Witam wszystkich serdecznie,
przepraszam Was, że umieszczam dalsze części w takich odstępach, ale niestety czas mi nie pozwala na to by robić to częściej. Studia, treningi, praca, mecze... Bez obaw, relację dokończę, ale troszeczkę mi to dłużej zajmie
Teraz tak na szybko:
Jedziemy dalej.
Jak już wcześniej napisałam nie wsiadłyśmy do tej ciężarówki bez obaw. Facet wydawał się być dziwny, ale chęć zobaczenia tego samego dnia jeszcze morza była większa
Wraz z przejechanymi kilometrami okazało się, że może i facet był dziwny, ale całkiem sympatyczny. Śmiesznie musiała wyglądać nasza rozmowa, ponieważ mówił tylko po chorwacku. Zabawnie próbował nam wytłumaczyć coś na temat Chorwacji, lasów w których żyją różne stworzenia ( wilk, zając, niedźwiedź
), temperatury i jeszcze pare innych ciekawostek.
Jakieś 100 km przed Zadarem okazało się wreszcie, że jechał w kierunku Zadaru, ale musiał wcześniej zjechać do innej miejscowości. Wysadził nas na stacji benzynowej ( osz. chyba wysoko, bo ziimno było tak strasznie).
Pierwsza ocena miejsca- jest gdzie rozłożyć namiot
Stałyśmy przed pięknym toi toi-em i zastanawiałyśmy się co dalej. Plecaki leżały na ziemi, namiot również, tak samo jak kartka z napisem
ZADAR.
Nawet jeszcze nie zdązyłyśmy się zastanowić co dalej, a tu zatrzymuje się autko ( nie za duże, 3drzwiowe, Zagrzeb). Dwóch chłopaków w środku, otwierają szybę i mówią, że mogą nas zabrać, że auto jest małe i nie mają już miejsca w bagażniku, ale jak weźmiemy bagaże na kolana to możemy jechać. 3 sekundy zastanowienia- JEDziEMY!.
Nenad i Marco mieli coś ok 28/30 lat. Jak zapytali ile my mamy to wyszło na jaw, że Flo ma urodziny. Pasażer otworzył więc butelkę wina i poczęstował Flo
z grzeczności łyka wzięłam i ja
i tak sobie pije pije- ten pasażer rozmowa całkiem dobrze nam szła ( niemiecki, angielski) a tu nagle pasażer podaje butelkę wina kierowcy i on również pije
hmm...no dobra.
Gadają, gadają po chorwacku i nagle wyskakują z propozycją, że oni jadą do Pirovac oddalone jakieś 40 km od Zadaru na południe, Nenad ma tam domek nad morzem i mają wolny pokój więc jak chcemy to możemy tam zostać na weekend.
Hmmmmm... Szybka dyskusja między Flo a mną. W sumie jak nas zostawią na jakieś stacji przed Zadarem to dzisiaj nad morze nie dotrzemy. Może i trochę ryzykowne, ale co tam... JedziemY!
Zgodziłyśmy się, przerażało nas jedynie to, że kierowca nadal pił wino. Po chwili okazało się, że już jakiś czas temu policja zatrzymała go za jazdę pod wpływem i czeka na pismo w sprawie odebrania prawka. A do tego czasu dalej jeździ i pije. Dlatego też wybrali autostradę, bo droga mniej kręta...
Opowiadali o Pirovac i o tym, że mają domek 5 metrów od morza ( jasssne), a my z jakimś dziwnym uczuciem jechałyśmy z nimi. Wiadomo, za bezpiecznei to nie było.
Po 21 dotarliśmy na miejsce i wiecie co? Nie okłamali nas...rzeczywiście 5 metrów od morza, cudowny widok wody i księżyca który się w niej odbija. Szum morza i czego chcieć więcej.
Po tym jak się rozpakowaliśmy to usiedliśmy razem na tarasie, poczęstowali nas jakimś alkoholem. My oczywiście wolniutko piłyśmy tak, że oni zdążyli wypić 4 szklanki a my jedną
Tak więc po chwili Marco nie wytrzymał i zniknął ( jak się później okazało, zasnął na łóżku w ubraniach). Po 22 doszłyśmy do wniosku, że idziemy spać. Podróż stopem wyczerpuje.
Rano obudziłyśmy się z dziwnym uczuciem. Przebrałyśmy się w rzeczy do biegania i poszłyśmy zrealizować zadania treningowe. Nenad i Marco ograniczyli się tylko do krótkiego "dzień dobry" uhmm...
Jak wróciłyśmy rozmowa nadal była...a w sumie jej nie było. Panowie siedzieli na tarasie i nic. Może męczył ich kac, ale miałyśmy wrażenie, że lepiej jakby było nas tam nie było
W pokoju przez pół godzinyd dyskutowałyśmy co dalej. Nie chciałyśmy się narzucać, nie chciałyśmy być od kogoś zależne. Zdecydowałyśmy się, że się wynosimy. Spakowałyśmy rzeczy i przez następne 10 minut zbierałyśmy się do tego by z nimi porozmawiać
Głupia sytuacja- nie polecam
W końcu wyszłyśmy ( bez plecaków), podziękowałyśmy za gościnę i wszystko, powiedziałyśmy, że idziemy dalej. Oni w sumie tym się za bardzo nie przejęli ( co nas jeszcze bardziej utwierdziło w tym, że dobrze robimy) zapytali się dokąd teraz chcemy jechać, a my, że zobaczymy. Na to oni, że mogą nas podwieźć na wylotówkę. Ups
Nie wspominałam, ale doszłyśmy do wniosku, że chcemy już zostać w Pirovac. Nie miałyśmy czasu na dalszą podróż, a chciałyśy chociaż dzień spędzić nad morzem, bez plecaków, koła i kartek.
- Nie, nie dzięki poradzimy sobie
- Ależ, podwieziemy was. Pieszo to 20 minut, a tak to tylko 2
- Dzięki, ale sobie poradzimy. Wiecie- trening dobrze nam zrobi ( ahahahaha
)
- Może jednak?
- Nie, nie serio, dziękujemy za wszystko, ale sobie poradzimy.
- No to wam chociaż pokażemy gdzie macie iść,
- Ok...
Pokazali nam dokąd mamy się udać. Podziękowałyśmy raz jeszcze i wyruszyłyśmy dalej. Stwierdziłyśmy, że poszukamy jakiegoś pokoju, chciałyśmy żeby było to w miarę tanio więc może trochę dalej od morza coś takiego znajdziemy?
Mało ludzi na ulicach i pod górkę- rzeczywiście super trening
Szukamy, szukamy... Spotykamy pania, która zrywa figi. Ooo Figi
Przesympatyczna kobieta dała nam na drogę parę fig.
- Mmmm....
Zapytałyśmy się czy nie ma jakiś znajomych którzy wynajmują pokoje. Poleciła nam iść do informacji. Chciałyśmy to zrobić wcześniej, ale że punkt info znajdował się blisko naszych kolegów to zrezygnowałyśmy na początku.
W końcu doszłyśmy do wniosku, że już chyba wrócili do siebie więc marsz do Informacji.
- Szukamy pokoju dla 2 osób na 2 noce. Nic wyjatkowego, tylko, żeby łazienka była.
Pani z Info zawołała jakąś swoją chorwacką koleżankę, która poleciła nam iść za nią. Idziemy... i zbliżamy się niebezpiecznie blisko do domku naszych kolegów
uhuhu...
Na szczęście jakieś 200 m wcześniej skręcamy- ufff.... Krótka rozmowa Pani z właścicielką i idziemy oglądać pokój. Łóżko małżeńskie, łazienka, szafa, stolik- czego chcieć więcej? Kuchnia dostępna dla wszystkich.
- Ile to będzie kosztować?
- 50 euro (
)
I tak z Flo na siebie, 50 euro każda za dwie noce to zdecydowanie za dużo. Jakby to się wykręcić?
-ale za jedną osobę?
- Nieeee, za dwie osoby za dwie noce
- Bierzemy
Miałyśmy jakieś 50 metrów do morza, taras i piękny widok. Czego chcieć więcej?
- Nasza trasa- drugi dzień jazdy stopem. Jakieś 340 km.
Czas mnie goni, więc na dzisiaj musi wystarczyć. Do następnego razu
Miłego weekendu wszystkim!
Jutro mamy mecz- trzymajcie kciuki