśmy ( choć można oglądać w nieskończoność ) , a misie to zupełna nowość .
Na Mazurach, w Kadzidłowie, jest pięknie zagospodarowany Park Dzikich Zwierząt, polecam dla dzieciaków - jako uzupełnienie , bo miśków tam nie mają. Swoją drogą, jak głaskać misia, to zdecydowanie lepiej pluszowego :)
LRobert
Cromaniak
Posty: 4129
Dołączył(a): 09.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) LRobert » 02.12.2007 10:31

Janusz zrobieni tych kilometrów to nie problem. Jasamochodem po prostu pracuje. Wiekszość kilometrów zrobiona niestety po polskich drogach + dwa wyjazdy wakacyjne/12.000km/.
PAP ja traktuje uwagi o francuskich samochodach na wesoło. Jak się nauczę wstawiać te żółte mordki to będzie wyraźniej. Przy okazji pisania relacji sporo nowych umiejetności już nabyłem. Też przez 3 lata pracowałem z Francuzami. Jak gdzie indziej są wśród nich ludzie i taborety. Jeszce co do samochodów. Miałem doczynienia z wieloma/własne i służbowe/. Każdy miał jakieś przpadłości niezależnie nowy czy używany. Nie spotkałem się jak na razie z samochodem bez wad. Jesli idzie o francuskie samochody to miałem doczynienia z 4. 2 z nich osiągnęły przebieg 170.000. A mój samochodzik wygłada tak:
Obrazek
zygi
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 127
Dołączył(a): 27.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) zygi » 02.12.2007 16:30

No ... panowie, myślę że czas kończyć dyskusję o wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy. Ja też mam francuzika i na razie nie narzekam, tylko za chwilkę może się odewać szczęśliwy użytkownik Toyoty, potem Nissana i się zacznie ... :)

To jest relacja PAP-a(y) i pozwólmy mu, na jego subiektywną ocenę samochodów :) . Ma do tego prawo :!:
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108172
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 02.12.2007 16:41

LRobert napisał(a):Janusz zrobieni tych kilometrów to nie problem. Jasamochodem po prostu pracuje.


Teraz wszystko jasne :lol: .... i czekamy na następny PAP-owski odcinek relacji. :lol: :lol: :papa:
LRobert
Cromaniak
Posty: 4129
Dołączył(a): 09.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) LRobert » 02.12.2007 20:55

Zygi masz rację. Ja tematu samochodowego nie zacząłem tylko PAP. A Toyotą też jeździłem. No dobra już kończę.
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 02.12.2007 23:56

Dzień 10

24/09/2007 poniedziałek

odległość: 160 km

trasa: Zadar - NP Krka - Trogir

Obrazek


Ranne przebudzenie, na zewnątrz znów piękne słonko, i od razu trzeba podjąć decyzję, co robimy ze zwiedzaniem Zadaru, którego nie udało nam się zobaczyć poprzedniego dnia. Decyzja jest z typu tych salomonowych, bo coś będzie musiało być kosztem czegoś, gdyż oryginalny plan dnia i tak jest ambitny i bogaty. W sumie demokratycznie ustalamy, że Zadar nie zając więc poczeka na kiedy indziej, a teraz będzie nam musiało wystarczyć jedynie objechanie go samochodem w drodze wyjazdowej z miasta.

Jako się rzekło, tak też czynimy, utwierdzając się przy tym w przekonaniu, że decyzja słuszna była, gdyż żadnych 'cudów' nie udaje nam się przez szyby samochodu ujrzeć. Po niedługim czasie jedziemy więc ponownie magistralą, kierując się na pierwszy 'gwóźdź' dzisiejszego programu, czyli Park Narodowy Krka. O ile wczorajszy nadmorski odcinek z Senj do Paklenicy urzekł nas swoją urodą, plasując się bardzo wysoko wśród wszystkich odcinków chorwackiego wybrzeża, tak ten dzisiejszy zdecydowanie rozczarował, zdobywając tym pozycję lidera, tyle że na drugim końcu tej samej listy :D . Może są tam i ładne plaże, ale nam z okien samochodu bynajmniej nie było dane ich zobaczyć :( .

Jazda mija szybko, bez zbędnych postojów, wkrótce więc odbijamy w bok na Krka. Zachęceni lektura strony parkowej na internecie, kierujemy się na parkowe wejście w Lozovac. W teorii, we wrześniu będzie można podjechać samochodem prawie pod sam wodospad, bez konieczności zostawiania samochodu na odległym parkingu i pokonywania reszty drogi parkowym autobusem. W praktyce, jest dokładnie tak, jak być nie miało 8O :x :( . Szybko jednak godzimy się z zastaną sytuacją i z dwoma 'dorosłymi' biletami pędzimy na przystanek autobusowy, z którego po paru chwilach wyruszamy w głąb parku. Droga wije się i opada po zboczu, a autobus pokonuje ją sprawnie, mijając po drodze inne autobusu w odstępie przysłowiowej grubości lakieru.

Na dole, po drewnianej kładce, ruszamy szlakiem, który ma nas doprowadzić do słynnego wodospadu Skradinski buk. Szybko dochodzimy do wniosku, że decyzja zabrania Jaśka tylko na szelkach, bez wózka lub nosidła, była błędna :roll: :!: . Odległość, którą trzeba pokonać nie jest może, obiektywnie patrząc, duża, ale przy Jasia tempie tuptania oraz w obliczu jego gorszego tego dnia humoru, staje się drogą przez mękę. Chcąc przeciwdziałać Jasiowej upierdliwości jesteśmy zmuszeni nieść go przemiennie na rękach, co odbiera z tego spaceru sporo uroku. Docieramy w końcu do polanki ze straganami z pocztówkami i lodami, z której odbija mostek dający piękny widok na wodospad.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Po drugiej stronie mostu pojawiają się schody, którymi musimy ponownie się wspiąć ku górze, aby zamknąć pętlę i powrócić do przystanku autobusowego, z którego będziemy mogli powrócić na parking. Schody prowadzą wzdłuż kolejnych stopni wodnych wodospadu, a w kilku miejscach znajdują się przy nich punkty widokowe, z których można przyjrzeć się z bliska opadającej w dół, z hukiem, wodzie.

Forsując owe schody z Jasiem na rękach, z każdym pokonanym stopniem utwierdzam się, iż nie zabranie z samochodu nosidła było skrajną głupotą. Swoistym antidotum na moje zmęczenie i podirytowanie jest kojące działanie mowy ojczystej, która dobiega ze strony grupki czteroosobowej człapiącej po schodach tuż przede mną. Wyjaśnienie powodów, dla których grupka ta porusza się wolnej ode mnie pojawia się samo, za sprawą dyskusji jej członków, z której wynika, że ubiegły wieczór upłynął pod znakiem obfitej konsumpcji napojów wszelakich :) , a plany na kolejny są równie ambitne 8O :D . Dodatkowo, z siatek niesionych przez wszystkich członków tejże grupy, co parę chwil dobiega znajomy 'szklany' odgłos wydawany przez butelki zawierające napoje domowej roboty, a sprzedawane wzdłuż rzeczonych schodów przez lokalnych wytwórców.

Po dotarciu do samochodu i zwiedzeniu pobliskich toalet, za sprawą piekącego słońca, damska część wyprawy postanawia dokonać podmiany części garderoby na bardziej przewiewną. Operacja kończy się pełnym sukcesem i w jej następstwie wyruszamy w kierunku Sibenika, motywowani chęcią spożycia obiadu oraz obejrzenia starej części miasta. Miejsce parkingowe udaje nam się znaleźć przy samym nadbrzeżu i pełni werwy ruszamy na poszukiwanie odpowiedniego 'zakładu gastronomicznego'.

Obrazek

Obrazek


Takowy znajdujemy szybko i nieopodal, wszak wybór jest dość ograniczony. Zasiadamy przy stoliku w zadaszonej części tuż przed lokalem i ... nic. To znaczy, czekamy. Obok grupka niemieckojęzyczna kończy spożywać swój posiłek i przystępuje do płacenia. Z wnętrza lokalu wydostaje się na zewnątrz prawie cały personel z właścicielką lub kierowniczką na czele i wszyscy przystępują do aktywnego żegnania naszych (zachodnich) sąsiadów, co czyniąc prawie potykają się o nasze skromne osoby. Odprowadzają najedzonych gości w kierunku chodnika, a my czekamy, aż ktoś nas zauważy i może łaskawie poda kartę. Tego czekania zbiera się dobrych kilka minut, bo pożegnanie rozciąga się w czasie. Goście znikają za horyzontem, ekipa powraca, a my dalej czekamy. Nieśmiało staram się zwrócić na nas uwagę i używając pantomimy sugeruję podanie karty, co spotyka się ze zdziwionym spojrzeniem, ale karta WRESZCIE ląduje na naszym stoliku. Wszystko wskazuje na to, że wyglądaliśmy na już najedzonych, którzy przyszli sobie tylko posiedzieć, ewentualnie powdychać zapachy dolatujące z kuchni 8O . Cen zastanych w karcie nie będę teraz komentował, uczynię to przy innej okazji, powiem tylko, że średnio licowały z takim poziomem obsługi. Zamówiona pizza dotarła na nasz stolik nie proporcjonalnie szybciej niż karta, co nie zmieniło już faktu, że napiwku w tym lokalu zostawić nie zamierzaliśmy. Jej smak też nie zachwycił.

Dokarmieni i bogatsi o kolejne doświadczenie związane z chorwacką gastronomią, ruszamy na krótki spacer po starówce. W planach było dotarcie do twierdzy znajdującej się na wzgórzu, ale zmęczenie po zwiedzaniu Krka oraz 'zły' czas, zmuszający nas do podkręcenia tempa celem zachowania zdolności wykonania ostatniego punktu programu, skutecznie nas od tego odwodzą. Penetrujemy więc pobliskie uliczki, kręcimy się w pobliżu katedry Sv Jakova, i siup czmychamy do samochodu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Idąc za poradą, ciekawe czy słuszną, wyczytaną w jednym z przewodników, dalszą drogę do Trogiru decydujemy się pokonać na skróty, czyli nie wzdłuż wybrzeża i przez Primosten, a drogą numer 58 prowadzącą w głębi lądu. Porada wydaje się być dobra o tyle, że w ciągu godziny docieramy do naszej kwatery znajdującej się już na wyspie Ciovo, ale posiadającej piękny widok na Trogir, bo znajdującej się jakieś 200 metrów na wschód od mostu łączącego miasto z wyspą, zaraz przy ulicy biegnącej wzdłuż nabrzeża. Sama kwatera, czyli Apartments Zecic, oprócz wymienionych już zalet, okazuje się być czystym i miłym, ale najmniejszym na całej trasie pokojem, co przy cenie 40 EUR za noc bez śniadania, może budzić pewne wątpliwości co do stopnia atrakcyjności tej oferty. Pisząc 'najmniejszym' mam na myśli to, że po rozłożeniu Jasiowego łóżka musieliśmy je przestawiać, bo albo nie było dojścia do balkonu albo do drzwi wejściowych. Jeżeli ktoś byłby zainteresowany, oto link : http://www.trogironline.com/zecic/eng/index.htm

Obrazek


Po zagospodarowaniu się w pokoju i nakarmieniu młodzieży, wyposażeni w wózek i statyw przystępujemy do realizacji ostatniego 'gwoździa' dzisiejszego programu, czyli ruszamy na wieczorne zwiedzanie trogirskiej starówki. Przekraczamy most i wzdłuż nadbrzeżnej promenady podążamy ku twierdzy Kamerlengo znajdującej się na jej drugim końcu. Po drodze z zainteresowaniem spoglądamy na przycumowane przy nabrzeżu drogie i duże łodzie oraz jachty. Korzystając z kończącego się światła dziennego 'nurkujemy' w wąskie uliczki i trochę nimi kluczymy. W konsekwencji znów docieramy w okolice twierdzy, nie decydujemy się jednak na jej zwiedzanie, a w zamian przechodzimy na jej drugą stronę, skąd przez dłuższy czas podziwiamy piękny zachód słońca.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Powoli zapada zmrok, kierujemy się więc ponownie w labirynt uliczek, tym razem w poszukiwaniu 'czegoś fajnego', gdzie moglibyśmy spożyć kolację. Mając świeżo w pamięci obiad w Sibeniku, teraz szukamy czegoś bardziej na uboczu, wychodząc z założenia, że mniejsi knajpiarze bardziej się starają. Strategia okazuje się być bardzo słuszna, a pan kelner niemalże w podskokach pomaga w wyborze dogodnego stolika, niezwłocznie dostarcza karty, oraz przez resztę naszego pobytu uśmiechnięty służy radą, czym przywraca naszą wiarę w chorwacką gastronomię, a sobie zapracowuje na napiwek :D .

Obrazek


Najedzeni i pokrzepieni dziełem chorwackich mistrzów piwowarstwa zwanym potocznie Karlovacko, powracamy na nadbrzeżną promenadę. Przechadzamy się w kierunku podświetlonej twierdzy, a także ponownie podziwiamy jachty i łodzie. Wreszcie przekraczamy most na wyspę Ciovo i spoglądamy ostatni raz na całość rozświetlonego nadbrzeża.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Jest już dość późno, kiedy docieramy do naszego miniaturowego pokoju. Standardowe operacje kąpielowe młodzieży, aktualizacja zapisków w dzienniku wyprawy, jedna brzemienna w skutki, jak się wkrótce okaże, decyzja, i można iść spać. Jutro znów czeka na nas sporo atrakcji, nad którymi dominuje dosłownie i w przenośni Sv Jure :!: 8O :D . Do tego co zaplanowane, jak pokaże wkrótce życie, dojdzie jeszcze jedna egzotyczna, na swój sposób, 'atrakcja'. Ale nie uprzedzajmy faktów ... o tym będzie już w następnym odcinku 8) :D ...

Aby obejrzeć pokaz slajdów z pełnowymiarowymi zdjęciami z tego odcinka, kliknij TU :D ...

C.D.N.
Ostatnio edytowano 17.02.2009 22:23 przez PAP, łącznie edytowano 1 raz
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108172
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 03.12.2007 00:31

PAP - Zadar warto zwiedzić, ale to co najciekawsze jest na "starówce" czego z z samochodu nie zobaczysz. (zakaz wjazdu)

Troszkę co zwiedzać w Zadarze jest TU
:papa:

Ps. A jakie masz odczucia po zwiedzeniu Parku Plitvic i Krka. :?:
W/g mnie oba ładne, ale Plitvice ciekawsze.
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 03.12.2007 00:47

Janusz Bajcer napisał(a):PAP - Zadar warto zwiedzić, ale to co najciekawsze jest na "starówce" czego z z samochodu nie zobaczysz. (zakaz wjazdu)

Troszkę co zwiedzać w Zadarze jest TU
:papa:

Ps. A jakie masz odczucia po zwiedzeniu Parku Plitvic i Krka. :?:
W/g mnie oba ładne, ale Plitvice ciekawsze.


Januszu,

Co do Zadaru, to pełna zgoda i tak jak pisałem kiedyś tam powrócimy :D ... starówkę też obiechaliśmy na ile to było możliwe, ale z pewnością to ograniczyło nasze zdolności poznawcze :!: ... inna rzecz to taka, że z moich przedwyjazdowych rozpoznań wynikało, że na tle innych chorwackich miast, Zadar plasował się dopiero na dalszym miejscu ...

Co do Plitvice vs. Krka ... bez dwóch zdań zgadzam się z Tobą :!: ... Plitvice są większe, bardziej zróżnicowane, przez co ciekawsze ... ale Krka też warto zobaczyć, choćby po to aby móc coś takiego samodzielnie stwierdzić :lol: :lol:

Pozdrawiam,

PAP
el_guapo
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1560
Dołączył(a): 08.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) el_guapo » 03.12.2007 08:40

PAP napisał(a):
Januszu,

Co do Zadaru, to pełna zgoda i tak jak pisałem kiedyś tam powrócimy

PAP


Koniecznie. Z okien samochodu faktycznie Zadar nie prezentuje się okazale, ale to 'wina' jego położenia; wszak w ruchu tranzytowym przez nowy Zadar trudno jechać dookoła murów miejskich starego Zadaru. Nie daj Boże człowiek przejedzie się dodatkowo przez 'industralnaja zona' w okolicach zakładów MARASKA i już ma dość Zadaru... :lol:

Ciesze się że ktoś wybrał drogę do Trogiru przez góry a nie wybrzeżem - nie jestem sam. Ja oceniam ją pozytywnie, a widok na Trogir i Split jest niesamowity :D
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108172
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 03.12.2007 09:27

PAP napisał(a):O ile wczorajszy nadmorski odcinek z Senj do Paklenicy urzekł nas swoją urodą, plasując się bardzo wysoko wśród wszystkich odcinków chorwackiego wybrzeża, tak ten dzisiejszy zdecydowanie rozczarował,


Riwiera zadarska i dalej na południe aż do Splitu wybrzeże Adriatyku jest płaskie, bez "gór schodzących do morza" -

Obrazek

Dopiero za Splitem zaczyna się następne pasmo górskie i piękne widoki i jak niektórzy mówią, tam - czyli w Dalmacji zaczyna się prawdziwa Chorwacja.

A ja twierdzę że każdy region nadmorskiego wybrzeża Chorwacji - Istria, Kvarner, Dalmacja (3 części) oraz wyspy - to wszystko jest Chorwacja :wink: - tylko każdy region inny i innym pięknem urzeka. :lol: :papa:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
BAŁKANY 2007 & 2008 & 2019 & 2020 & 2021 & 2022 .....
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone