Lidia K napisał(a):PAP
Podziwiam, bo niewyobrażalne jest naprawdę realne, czego dowodzi Twoja relacja.
Niewyobrażalny wydaje mi się trud jakiego się podjęliście - realizowanie tego rodzaju objazdowych WYPRAW z tak małymi dziećmi.
O której godzinie trzeba każdego dnia wstać i o której można się położyć, żeby to wszystko w ciągu każdego dnia zrobić
Lidia,
Ja mam wrażenie, że wszystko jest względne
Jak ja czytam twoją i Kulki relację, czy zawodowca, czy shtrigi (tą starą, rzecz jasna
, bo nowej to się chyba nie doczekamy
), czy jeszcze paru innych 'górali', to WASZE pomysły i wyczyny wydają mi się niewyobrażalne
... ja bym poległ na pierwszym podejściu
Co do odpowiedzi na twoje pytanie, zacznę od tego, że dla przypomnienia sam się bezczelnie zacytuję z początku tej relacji
:
PAP napisał(a): ... oprócz tego, że oczywiście dzieci muszą lubić jazdę samochodem, a nasze lubią nawet bardzo, to pozostałe klucze do tego, aby taka wyprawa w takim składzie była możliwa, to
1) dobre merytoryczne przygotowanie trasy
2) dobra logistyka przed i w trakcie wyprawy
3) logiczny i konsekwentny podział codziennych czynności i obowiązków pośród członków wyprawy, włączając w to dzieci
4) mierzenie zamiarów przez pryzmat swoich sił i możliwości
5) otwartość na miejsca i ludzi, których przyjdzie nam spotkać w drodze, oraz poszanowanie ich prawa do odmienności
6) zdrowy rozsądek i wyobraźnia
Jeżeli wszystkie w/w elementy są spełnione, to powiem szczerze, czy jedziemy 1000 czy 5000 km, czy jedziemy na 1 czy na 5 tygodni, nie ma to już aż tak dużego znaczenia ...
Uzupełnię to tym, że nam ranne 'zbieranie się' zajmowało średnio około 3 godzin w dniu, kiedy pakowaliśmy klamoty i jechaliśmy dalej, licząc od chwili podbudki pierwszego rodzica do chwili odjazdu spod kwatery. A że zwyczajowo wyruszaliśmy między 9:00 a 11:00, to daje nam potrzebę podrywania się ze snu między 6:00 a 8:00
... wieczorny czas 'zagospodarowywania się' na nowym miejscu, włączając w to kładzenie się spać, to od 2 do 3 godzin, w zależności czy jedliśmy wcześniej na dojeździe kolację na mieście czy nie. A że, jak sama wiesz
, we wrześniu i październiku dzień kończy się około 19:00, to też około tej pory staraliśmy się docierać do kwater, co daje 22:00 - 23:00 jako zwyczajową godzinę, kiedy cała ekipa zasypiała
... dni 'na miejscu' takie jak pobyt w Osijeku, Sarajevie, Plitvicach, czy te, o których będę dopiero pisał
, rządziły się trochę innymi prawami, ale ogólny zarys był podobny.
Reasumując, na pewno wykonanie takiego planu wymaga pewnych poświęceń i dużej dyscypliny. Spontaniczne picie piwka czy winka i siedzenie długo w noc nie wchodzi raczej w grę, zwłaszcza że zmęczenie fizyczne na koniec dnia bywa takie, że na takie atrakcje nie bardzo starcza sił
. Oczywiście nie każdego taka forma spędzania urlopu musi pociągać, co w pełni rozumiem i szanuję, ale zapewniam, że przy zachowaniu tych kilku zasad, może to być bardzo przyjemne, rodzinne doświadczenie
, udowaniające tezę, że 'po dzieciach' świat się nie kończy
i że dalej można kontynuować realizację swoich pasji i zainteresowań.
Pozdrawiam,
PAP