Tyle razy mijałem Balaton w drodze do Cro i nigdy nie było czasu (albo chęci), żeby obejrzeć.
W tym roku jednak splot wydarzeń rzucił mnie nad brzegi Balatonu i to na cały tydzień.
Krótko:
dobry dojazd ( z Polski południowej ok 500km/6-7 godzin),
przystępne ceny,
ciepła woda,
pewniejsza pogoda niż w kraju,
jest prom,
rosną figi.
Jednym słowem "prawie" Cro za mniejsze pieniądze.
Woda w całym jeziorze jest nieprzeźroczysta,co nie znaczy że brudna.Taki ma urok,muliste dno.Strona południowa płytka,raj dla dzieci,50 metrów od brzegu a wody po pas.Strona północna głębsza (wzgórza schodzą do jeziora) i przez to mniej zamulona,ale trudniejszy dostęp do wody (poza wyznaczonymi plażami).
Dobra infrastruktura,bary,restauracje,kluby,sklepy,korty tenisowe i bardzo dobra sieć dróg rowerowych.
Jedzenie dobre i nie za drogie.Wina do wyboru i koloru.
W pobliży kąpieliska termalne (Heviz,Csisztapuszta,Kehidakustany).
Jedyna rzecz jaka mi nie pasowała to linia kolejowa puszczona dookoła jeziora.Dobrze jest znaleźć nocleg między brzegiem a koleją ,aby nie przechodzić dziennie przez tory.No cóż,kiedyś ludzie nie mieli aut i jakoś musieli się przemieszczać z mieściny do mieściny.