Po krótkiej wymianie zdań okazuje się, że te najfajniejsze miejscówki tuż przy samym murku, oddzielającym camp od morza są już zarezerwowane.
Młodziutka pracownica campu (w pierwszej chwili wzięłam ją za faceta
)oprowadza nas po campie i pokazuje wolne działki, na których możemy się rozbić.
Na wstępie odrzucamy te, które są bez cienia i te położone wyżej.
Początkowo wybieramy działeczkę tuż przy sanitariatach (jest cień, skrzynka z prądem i bliziutko do plaży), ale w trakcie rozładunku auta zmieniamy zdanie i przenosimy się 5 m wyżej.
Nie chcemy rozbijać się przy głównej trasie do WC, bo zależy nam na większej prywatności i chcemy mieć więcej swobody.
Przypinam przedłużacz do skrzynki prądowej...na szczęście jest wystarczająco długi
.
Nie mamy przejściówki ale końcówka pasuje więc podłączamy lodówkę i bierzemy się do rozbijania namiotu. Idzie nam całkiem sprawnie (nie poszły w las nasze co weekendowe treningi nad naszymi lokalnymi jeziorkami ) . Po 30 min. mamy własne M-4, które prezentuje się tak:
Montujemy też prowizoryczny hamak...kiedy się na nim bujam widzę kawałek naszej rajskiej plaży.
Ogółem do morza mamy jakieś 15 m...
To co jest fajne na tym campie to przestrzeń. Działki są duże i rozmieszczone tak, ze nikt nikomu " w gary nie zagląda"
. Poza skrzynkami prądowymi co parę metrów rozmieszczone są krany z bieżącą wodą więc żeby np. umyć ręce nie trzeba biec do sanitariatów.
Kempingowa roślinność to głównie drzewka oliwne i palmy, które dają dużo cienia
Dodatkowy plus to możliwość parkowania auta tuż przy namiocie.
Sanitariaty mieszczą się w kamiennym budynku, na fotce poniżej, ukryty w cieniu drzew
W przedniej części sanitariatów znajduje się obszerny hol, w którym stoją ogólnodostępne lodówki.
Dalej znajdują się dwa przedzielone ścianą pomieszczenia (część męska i damska)
Po prawej znajdują się umywalki, z lewej strony- prysznice. W głębi ulokowano kabiny WC.
Mimo trochę dziwnej estetyki (z sufitu zwisają jakieś balie ,prysznice mają tylko foliowe zasłonki, a kibelki drzwi przypominające wrota od komórki) jest ok
.
Najważniejsze, że jest czysto, prawie zawsze jest ciepła woda (deficyt tylko w godz. wieczornych), w kabinach zawsze pełne pojemniki z chusteczkami higienicznymi...Na campie spędziliśmy 5 dni i nigdy nie zdarzyło mi się, żebym czekała w kolejce do WC, umywalki czy prysznica.
Na zewnątrz budynku zainstalowano wygodne blaty i krany, gdzie w urokliwych okolicznościach natury można zmywać naczynia a przy okazji zawrzeć kempingowe znajomości
Cena też do zaakceptowania- za nasza czwórkę, namiot, auto , prąd płacimy 30 euro (dzieci do 7 lat gratis).
c.d.n.