Jestem już. Pracuję, a do tego muszę się wykłócać z synkiem o komputer, bo ten ma przerwę międzysemestralną i jest w domu
Kilka zdjęć z Mlini. Zachwycała nas bujna roslinność, która wyróżnia całą południową Dalmację od innych części wybrzeża
Po południu autobusem odjeżdżającym spod naszego mieszkania jedziemy do oddalonego o 8-10 km Dubrownika. Bilet kosztuje 10 kun To lepsze rozwiązanie niż szukanie parkingu w zatłoczonym mieście.
Kupujemy bilety(70kun) i idziemy podziwiać miasto z murów obronnych. Miasto cudne. Nic dziwnego, że nazywane jest perłą Adriatyku. Zachwycamy się nim, siostra robi mnóstwo zdjęć. Ona zawsze jest naszym wycieczkowym fotografem.
Kolacja na tętniącej nocnym życiem starówce i ostatnim autobusem wracamy do domu. Tym samym autobusem codziennie wracało wiele włoskich rodzin. Było hałaśliwie i wesoło.
Można i tak plażować
Następnego dnia raniutko wyjeżdżamy na wycieczkę do Czarnogóry. Na granicy stoimy prawie pół godziny. Chyba trafiłyśmy na zmianę celników. Jedziemy wzdłuż Boki Kotorskiej, po drodze podziwiając kościółki na dwóch wysepkach
Perast
Jest nasz cel: Kotor. Klimatyczna starówka bez tłumów turystów. Chodzimy wąskimi uliczkami podziwiając jednolitą, spójną architekturę.
Kierujemy się w stronę twierdzy. Zaopatrzone w wodę do picia ( z góry leje się trzydziestostopniowy żar) i paczkę herbatników pniemy się w górę pokonując stopnie, których według przewodnika Pascala jest 1426 Z góry wspaniale prezentuje się Zatoka Kotorska otoczona ciemnymi górami i starówka z ceglastymi dachówkami.
fortyfikacje
tam na samej górze byłyśmy
Wracając z Czarnogóry postanawiamy skrócić sobie drogę. Udajemy się w stronę przeprawy promowej. Kupujemy bilet i po chwili oglądamy Bokę Kotorską z pokładu promu. Kilka minut i znowu na lądzie. Po drodze robimy zakupy w jakimś markecie. Ceny wydają się niższe niż w Chorwacji. Wybieramy kilka gatunków piwa dla naszych mężczyzn, którzy spędzają wakacje w deszczowej Ojczyźnie.
Po dużym wysiłku fizycznym padamy jak kawki. Wcześnie rano z siostrą planujemy pojechać na górę Srd, żeby sfotografować Dubrownik. Z tej góry ostrzeliwano miasto w czasie wojny na Bałkanach.
Dziecko się buntuje i woli pospać dłużej niż mieć zdjęcia z pięknym miastem u stóp. Zostawiamy auto na małym parkingu przy Jadrance i idziemy na górę pieszo. Jest wcześnie, ok. 8 rano- upał nie doskwiera jeszcze. Miasto prezentuje się bajecznie. Siostra robi dziesiątki zdjęć. W tym czasie co kilka minut podjeżdża jakaś taksówka z rodziną Włochów, Niemców lub Rosjan. Wyskakują na moment z samochodu , taksówkarz robi im zdjęcie i odjeżdżają. Zaliczają kolejny punkt programu ?
Wracamy do Mlini.
cdn... w weekend
Pozdrawiam wszystkich cromaniaków i do następnego spotkania na forum