19.06.2015r.Dzisiejszy dzień, który planowo ma nas przemieścić nad morze Jońskie, zapowiada się znacznie lepiej od poprzedniego.
Wstajemy wcześnie, bo ponownie o 5 rano. Stwierdziliśmy, że wcześniej wyjedziemy to wcześniej przyjedziemy i tylko ta myśl umożliwiła nam tak wczesną pobudkę.
Szybkie śniadanko i zbieranie naszych gratów do auta, wyjazd o 6 w kierunku granicy z Macedonią.
Krótki przejazd przez miasto i jedziemy autostradą która za kilka kilometrów się kończy.
Budowa serbskiej autostrady
Na granicy szybko i bezproblemowo. Zeszło nam może 10 minut. Drugie 10 na wymianę trochę euro na denary.
Tankujemy na pierwszej stacji z gazem LPG, ale i benzynę do pełna która może się przydać w Grecji gdy cena gazu będzie zbyt wysoka.
Jedziemy malowniczą autostradą po drodze mijamy mnóstwo rowerzystów. Nie wiemy czy to wyścig/rajd, ale na drodze jedzie mnóstwo mniejszych lub większych grup rowerzystów.
Dopiero widok krajobrazu Macedońskich gór, rozbudził w nas świadomość, że to są nasze wakacje. Wróciły wspomnienia poprzednich wyjazdów z południowych rubieży Europy.
Przed przekroczeniem granicy zatrzymujemy się w mijscowości Gevgelija by zatankować tańszy gaz i zakupić co nie co pamiątek
Na granicy niewielka koleika.
I już jesteśmy w Grecji. W kraju na skraju bankructwa, ale jakże pięknym.
Jedzie się nam znacznie przyjemniej, wszystko dzięki niesamowitym pejzażom, jakimi raczyły nas, położone na trasie naszej podróży góry i poprzecinane wieloma tunelami i wiaduktami.
W Ioaninie zjeżdżamy z autostrady i tankujemy na stacji gaz za całkiem niezłą cenę 0.65 €
W ten sposób docieramy do
Kanali - Thomas Apartments, które obraliśmy za nasz ostatni przystanek przed Lefkadą. Samo miasto eufemistycznie mówiąc nie powala na kolana. Umożliwi nam za to przyjazd na wyspę rano i zwiedzenie jej stolicy oraz jednej z plaży na północy, by ostatecznie osiąść na kilka nocy w Vasiliki na południu, które będzie naszą bazą wypadową.