Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Bach bach - Nagornyj Karabach!

60% ludności świata żyje w Azji. Chiny są tak szerokie, że naturalnie powinny przeciąć do 5 oddzielnych stref czasowych, ale mają tylko jedną - narodową strefę czasową. Obywatele Singapuru, Korei Południowej i Japonii mają najwyższe średnie IQ na świecie.
W Azji znajduje się najwyższy punkt na lądzie – Mount Everest (8848 m n.p.m.) oraz najniżej położony punkt – wybrzeże Morza Martwego (430,5 m p.p.m.). Spośród 10 najwyższych budynków na świecie 9 znajduje się w Azji.
dubaj
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 344
Dołączył(a): 01.12.2009
Bach bach - Nagornyj Karabach!

Nieprzeczytany postnapisał(a) dubaj » 25.09.2013 20:38

Skoro Ministerstwo Spraw Zagranicznych odradza wyjazdy tam....
to ATF musi tam jechać!

Republika Górskiego Karabachu,
nieuznawane przez nikogo, de facto niepodległe państwo posiadające demokratycznie wybrany rząd, wolnorynkową gospodarkę i wszystkie niezbędne atrybuty suwerenności.

I to jest pomysł na wakacje all-inclusive!
Min ponoć prawie już tam nie ma, rzadko strzelają.... pełen luz 8-)

Jedyny minus to niestety podróż przez ponoć super gościnną Gruzję (cudowne pierogi, niesamowita gościnność, przeróżne monastyry, cudowne domowe wina) oraz nieznaną Armenię... no ale cóż... "im trudniej tym lepiej"!




Dzień pierwszy, godzina szósta
i to rano.


Samolot Wizzaira odpowiednio oznakowany...i tak ruszyli my w trójkę prosto za sam Kaukaz

Obrazek

Karipu pokazał się jako przykładowy mąż i tata zerwany nagle z uwięzi....

Obrazek

I tak lecąc....

Obrazek

...dolecieli my do Kutasi, gdzie czekał już na nas (dzięki Cyśkowi) taksówkarz Zaza z kartką
ATF'99
Don Dubaj

:mrgreen:

Aeroporto Kutaisi znajduję się ok 15 km od miasta Kutaisi. Na lotnisku... nic nie ma. Nowoczesny budynek bez jednego chociaż sklepu prosto w polu.

Nasza taxi...

Obrazek

którą ruszyliśmy w trzech zwiedzać... najpierw sklepy z piwem...
a później już tylko degustowaliśmy domowe wino Zazy którym nas częstował do skutku.

Kierowca oczywiście nie pił, choć wtedy nie byłem pewien czy na pewno pijany nie był.
Później się przekonaliśmy, że oni tak łachudry jeżdżą często gęsto na trzeciego po ciągłych.

Obrazek

Pierwszy skutki wina zaczął odczuwać Karipu....
przez co nie zobaczył nawet domu Stalina w Gori:

Obrazek

Uwaga, będzie zdjęcie lekko napięte :wink: i tlumaczone mniej więcej tak: Widzew pierdoli Cię gruziński kurduplu tak samo jak wszystkich komuchów i socjalistów!

Obrazek
dubaj
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 344
Dołączył(a): 01.12.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) dubaj » 25.09.2013 20:39

Obok Gori kierowca nas zawiózł do Skalnego Miasta -Uplisciche

Wejście 3 lari (1 lari mniej więcej 2 złote) i trochę grot...i takich tam... w których 1400 lat temu mieszkał sam król Gruzji.

Obrazek

Wytrwale biegaliśmy z aparatami jak zwinni Japończycy...

Obrazek

Następnie Mccheta - stara stolica Gruzji.
Najpierw było stare centrum:

Obrazek

a później "cudowne" gruzińskie jedzenie którym tak wszyscy się ponoć zachwycają. Lokal w miarę miarę.

Obrazek

Kierowca też przyjacielski... tyle nam mówił jacy my przyjaciele.... że on jak przyjedziemy raz jeszcze wszystko nam załatwi... i jak tu cudownie....
tak się zaprzyjaźniliśmy, że kupiliśmy obiad na czterech i zapłaciliśmy we trzech :mrgreen:

Obrazek

Średnie szaszłyki, dobry miejscowy chleb i pierogi chyba chinkali. Z jakimś wywarem w środku. Palce lizać... jak piszą... ale o nich...jeszcze będzie.

Kierunek wzgórze nad Mcchiata z monastyrem.

Obrazek

Monastyr... tak tak...

Obrazek

Widoki i ładne:

Obrazek

i napięte ;)

Obrazek
agata26061
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3616
Dołączył(a): 04.07.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) agata26061 » 25.09.2013 20:48

No, ciekawie się zaczyna.
O tym miejscu jeszcze nic nie widziałam na tym forum :D
To dawaj, co tam masz ciekawego :D
walp
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13472
Dołączył(a): 22.12.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) walp » 25.09.2013 22:05

Odważna wyprawa, biorąc pod uwagę, że w tej ormiańskiej enklawie na terenie Azerbejdżanu strzały nie należą do rzadkości.
Chętnie poczytam i pooglądam fotki - to bezpieczne :wink:
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 25.09.2013 22:56

dubaj napisał(a):


Uwaga, będzie zdjęcie lekko napięte :wink: i tlumaczone mniej więcej tak: Widzew pierdoli Cię gruziński kurduplu tak samo jak wszystkich komuchów i socjalistów!

Obrazek


No. mocne. Dziwię się, że Was od razu nie zlinczowali za ten gest :roll: ,
Josif Dżugaszwili jest postacią kultową w Gruzji, idolem całego narodu :!:
dubaj
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 344
Dołączył(a): 01.12.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) dubaj » 26.09.2013 08:13

Lednice napisał(a):No. mocne. Dziwię się, że Was od razu nie zlinczowali za ten gest :roll: ,
Josif Dżugaszwili jest postacią kultową w Gruzji, idolem całego narodu :!:

Ja spotkałem się z opinią, że on to właściwie nic nie zrobił dla Gruzji, a pobliskie lasy mojego rozmówcy są światkami, że Josif mordował też bez zbędnego sentymentu tych niepoprawnych Gruzinów.

No ale cóż - w całej Europie jest pełno kwiatków... a raczej idiotów... którzy tęsknią czy za Stalinem, Hitlerem czy Che Guevarą, tak więc może i w Gruzji są też tacy. Na szczęście akurat z takimi nie obcowałem.


Ale dobra: "jadziem" dalej z relacyją.
dubaj
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 344
Dołączył(a): 01.12.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) dubaj » 26.09.2013 08:16

W końcu dotarliśmy do Tbilisi - kierowca pomny tego, że kupiliśmy mu obiad utargował nam z ceny zero (cyferkowo: 0 ) dolców - tak wyglądała nasza przyjaźń, do tego nasłuchaliśmy się jacy Gruzini są przyjacielscy, a Ormianie źli i chytrzy.
Ale najważniejsze, że dotarliśmy do Cyśkowej trójki na dworzec kolejowy w stolicy Gruzji - która ponoć, niczym Katowice, jest warta zwiedzania akurat takiego jak wykonaliśmy - przejeżdżając przez miasto taksówką.

Obrazek

No i tu zaczął się dwugodzinny dramat mój i Karipu.

Ja wypiłem litr wody... i rozdęło mnie jak nigdy 8O
Na szczęście godzinę przed odjazdem pociągu do Armenii pobiegłem do kibelka... nigdy tak przyjemnie nie rzygało mi się jak po tych ichnich pierogach chinkali.
Cuda kuchni gruzińskiej psia jego mać.
Cztery serie jak z kałasznikowa...po których jednak ból brzucha jak ręką odjął.


Plackart już nie było, więc rozłożeni w kilku wagonach... ruszyliśmy za 48 lari od łebka w "kupiejnym" w stronę Armenii.

Obrazek

Ja w kupiejnym byłem z trzema Angolami spod Londynu... - ogólnie mój angielski wystarczył na dwa piwa czasu :D
Przedział obok, z całkiem sympatyczną mamuśką, drzemał Rayden - całkowity przeciwnik pociągowych pościeli:

Obrazek

I tak od 22:40 do 07:15 rano 8-)
dubaj
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 344
Dołączył(a): 01.12.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) dubaj » 26.09.2013 08:17

Erewań - dzień drugi

Obrazek

Erewań - w trzymilionowej Armenii niemal połowa (mylion dwieście) ludności mieszka w stolicy kraju. Miasto... o wyglądzie nieco postkomunistycznym... przywitało nas upałem.
Od razu inne widoki.... Ormianki.... charakterystyczna uroda, ale wreszcie nie zakrzaczone na brwiach jak Gruzinki z Tbilisi.
Poszukiwania bankomatu i metrem (80 groszy przejazd) ruszyliśmy w stronę naszego apartamentu.


Po raz kolejny zauważyłem.... że tylko w tej Warszawie muszą wydawać myliardy by wbić metro jak najgłębiej pod ziemię.
Rzym, Londyn, teraz Erewań... każde metro jeździe na ziemi i tylko w centrum wbija się pod ziemię.
Nie taniej zrobić metro od Piaseczna do Łomianek w 90% na powierzchni? Nawet przez Wisłę jak w Rzymie można puścić wagoniki mostem....

Ale to taka mała dygresja.

Witamy w Golden Eagle.
470 PLN za 2 noce dla sześciu osób.

Obrazek

Nietanie, ale świetne śniadanko... u miejscowej "mamy" która mówiła, że ma synów w naszym wieku...i jeden cały czas w armii.

Obrazek

Było domowe wino, był koniak dla chętnych i wszystko... co zdrowe i smaczne.

Obrazek

Apartament niezły i na pewno wart wydanych pieniędzy:

Obrazek
dubaj
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 344
Dołączył(a): 01.12.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) dubaj » 26.09.2013 08:19

Nasz przewodnik Karipu zarządził wycieczkę nad ormiańskie morze - jezioro Sevan.
Niby 50 km w jedną stronę.... taksówka zamówiona na 4 chętnych (dwie osoby wolały zostać w apartamencie).

Obrazek

Oczywiście taksówka na miejscu kosztuje np 100 dram za kilometr... nam załatwił taksówkę szef hotelu... więc płaciliśmy 120.
Tym nie mniej jak się ma czasu na bieganie po mieście to się przymyka oko i płaci z prowizją.
Takie życie - zaoszczędzony czas oraz "pewność" taksiarza jest więcej warta niż nieco wyższy rachunek, i tak do podziału na 4.

W połowie drogi... taksówka zaczęła padać na podjazdach. Tzn oni wszyscy jeżdżą na gazie, niemal bez benzyny w baku, no i pod górę... bywa ciężko.
A jak się wzięło czterech zazwyczaj nielekkich sportowców (w Erewaniu też nas pytano czy jesteśmy jakimiś sportowcami) to i samochód się buntował :mrgreen:

Ale dojechaliśmy.... i nawet jak dojechaliśmy nad jezioro Sevan to trzeba było jechać dalej (a liczniki bije, mamy już setkę kilosów w jedną stronę), bo Karipu zarządził Noratus.

Obrazek

My poszliśmy zwiedzać średniowieczny cmentarz z dużą grupą chaczkarów, a nas kierowca z Dagestanu nasze piwa wsadził do lodówki w sklepiku :shock:

Chaczkar (orm.: Խաչքար – kamień krzyż) – ormiańska kamienna płyta wotywna upamiętniająca szczególne wydarzenia.

Obrazek


Następne kilkadziesiąt kilometrów i cudowny monastyr.
Taaa.... znowu cudowny i niepowtarzalny, ale dziwnym trafem chyba taki sam jak ten w Mccheta.
Tak mnie oczarował ten monastyr, że na zdjęciach mam tylko siebie ;)

Obrazek

No nie tylko siebie - także innych:

Obrazek

Po monastyrze piwko...i nad jezioro.
Trochę ludzi gdzieś tam dalej się kąpało, ale z uwagi na temperaturę wody my się skusiliśmy tylko na leżakowanie na krzesełku.

Obrazek
dubaj
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 344
Dołączył(a): 01.12.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) dubaj » 26.09.2013 08:20

Wieczorem bandą "wyrywaczy" ruszyliśmy na miasto.

Obrazek

Najpierw erewańskie piwkowanie

Obrazek

Trochę kultury i lektura słowa pisanego:

Obrazek

No i w końcu po zagadaniu słownie 0 kobiet poszliśmy podrinkować pod fontanny:

Obrazek

(jak widzicie zdjęcia dziwnie nie pasujące jakością do pozostałych to znaczy, że robił je Karipu)

Obrazek

Było fajnie, aż w końcu wylądowaliśmy w luksusowym lokalu.
Takim z kebabem.
(to telewizor, nie okno)

Obrazek

Nażarci... ruszyliśmy na kluby.
Nocne kluby w których dziwnie wyglądaliśmy w krótkich spodenkach...
W pierwszym wylaszczone lasie patrzyły sie na nas specyficznie.... i chyba było zbyt mało alkoholu byśmy to uznali za propozycje seksualne - ale zdążyliśmy wyjść przed interwencją ochrony.

Obrazek

Kolejne lokale były tak puste... że dawały znać, że pewnie się zapełniają grubo po północy.

Jeszcze tylko Kaskada by night:

Obrazek

i ponieważ o 5 rano miała już czekać taksówka na kolejną podróż...
to powoli grupkami, szukając przygód, zawijaliśmy do naszej apartamentowej noclegowni.
dubaj
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 344
Dołączył(a): 01.12.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) dubaj » 26.09.2013 21:58

Dzień trzeci - Republika Górskiego Karabachu

Wystartowaliśmy o 5 rano - naszą podwodą była duża taksówka prowadzona przez Syryjczyka z którym można było porozumieć się tylko po angielsku.
Ale ruszyliśmy do głównego celu naszych wakacyjnych podbojów - do Górnego Karabachu.

Godzinę za Erewaniem postój śniadaniowy z widokiem na Ararat, górę symbol Armenii obecnie na terenie...Turcji. Góra na której ponoć osiadła po potopie Arka Noego.

Obrazek

Góra Ararat, w języku urzędowym nazywana Masis (Մասիս), jest symbolem Armenii, wyeksponowanym pośrodku jej godła i częstym motywem w sztuce. Góra, położona na historycznie ormiańskich terenach, chociaż obecnie poza terytorium kraju, jest głęboko zakorzeniona w świadomości Ormian.

Obrazek

Skręt w lewo i krzyżyk nam...

Obrazek

na drogę - w stronę gór - ogólnie 90% powierzchni Armenii znajduje się na ponad 1000 metrach nad powierzchnią morza.

Obrazek

I tak zaczęła się parogodzinna jazda przez góry, przez góry i raz jeszcze przez góry.

Obrazek

przerywana czasem przez stada... owiec (chociaż w tym przypadku mamy krowy)

Obrazek

Po drodze, przez ponad 300 km naliczyliśmy 3 miasta i 2 lokale "gastronomiczne", w jednym z których kiero podstawił nam po mocnym espresso.
Tam też na kolejnym monumencie (lubią tam takie cuda stawiać przy drogach) zawisła nasza "flażka"

Obrazek

I dalej... dla odmiany teraz góry.

Obrazek

Po trzystu kilometrach... w końcu dotarliśmy na kraniec Armenii! Tam.... tam w tych górach zaczyna się Republika Górskiego Karabachu!

Obrazek

Plus człek na kliszy, co by był dowód, że powyższe zdjęcie nie ściągnięte z netu ;)

Obrazek

Na granicy dostaliśmy karteczkę z adresem jakiegoś ważnego Ministerstwa w stolicy kraju, gdzie mieliśmy obowiązek wykupienia wiz.
Wyjazd bez tej wizy wiąże się z wysoką karą - coś ponoć w stylu 300 dolców za duszę.

50 km od granicy do Stepanakertu przypominało najpierw irytujący 35 kilometrowy podjazd, a następnie irytujący 15 kilometrowy zjazd.

Obrazek

Ogólnie tak jak irytująca była droga tak samo irytujący był styl jazdy naszego Syryjczyka - wyprzedzanie na ciągłej pod górę, z przepaścią dwa metry od samochodu - normalka.
A że kierownica rzecz jasna była po prawej stronie... to podczas niejednego wyprzedzania chociaż uśmiech twardziela nie schodził nam z twarzy to mam wrażenia, że każdy mocniej zwierał swe zwieracze...

Góry stanowiły ładne tło dla każdego....

Obrazek

i prócz starego Cysia na zdjęciu po drodze trafił się równie stary... a może nawet starszy zabytek w postaci rzecz jasna monastyru.

Obrazek

I tak... powoli wygłodniali zbliżaliśmy do Stepanakertu....

Obrazek
dubaj
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 344
Dołączył(a): 01.12.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) dubaj » 27.09.2013 10:47

Stepanakert

Spodziewaliśmy się ruiny, a tu... ładnie odnowione 60cio tysięczne miasto. Przynajmniej centrum tak się przedstawiało.

Obrazek

Trafiliśmy do Ministerstwa, gdzie za 24 pln od głowy otrzymaliśmy zbiorczą wizę, której przemiła Pani nie wkleiła nam do paszportu
wyjaśniając, że z ich wizą to w "Azerbejdżanie będą duże problemy"
No i załapałem się na zjebkę, że przyjechaliśmy tylko na jeden dzień - bo oni w swoim małym kraju mają bardzo dużo rzeczy do obejrzenia.
Przyznaje im rację, bo chociażby obie Panie w Ministerstwie... były warte długich oględzin ;)

Nie tylko zresztą one.
O mało nie doszło do bójki między mną a Cyśkiem o przemiłą i nieśmiałą Anię...

Obrazek

Ogólnie pytanie o pocztówki...i już jakaś blondyna wprowadza mnie w uliczki do sklepu, uśmiecha się, tłumaczy... może to nasz urok osobisty, ale dziewczyny lgnęły do nieznanego gatunku kibicowskich turystów jak pszczoły do miodu. Nie dało się zrobić napiętego kibolskiego zdjęcia na tle opisywanego już Ministerstwa:

Obrazek

bo po chwili przechodząca obok zdaje się Melineh pyta czy może zrobić sobie z nami zdjęcie.

Obrazek

I te pytania... gdzie się zatrzymaliśmy się, czy będziemy wieczorem na jakiejś dyskotece...
kurwa, a my z uwagi na transport (inaczej niż taksówką trudno tam dotrzeć, nie licząc rzecz jasna wariatów stopem lub na rowerze)... przyjechaliśmy tu tylko na parę godzin :twisted:

Później pizza... może tak byliśmy głodni, może coś innego... ale naprawdę dawno nie jedliśmy tak dobrze zrobionej pizzy!

Obrazek

Najedzeni, rozmarzeni miejscowym podejściem płci pięknej do "widzewskich przystojniaków" ruszyliśmy do ichniego pomnika Dziadka i Babci - właśnie podczas odnawiania pagórka na którym stoi.
Jest to jeden z symboli Karabachu: charakterystyczny monument z pomarańczowego tufu. Oficjalnie nazywa się ‘My i nasze góry” i ma symbolizować przywiązanie tutejszych Ormian do swojej ziemi i historii. Wszyscy nazywają go jednak „dziadek i babcia”. Przedstawia bowiem twarze doświadczonej życiem pary, a kobieta ma na sobie tradycyjny strój. I w ten sposób pomnik zyskał na znaczeniu, bo mieszkańcy Karabachu odczytują go jako symbol tradycyjnych wartości, przede wszystkim życia rodzinnego i poszanowania starszych osób.
Czyli taki pomnik który Wyborcze G...o by nazwało homofobicznym :roll:

Obrazek

Ogólnie miały być czołgi, żołnierze (byli... ale foto jako bonus na koniec relacyji), miny i snajperzy.... a tu mamy odnowione ładne miasteczko, uśmiechnięte i przyjazne ładne dziewczyny.... motyla noga, czemu musieliśmy stamtąd wyjeżdżać po paru godzinach???
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 27.09.2013 23:40

Eee, fajnie to tam wygląda :wink:

Teraz już wiem, dlaczego nikt Was nie zlinczował w Gori za gest wobec pomnika Józka S. :wink:
Nikt by się nie odważył 8)
Mocarne chłopaki :wink:
ferster
Croentuzjasta
Posty: 167
Dołączył(a): 13.03.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) ferster » 28.09.2013 00:08

Fajne ! bardzo.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2000
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 28.09.2013 00:16

walp napisał(a):Odważna wyprawa, biorąc pod uwagę, że w tej ormiańskiej enklawie na terenie Azerbejdżanu strzały nie należą do rzadkości.


kumpela tam była w ubiegłym roku, ale chyba mniej strachliwa, bo w jej relacjach nie zasłaniali oczu :mrgreen:
Następna strona

Powrót do Azja

cron
Bach bach - Nagornyj Karabach!
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone