Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Bach bach - Nagornyj Karabach!

60% ludności świata żyje w Azji. Chiny są tak szerokie, że naturalnie powinny przeciąć do 5 oddzielnych stref czasowych, ale mają tylko jedną - narodową strefę czasową. Obywatele Singapuru, Korei Południowej i Japonii mają najwyższe średnie IQ na świecie.
W Azji znajduje się najwyższy punkt na lądzie – Mount Everest (8848 m n.p.m.) oraz najniżej położony punkt – wybrzeże Morza Martwego (430,5 m p.p.m.). Spośród 10 najwyższych budynków na świecie 9 znajduje się w Azji.
dubaj
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 344
Dołączył(a): 01.12.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) dubaj » 28.09.2013 11:41

Lednice napisał(a):Teraz już wiem, dlaczego nikt Was nie zlinczował w Gori za gest wobec pomnika Józka S. :wink:
Nikt by się nie odważył 8)
Mocarne chłopaki :wink:

Mocarnie to się kolega wpisał :nice:
Lednice napisał(a):Dla mnie wszelkie stereotypy narodowe, rasowe, językowe i podziały "dzielnicowe", np. rzekomo źli Warszawiacy to głupota 8)
Nie wiem, czy chodzi o kompleksy. Wątpię.
Raczej lenistwo. Z czystego lenistwa wielu ludziom trudno oceniać innych z autopsji,
lepiej użyć gotowego stereotypu 8)

Więc tak z ciekawości zapytam.... Twój mocarny wpis z tego tematu to lenistwo, nieudany sarkazm, oburzenie z obrazy wodza czy jakiś kompleks :wink: ?
Nie musisz odpowiadać - możemy uznać pytanie za retoryczne.






Pudelek napisał(a):kumpela tam była w ubiegłym roku, ale chyba mniej strachliwa, bo w jej relacjach nie zasłaniali oczu :mrgreen:

Pudelku mój miły, nie każdy należy do pokolenia ekshibicjonistów z fejsbuczka, którzy wszędzie wklejają swe twarze, numery telefonów i ogólnie szukają rozpoznawalności czy innych "lajków".

Niektórzy szanują swoją prywatność i mając realnych znajomych nie muszą szukać wirtualnych kolegów - pani Pudelek może też to kiedyś zrozumie - mnie np śmieszy Twoje chwalenie się w necie taplaniem w łudstokowym błotku, ale nie krytykuje, bo przecież każdy ma prawo bawić się na swoim własnym poziomie i pokazywać lub zasłaniać co chce :papa:
dubaj
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 344
Dołączył(a): 01.12.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) dubaj » 28.09.2013 11:48

Powrót klasyka...czyli góry:

Obrazek

Potem góry

Obrazek

no i oczywiście nieustająca gra komputerowa, gdzie najwięcej punktów dawali za wyprzedzanie pod górę, na ciągłej i przed zakrętem.

Obrazek

Widoki były niezłe:

Obrazek

Ogólnie kierowca nie pierdolił się w tańcu i pędził by zdążyć do Norawank (klasztor z XIII wieku na tle czerwonych skał) przed zachodem słońca - średnio udało się zdążyć, ale Karipu jak widać cuda umie robić ze swoim aparatem fotograficznym :wink:

Obrazek

i ogólnie by zdążyć do Erewania przed swoim uśmięciem za kółkiem.
Ostatnia godzina, na widok przysypiającego Syryjczyka, to była rozmowa na siłę, z użyciem wszystkich słów angielskich...i takich które znaliśmy i takich których nie do końca znaliśmy znaczenia....
tylko po to by kiero nam nie usnął.
I nie usnął - o 23 wróciliśmy cało i szczęśliwie do naszego apartamentu.

Oczywiście padł pomysł pójścia na piwo na miasto... i wszyscy oczywiście poszli, ale spać :D
dubaj
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 344
Dołączył(a): 01.12.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) dubaj » 28.09.2013 11:50

Dzień czwarty - Erewań plus cug nad morze

Poranne nowości:
- Karipu znowu gdzieś jeżdżacy po zabytkach taksówką
- Cysio-kryzys...
Ogólnie chyba każdy poza Raydenem załapał się tam na 1-2-3 dniową sraczusie :lol:

Śniadanko... i parę widoków Erewania by day - by bardzo gorący day.

Obrazek

Obrazek

Kaskady w dzień.... z dołu:

Obrazek

Z Kaskad widok w dół.....

Obrazek

I bardziej w górę... oto widok ze wzgórza na które wspinają się Kaskady na cały Erewań:

Obrazek

Rekonesansem...trafiliśmy na dworzec kolejowy godzinę przed odjazdem pociagu do Batumi.
Są miejsca?
No są... no to czwórka pobiegła po bagaże.... a dwójka po prowiant.
Ci z bagażami ledwo zdążyli, ale zdążyli... i tak ruszyliśmy o 15:25 z trzydziestoma piwami w podróż chyba dookoła Armenii
(wszak po 5 godzinach jazdy cugiem znaleźliśmy się przy miejscowości Sevan zaledwie 40 km od Erewania)...
wprost do Batumi.

Obrazek
luk006
Mistrz Świata FIFA
Avatar użytkownika
Posty: 1542
Dołączył(a): 19.12.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) luk006 » 28.09.2013 12:18

Noooo na cro.pl Alco Tourist Fans to bym się raczej nie spodziewał :-).
Zasiadam i czytam... Nieźle się zaczyna ta relacja.
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 28.09.2013 13:59

dubaj napisał(a):Nie musisz odpowiadać - możemy uznać pytanie za retoryczne.





Niektórzy szanują swoją prywatność



Ja bym doradzał mniej agresji i szukania wrogów wokół siebie. Nie jesteście w trasie na mecz. :roll:

Poza tym tylko zasłonięcie oczu i pokazanie reszty waszych mocarnych ciał jest waszą pełną identyfikacją.
I wyglądo to dość kijowo, jak w kronice kryminalnej 8)

I psuje ciekawą relację :roll:
dubaj
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 344
Dołączył(a): 01.12.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) dubaj » 28.09.2013 14:29

Lednice, wybacz, ale moim zdaniem to Twoje mocarne wstawki prowokują tu psucie relacji.
Jak się nie podoba wystarczy po prostu nie czytać/nie pisać :wink:


Luk006 - parę relacji tu już było - w większości zamiast docenienia organizacji, kierunku wyjazdu... były takie takie same wstawki o kibolach czy zasłoniętych oczach.... ale cóż - widocznie to taki urok forum :wink:


Ale jedźmy dalej z tematem:

Dzień piąty - Batumi

Dziesiąty dzień przywitał nas w Batumi brakiem Karipu (który wysiadł niedaleko Kutasi i przed wylotem jeszcze poganiał taksówkarza po miejsowych atrakcjach) oraz kalużami i pochmurną pogodą.

Obrazek

Bus do centrum:

Obrazek

gdzie co chwila następowała agresywna walka u klienta - złapani za rękawy zwiedziliśmy parę miejsc za 15-20 lari za osobę,
ale... po tylu dniach w podróży mieliśmy ochotę... zapłacić więcej za dobry kibelek.
M.in. u tej pani, w tej bramie, kibelek nie powalał na kolana....

Obrazek

W końcu zamelinowaliśmy się w ukraińskiej knajpie...

Obrazek

i po solankach i barszczach ruszyliśmy z Cyśkiem (zostawiając bagaże z trzema ochroniarzami) szukać wymarzonego kibelka dołączonego do pokoju o europejskim standardzie (tak tak, sraczki spowodowały, że burżujsko odbiła nam palemka luksusu ;) )

Po drodze... poranny mix biedy z bogactwem:

Obrazek

Pomyliliśmy drogi...trafiając nad zamgloną promenadę.

Obrazek

Nieczynna wieża Alhabet:

Obrazek

Ale zaraz zaraz... my mamy szukać kimania, a nie zabytków.
Gdzie szukać... dalej od morza... jak się kierować?
Nie wiadomo... o nie nie nie... jest pierwszy kierunkowskaz - za tymi nogami marsz!

Obrazek

Cena hoteli zaczęła spadać... już ino 50 lari za dusze... okolica też zaczęła się robić bardziej swojska.

Obrazek

i jest...w końcu jest... 32 za głowę mały elegancki hotel...
a w środku clue miejscówki: czarno czerwone Ferrrari!

Obrazek

Bum tarara bum - hotel Sombrerro w całej okazałości!

Obrazek


Popołudniu... ucieszeni, że nie ma upału... ruszyli my zwiedzać.
Pogoda... jak nad Bałtykiem się zrobiła.

Obrazek

Plac Europejski chyba

Obrazek

Piazza Batumi

Obrazek

Obrazek

Kierunek plaża... i molo

Obrazek

Widok w lewo:

Obrazek

Widoki po środku....

Obrazek

i kibicowsko na prawo:

Obrazek

Wielkie kółko:

Obrazek

Miejscowy pomnik miłości:

Obrazek

miłości, miłości....

Obrazek

Pogoda zaczęła się psuć...aż ruszyliśmy... w stronę hotelu.
W końcu... pogoda zaprosiła nas do knajpy....

Obrazek

Po powrocie do hotelu kto miał ruszyć do Ferrari ten ruszył,
ja ruszyłem po owoce.
Tak tak, nie alkohol, ale owoce.

Obrazek

Żreć żreć żreć!

Obrazek

Wieczorkiem.... parę piwek z szybko zorganizowanej (przez szefową hotelu) naszej prywatnej knajpie na ulicy

Obrazek

i ruszyliśmy na miasto.
Zdjęć nie ma za dużo, ale trzeba przyznać, że nocą Batumi super się przedstawia - Gruzini bawią się światłem dzięki czemu wszystko jest fantazyjnie podświetlone i naprawdę wygląda to nocą 16 razy niż na naszych porannych fotach.
Tym nie mniej my oczywiście napotkaliśmy Polaków (sympatyków Lechii Gdańsk) i razem degustowaliśmy parę godzin domowe wina w ładnym parku.

W międzyczasie przypałętał się miejscowy... Ukrainiec z kolegami z Gruzji.
Najpierw się mega przyjaźnił, a potem zaczął "prosić się" o łomot... i pewnie by dostał gdyby nie ochrona parku, która dbała o ciszę i spokój i nie dała się nam wykazać wyganiając upierdliwych miejscowych. Został po nich niesmak... taka to "przyjacielskość" zamieniona w męczącą postawę roszczeniową, która nie zrozumiała prostego "nie".
luk006
Mistrz Świata FIFA
Avatar użytkownika
Posty: 1542
Dołączył(a): 19.12.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) luk006 » 28.09.2013 15:01

dubaj napisał(a):
Luk006 - parę relacji tu już było - w większości zamiast docenienia organizacji, kierunku wyjazdu... były takie takie same wstawki o kibolach czy zasłoniętych oczach.... ale cóż - widocznie to taki urok forum :wink:




Tyle, że ja nie mam nic przeciwko zasłanianiu, a i kierunek zwabił mnie do czytania tej relacji...
A o kibolach wiedzą najwięcej ci, którzy nigdy nie byli na stadionie... bo boją się kiboli wykreowanych przez Szechtera i Waltera...
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2000
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 28.09.2013 15:58

Pudelek napisał(a):kumpela tam była w ubiegłym roku, ale chyba mniej strachliwa, bo w jej relacjach nie zasłaniali oczu :mrgreen:

Pudelku mój miły, nie każdy należy do pokolenia ekshibicjonistów z fejsbuczka, którzy wszędzie wklejają swe twarze, numery telefonów i ogólnie szukają rozpoznawalności czy innych "lajków".

Niektórzy szanują swoją prywatność i mając realnych znajomych nie muszą szukać wirtualnych kolegów - pani Pudelek może też to kiedyś zrozumie - mnie np śmieszy Twoje chwalenie się w necie taplaniem w łudstokowym błotku, ale nie krytykuje, bo przecież każdy ma prawo bawić się na swoim własnym poziomie i pokazywać lub zasłaniać co chce :papa:


fejsbuczka nie mam (gdybym tak dbał o prywatność, to w ogóle nie wrzucałbym zdjęć, bo, nie daj Boże, jeszcze ktoś po kształcie głowy rozpozna), płci jeszcze nie zmieniłem, ale kto wie :D rozumiem, że Woodstock cię śmieszy, podobnie jak większość napakowanych panów w koszulkach klubów sportowych ;) (swoją drogą galerię z Wooda wrzuciłem w swoim czasie w odpowiednim poście, ale dziękuję za ponowne podlinkowanie)

natomiast twoje zdjęcia w oczywisty sposób kojarzą mi się nie z poszukiwaniem wirtualnych kolegów, ale z obawą, żeby od tych kolegów, w koszulkach innego klubu, nie dostać w łeb, po rozpoznaniu facjaty :D
dubaj
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 344
Dołączył(a): 01.12.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) dubaj » 28.09.2013 16:46

Cóż... mogę powiedzieć?
Ciebie on-pudelku śmieszy jedno, mnie drugie... tylko po cholera Ty zaśmiecasz mój temat?

Papa chłopaku, tu nikt nikomu nic nie udowodni, więc prośba na koniec: nie produkuj się już bezsensownie w moim temacie :papa:




Dzień szósty - lato, gruzińskie lato

Ostatni dzień dla mnie i Raydena... więc ruszyliśmy na plażę.

Ale najpierw...a co tam... posilmy się na wypasie tutaj:

Obrazek

Zupka niezła, ale lokal jak widać bardziej drinkowo nastawiony:

Obrazek

Tak więc posiedzieliśmy trochę....

Obrazek

i ruszyliśmy na plażę:

Obrazek

Kupa kamieni, fale jak cholera... Cysiek, wchodzimy?

Obrazek

Hm... tutaj pierwsza... i zresztą jedyna dubajowa próba ataku na morze Czarne.
Fale przybijające do kamieni wygrały to starcie ;)

Obrazek

Mówiąc szczerze znacznie lepiej czuliśmy się przy budce prowadzonej przez uroczą miejscową panią....

Obrazek

Do pani jak odchodziliśmy dosiadły się jakieś ciemne turysty - Iran czy jakaś Syria.
Podpite bydło, gapiące się obleśnie na panią podającą piwo.... czarne krzaczaste brwi i bezczelne gapienie się dziewczynę za barem.

My poszliśmy dalej - w stronę Nowego Batumi.

Obrazek

Buduje się tam na maksa i bardzo do góry.

Obrazek

Dwie godziny później wróciliśmy do naszej pani od piwa.
Siedział już przy "dżentelmenach o wyjątkowo ciemnej karnacji skóry" miejscowy policjant temperując tych arabusów.
Jak już sobie poszli zagadałem z panią zza baru - w Gruzji takie zachowania muzułmańskiego motłochu są po porządku dziennym.

Jak ktoś twierdzi, że to Polacy za granicą robię "chamówę" to chyba nie widział tych muslinów - nie twierdzę, że Polacy są święci, ale nie trawię internetowych debili samobiczujących się za zachowanie rodaków.

Na koniec dnia ruszyliśmy na kolacyjkę do miłego lokalu.

Obrazek

Niemal dla wszystkich znowu było smacznie i przyjemnie

Obrazek

oczywiście poza Cyśkiem, który indywidualnie zawsze musi zamówić podejrzane potrawy.
Tak więc my jedliśmy zupę, a Cysiek dostał wodę z kawałkiem kości :mrgreen:

Obrazek
Z
Cromaniak
Posty: 2931
Dołączył(a): 29.04.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Z » 28.09.2013 16:54

Fajna relacja,walić kozojebców
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 29.09.2013 12:49

dubaj napisał(a):
Żreć żreć żreć!

Obrazek



I z zasłaniania oczu nici ... trafiony, zatopiony. :lol: To oczywiście żart, bo relacja zacna.
Zastanawiam się tylko jak z tym transportem taksówkowym. Czy to była głównie wygoda z Waszej strony czy ceny były na tyle konkurencyjne, że nie warto było z innych środków transportu korzystać czy może był to najbezpieczniejszy środek lokomocji ?
dubaj
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 344
Dołączył(a): 01.12.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) dubaj » 30.09.2013 14:00

Kenik napisał(a):I z zasłaniania oczu nici ... trafiony, zatopiony. :lol: To oczywiście żart, bo relacja zacna.
Zastanawiam się tylko jak z tym transportem taksówkowym. Czy to była głównie wygoda z Waszej strony czy ceny były na tyle konkurencyjne, że nie warto było z innych środków transportu korzystać czy może był to najbezpieczniejszy środek lokomocji ?

Kenik.... o boże... tylko nie mów, że jesteś moim dyrektorem lub tych wścipskich gościem z działu obok :wink: ?

Wybacz, że dopiero teraz odpisuje, ale moje IP domowe ktoś chyba zbanował - po zalogowaniu od razu mnie wyrzuca.
Na paru forach była ta relacja - jeśli ona jest powodem tych "utrudnień" to jestem zdziwiony - mógłbym prosić moda o umożliwienie logowania mi się w domu?
Żadnego ostrzeżeniania nie dostałem, więc zakładam, że to błąd systemu.

Co do taksówek - najszybciej, najwygodniej... obskoczyć 3 krajów w 6-7 dni inaczej byłoby trudno marszrutkami. Tak więc... nie było innej opcji - ceny jak pisałem były zbliżony do rynkowych, ale załatwianie taxi przez hotel/znajomych, choć pewnie ciut droższe, dawało pewność, że nie zostaniemy na lodzie...
dubaj
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 344
Dołączył(a): 01.12.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) dubaj » 30.09.2013 14:22

Wieczorem przyjechał po nas nasz "ulubiony" kierowca taksówki - ten załatwiony przez Cyśka, z którym było wygodnie, ale pewnie kroił nas jak looserów :wink: ;)
Bardzo nas poganiał, czekał dużo wcześniej pod hotelem...
w końcu pojechaliśmy o 21 z Raydenem na lotnisko.

No kurwa mać - ja też szybko jeżdżę, ale ten debil wyprzedzał na trzeciego i na nic nie dały się moje opierdole. Niereformowalny gracz plejstejszyn na żywo :twisted:

Na lotnisko dotarliśmy o 23...i kimanie do porannego wylotu. A że lotnisko w polu to nawet żadnego sklepu, nic... tylko horda Polaków.
Co jeden lepszy... dredowcy, jakieś łaziki, wizualnie w połowie jacyś buntownicy...co najmniej na pewno w temacie ubioru.

Ucięliśmy sobie jakieś rozmowy z normalniej wyglądającymi Polakami... i jak zauważyłem popularność Gruzji bierze się z tego mitu, że tu tacy towarzyscy... zaproszą do domu, przenocują, naleją wina... tego ludzie szukali, o tym rozmawiali, tym się jarali... co się udało za darmo i takie tam. Może tak trafiłem, ale na lotnisku zauważyłem, że do Gruzji lecą głównie alternatywne nieroby spragnione darmowego wina i noclegu u ludzi znacznie biedniejszych od swoich rodziców - to ich kręci chyba najbardziej.

Obrazek

Start z Kutasi 06:00, przylot Katowice 09:10 chyba.


Podsumowując:
Wyjazd mega intensywny. KIbicowski styl biegania po czym się dało i picia gdzie się dało.
Wydaliśmy sporo kasy na taksówki, zobaczyliśmy wiele świetnych miejsc (Karipu tych miejsc zaliczył pewnie 70% więcej), wypiliśmy sporo procentów i zaliczyliśmy to co najważniejsze: Republikę Górskiego Karabachu.
Typowo męski wyjazd dobrą bandą... którego mi brakowało i który spełnił moją turystyczną chęć totalnego zmęczenia się 8)



Przejechane kraje moim okiem - nieobiektywnym pewnie, ale to moje podsumowanie, więc mogę walić dokładnie z moimi odczuciami 8-)

Gruzja - szału nie ma. Jak ktoś był na Krymie to niech wie, że Gruzja to nieco słabsza, ale bardziej górzysta wersja Krymu.
Super gościnność gruzińska... przy hordach turystów zamienia się w początki dymania tychże turystów. Tak jak nas dymali taksiarze... ale dla nas często czas był cenniejszy od paru dolarów więcej. Tylko po cholerę było gadanie za jakich on nas przyjaciół uważa? By nie zapłacić za obiad?
Styl jazdy kierowców na przykładzie naszego Zazy - jestem zniesmaczony idiotyzmem takiego ryzykanctwa.
Batumi nocą... super oświetlone, ale rozrywkowo leży to i kwiczy przy Krymie.
Ceny - wcale nie jakoś tanio, powiedziałbym, że standard cenowy jak w Polsce.
Monastyry - super super super. Tylko jak jeden widziałeś to jakbyś wszystkie widział.
Niesamowita gruzińska kuchnia - a rzygało się i bez alkoholu po cudach ichniej kuchni. A i Ferrari z opowieści dosiadało się i 5 razy dziennie.
Czacza - Cysiek się wypowie, ja wziąłem łyka i nie prosiłem się o drugiego.
Gori, Skalne Miasto czy Maccheta - fajnie, ale po ochach i achach nad Gruzją może oczekiwałem czegoś... więcej?

Armenia - przyjemny szczególnie nocą Erewań,
naprawdę super nasz hotelik i bardzo mili w nim ludzie.
Oczywiście Gruzini i nasz Syryjczyk bardzo przestrzegali nas przed Ormianami jako bardzo chytrym ludźmi,
ale my tego nie zauważyliśmy jakoś szczególnie - oczywiście szefowa hotelu chętnie by nas skubnęła na parę dramów, ale nie z nami takie numery ;)
Co ona nie skubnęła skubnęli taksówkarze, ale tak jak w Gruzji... czas był dla nas cenniejszy niż wymuszony lekki napiwek w rozliczonej cenie taksówki.
Jezioro Sevan bez szału, za to bardzo podobał mi się klimatyczny Noravank (tyż monastyr, ale w czerwonych skałach) i surowość ormiańskich gór.

Republika Górskiego Karabachu - może to złudzenie, może to te naprawdę ładne kobiety i taka łatwość nawiązywania kontaktów,
może to biust Ani, może to ta świetna pizza.... może to te przemiłe panie z Ministerstwa....
ale dzisiaj jakbyśmy planowali ten wyjazd to Karabach nie byłby on na parę godzin, ale co najmniej na trzy dni.
Do tego sama podróż przez te góry do Stepanakertu... naprawdę coś niezapomnianego.


No i obiecane wcześniej fotograficzne clue całego wyjazdu:

Obrazek


GAME OVER!
jara
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8000
Dołączył(a): 24.12.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) jara » 30.09.2013 17:00

Podobało się. Fajna relacja.

Pozdrav z Aleksa.
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 30.09.2013 22:55

Super. Miło było czytać.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Azja

cron
Bach bach - Nagornyj Karabach! - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone