Do PAP-y.
Dzień przed długim majowym weekendem jakis czort zaprowadził mnie do Twojej relacji.
Efekt tego był taki, że to co większość czytała przez długie miesiące ja skonsumowałem w tenże długi weekend.Bilans: dwie sprzeczki z żoną,pierwsza o to, że zamiast pojechać na nasze ulubione rolki siedzę już którąś godzinę przed laptopem.Druga o to, że moja żona chciała na sekundkę tylko zajrzeć do Waszej relacji a skończyło się na prawie dwóch godzinach.
My z żoną również jesteśmy miłośnikami Bałkanów, w czerwcu wybieramy się tam poraz czwarty. Z Waszej relacji wynika, że bardziej pociągają Was odludzie , góry i cisza. Na nas tez największe wrażenie zrobił Vukovar, Sarajevo, kanion Pivy, Mostar itd.
Jest jednak coś, co każe mi stanąć w obronie Dubrovnika, który pisząc oględnie porządnie objechaliście. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Wasza ocena Dubrovnika została zdefiniowana spotkaniem z policjantami na chwilę przed odwiedzeniem tego miasta. W poprzedzającym zdaniu pojawiły się dwa powody, które wpłyneły na Waszą opinię o Dubrovniku,po pierwsze rzeczone spotkanie z policja a po drugie odwiedziny, które w swojej definicji sa krótkie.
Jeśli chodzi o policję, to całkowicie się z Tobą zgadzam odnośnie podstaw kultury, ale chyba najzwyczajniej w świecie miałeś pecha, bo moje kontakty z tą służbą mundurową miały się zupełnie inaczej. Gdy 4 lata temu Czarnogórska policja ukarała mnie mandatem o naprawdę śmiesznej wartości, to moja żona stwierdziła, że oni byli speszeni faktem, że karzą ludzi, którzy odwiedzają ich kraj. Tydzień później Bośniccy policjanci również 'ustrzelili' mnie za nieznaczne przekroczenie prędkości i ponownie mandat był absolutnie akceptowalny a do tego pogaworzyliśmy o tym i o tamtym.Co ciekawe Polska kojarzyła się im z.........Dudkiem.Moje dwa spotkania z policja Chorwacką to w pierwszym przypadku naprawdę duży zjazd wartości mandatu po bardzo grzecznej wymianie poglądów, a w drugim odstapienie od jego wymierzenia, mimo wyprzedzania na lini ciągłej.Długo wtedy rozmawialiśmy o Gdańsku a także o tym , żebyśmy wracali bezpiecznie i takie tam. Obawiam się że 'Wasz' policjant ma być może żonę w jakimś hotelu i źle znosi,że ta wraca poźno do domu,nie wiem, ale nie zamierzam go absolutnie bronić. Ja zdecydowanie wyżej oceniam kulturę bałkańskich policjantów w porównaniu z naszymi.Jedno z moich spotkań z tymi panami w polsce skończyło się skargą w komendzie wojewódzkiej a co za tym idzie konsekwencjami w postaci nagany wobec chamskiego policjanta.
Gdy pierwszy raz jechliśmy do Dubrovnika w 2001 roku autostrady kończyły się gdzieś między Zagrzebiem a Rijeką, to i turystów było mniej.Zawsze jeżdzimy w czerwcu i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że termin wrześniowy sądząc po relacjach jest popularniejszy. Przede wszystkim zamieszkajcie nad starym miastem, na zdjeciu poniżej masz widok z naszego apartamentu.W tym roku zapłacimy za niego 80 euro,ale w cztery dorosłe osoby i dwoje dzieci(cena jest specjalna dla nas),ale obok jest apartament dla mniejszej rodziny z takim samym właściwie widokiem za 60 euro, czyli za tyle ,ile żadała od Was pani w Hvarze za swoje katakumby .Z gospodarzami porozmawiać można biegle po angielsku i po włosku a po niemiecku równiez da się porozumieć.Różnica poziomów jaka jest do pokonania też nie stanowi problemu,poniewaz gospodarze specjalnie przespacerowali się z nami, żeby pokazać którędy wchodzić , żeby się nie zmęczyć a przy okazji zobaczyć jak mieszkają Dubrovniczanie i gdzie zrobić tanie zakupy.
W Dubrovniku można się rozsmakować podziwiając go po zmierzchu.W tym mieście turyści najcześciej wypełniają główną ulicę i dwie równoległe.Pospacerujcie trochę wyżej a zorientujecie się ,że nagle jesteście sami
A może się tez zdarzyć, że Wasza córka spotka równie samotnego, młodego kotka.
Nieopisanym przeżyciem jest podziwianie panoramy Dubrovnika po zmroku.Wjazd na wzgórze SRDJ będzie dla Was dodatkowym przeżyciem.Widzieć ruch miasta , ale słyszeć tylko dźwięki natury to niesamowite uczucie.Byliśmy tam trzy razy i tylko raz spotkaliśmy dwójkę turystów a właściwie roweroturystów,więc cisza i samotność gwarantowane zapewne.
Jest tam całe mnóstwo miejs, które zapewne przy Twojej dociekliwości znajdziecie tylko dla siebie.My mamy ich tam wiele i to wcale nie muszą być miejsca w ścisłym starym mieście.
Do pobliskiego Trsteno będzie dość blisko a napewno zachwyci Cię ta swoista oaza spokoju.Widok z parku.
Wycieczka na Lopud też jest wskazana.
http://www.lopud.nl/lopud/basis-p.htm
Nie miałem wątpliwej przyjemności korzystać z kibelka z dziurką o którym pisała Twoja żona.Korzystałem z bardziej europejskich toalet,ale czyż nie lepiej, żeby były takie toalety i czysto w uliczkach, czy może bardziej atrakcyjne wydają się bramy cuchnące stęchłym moczem w uliczkach "tego" Gdańska czy "tego" Krakowa.
Dajcie jeszcze jedną szansę Dubrovnikowi i pamietajcie,że te watahy turystów, które tak często nam przeszkadzają to przecież my wszyscy.