napisał(a) Fatamorgana » 11.06.2010 23:48
Roksa_ napisał(a):...
Teraz jak tylko pogoda dopisze, to wszędzie pełno ludzi, coraz trudniej o odludne zakątki.
Dlatego tym bardziej trzeba jeździć tam, gdzie masy nie docierają, albo im się docierać nie chce...
W słowackich Tatrach Zachodnich jest najmniej ludzi a doliny długie i ciche. Ale nie ma bazy- i dlatego jest ciekawie.
A odnośnie Słowacji...
Mentalność niektórych Słowaków jest przejęta żywcem z komuny, więc nie ma co wspominać jakiegoś reliktu przeszłości i trzeba skupić sie na tych ludziach, którzy są otwartym, dobrym źródłem informacji.
Tak się zastanawiam, że może lepiej by było gdyby wyraźnie było powiedziane, czy można schodzić, czy nie. Miejscami jest bardzo wąsko np. przy łańcuchach i wtedy mijanka jest niemożliwa. Jedna lub druga osoba musi się kawałeczek wrócić.
Ale z drugiej strony w górach takie ograniczenia?
No właśnie po to sa niektóre ograniczenia, aby się nie robiły zbędne i nadmierne zatory, oraz aby "atak żółtodziobów" nie spowodował ofiar w ludziach.
Widziałem nie raz jak kobitki w obuwiu klapkopodobnym i czółenkach "atakowały" jakiś szczyt i w miejscu gdzie pojawiały się jakieś trudności i ubezpieczenia, osoby takie powodowały zator- przy okazji siadała im psycha no i robił się zamęt, bo mąż nie bardzo wiedział co robić...a kolejka kolejnych kolejkowiczów oczekiwała na przejście.
Niestety, w góry przyjeżdżają i kompletne cepry, dlatego "planiści od szlaków" (Komisja Turystyki Górskiej?) w niektórych miejscach albo wprowadzają obejście, albo jednokierunkowość szlaku (żeby masowo schodzący nie ładowali się na masowo wchodzących
).
Pozdr.