[
Druki wypełniają Albańczycy (trzeba zaliczyć 3 różne budki). Ja dostałem jakąś wielką "bumagę" ze znakami wodnymi ale nie zawracałem sobie głowy co na niej było - chyba informacje n/t samochodu. I tu należy pamiętać że Albańczycy żądają notarialnego pełnomocnictwa od właściciela samochodu na korzystanie z auta - dotyczy rzecz jasna tych którzy nie są właścielami auta (np. jeśli auto jest na firmę lub w leasingu). A kto nie ma takowego upoważnienia musi się liczyć że trzeba będzie "posmarować" parę Euro - biorą chętnie Jadącego przede mną Polaka nie wpuścili bo auto było własnoscią ojca a on nie chciał zapłacić kilku Euro do kieszeni pograniczników.
Ową w/w "bumagę" żądają potem do zwrotu przy wyjeździe z Albanii więc należy ją zachować.
Odnośnie bezpieczeństwa; wg mnie jest bezpiecznie. Ale turyści budzą tam wciąż spore zainteresowanie tubylców co sprawia trochę nieprzyjemne wrażenie jak wszyscy się na człowieka gapią [/quote]
Budki tylko dwie - jedna właściwej straży granicznej, gdzie sprawdzają paszporty. Druga gdzie wypisują ten papier na samochód. Papier zabierają przy wyjeździe i kasują za to 3 euro. Przynajmniej zrezygnowali już z kąpania aut w kałuży za 5 euro - tzw. dezynfekcja. Oczywiście budki niczym się nie różnią i nie bardzo wiadomo, komu dać paszport, a komu dowód rejestracyjny. A panowie długo i skrupulatnie sprawdzają i wypisują, więc jeśli trafi się dużo samochodów, to można z pół godziny lub dłużej poczekać. Ale niespodzianka: są przy tym dość sympatyczni, więc nie ma się co stresować
Zwiedziłem tylko przygraniczny Szkonder więc nie wypowiadam się na temat reszty Albanii. Ale tam jest zupełnie normalnie i nikt się dziwnie na turystów nie gapi. Całkiem miłe miasteczko. Dużo knajpek z tanim dobrym jedzonkiem. A nawierzchnie ulic w mieście i okolicy w stanie, o jakim w Polsce możnemy sobie pomarzyć.