BAŁKANY 2008
Przygotowania
tydzień od 23/08/2008 do 29/08/2008
Mając w pamięci ubiegłoroczne emocje związane z dopinaniem wszystkiego na ostatni guzik w ostatniej chwili przed wyjazdem, w tym roku rozplanowałem wszystko tak, aby na pokonanie tej ostatniej prostej mieć więcej czasu . Dlatego też odliczając wstecz od daty wyjazdu przewidzianej na sobotni poranek 30/08, fazę finalnych przygotowań rozpoczynamy już w poprzedni weekend. Jest oczywiście ustawowe mycie auta i jego odkurzanie, co by przynajmniej na początku wyglądało jako tako . Oleje i inne drobne naprawy już za nami, na to czas był dużo wcześniej. Lenka i Jaś bacznie śledzą wszelkie czynności i chętnie biorą w nich udział. Nim upakujemy w samochodzie pierwsze rzeczy, pomagają na miarę swych sił, czyli rzecz jasna symbolicznie , w noszeniu ładunku płynnego w okolice samochodu, a potem sprawdzają ile miejsca jest w bagażniku i orzekają czy wszystko się zmieści czy też nie .
oprócz sprawdzenia pojemności bagażnika, ekipa testowa ...
... sprawdza czy podłoga w wytrzyma obciążenie oraz czy roleta rozwija się prawidłowo ...
... a także upewnia się czy uchwyt od dolnego schowka nie jest urwany
Następnie do akacji ponownie wkraczam ja, z trudem panując nad nadgorliwością pomocową młodzieży , i upakowuję najcięższą część ładunku, czyli rzeczone płyny, możliwie najniżej jak się da, celem zachowania, co oczywiste, właściwego środka ciężkości samochodu. Staram się również, co już jest trudniejsze, aby dociążyć również przednią oś, a nie tylko tylnią . Doskonale w tym celu sprawdza się schowek nad kołem zapasowym a poniżej głównej komory ładunkowej tylniego bagażnika, oraz wszelakie wolne przestrzenie pod przednimi fotelami jak i pod nogami Lenki i Jasia.
nasz 'skromny' zapas płynów ...
... częściowo zmieścić się będzie musiał ...
... pod 'górną' podłogą bagażnika ...
... a częściowo u Lenki i Jasia pod nogami
Na koniec do bagażnika trafiają zeszłoroczne wytwory mego rękodzielnictwa, czyli dwie konstrukcje ze sklejki, pod którymi ponownie w tym roku zagnieżdżone będą wózek i łóżeczko kempingowe Jasia. Powtórzmy dla tych co nie czytali zeszłorocznej relacji , dzięki temu w/w przedmioty będą mogły być wyjmowane spod owych konstrukcji podczas wyprawy bez ruszania tego, co znajdować się będzie powyżej . Reszta, czyli bagażnik na dach oraz pozostałe dobra będące częścią naszego dobytku trafiać do auta będą stopniowo w kolejnych dniach tygodnia tak, aby na piątkowy wieczór wszystko znajdowało się już tam gdzie powinno ...
'konstrukcje' przed ...
... i po 'zagnieżdżeniu' ...
Na zakończenie należy dodać, że naszym zmaganiom z zaciekawieniem, ale też z widocznym smutkiem w oczach, przyglądają się nasze psiaki. Obydwa są po przejściach. Maksika wzięliśmy ze schroniska, gdzie trafił po wypadku i gdzie musiał mieć amputowaną lewą przednią łapkę. Początki były trudne, gdyż po schroniskowej egzystencji w stadzie innych walczących o przetrwanie bidaków musiał być przez nas resocjalizowany, ale po kilku tygodniach nabrał manier, obdarzył nas zaufaniem, odzyskał chęć do życia i radość w oczach. Po roku bycia z nami, tuż przed narodzinami Jasia trafił na 'internowanie' do Babci , w założeniu na pierwsze kilka tygodni. Popularność i ciepło z jakim spotyka się na osiedlowych spacerach oraz babciny wikt i opierunek tak mu jednak przypadły do gustu, Babci zresztą też, że 'interna' z przerwami trwa do dziś . Misiek trafił do nas tuż po ubiegłorocznej wyprawie. Przywiozła go nam z Tomaszowa Mazowieckiego nasza sąsiadka, która widziała go przez całe lato wiodącego bezdomny żywot na jednym z osiedli, i chcąc uchronić go przed zimą przekonała nas do kolejnej adopcji. Zapewne jako szczeniak rokował na okazałego 'ludojada' budzącego strach przed wejściem na posesję, ale z czasem wyrosło z niego takie 'niewiadomo co' na krótkich nóżkach i o gołębim sercu, więc rozczarowany pseudowłaściciel bezceremonialnie pozbył się biedaka. Teraz z pewnością, pomni swojej przeszłości, obydwaj czują pismo nosem, że za chwilę znów gdzieś pojedziemy, a oni zostaną. Nie będą mieć jednak żadnej krzywdy, gdyż po pierwsze już dobrze wiedzą, że my do nich zawsze wracamy, a po drugie obydwaj razem będą się wakacjować u Babci, u której mają drugi dom i do której trafią w czwartek wieczorem ...
Maksik
Misiek
C.D.N.