Witam,
troszeczkę mi ostatnio czasu brakuję, żeby systematycznie Wam o naszej podróży opowiadać. Teraz również za dużo czasu nie mam, ale szybko coś napiszę
ZagrebSiedziałyśmy z Flo w jakimś centrum handlowym i czekałyśmy na jej znajomego. Napisał, że będzie za jakąś godzinę więc usiadłyśmy na ławce i wyciągnęłyśmy jedzenie. Przynajmniej nie było nam zimno i nie padało
Po całej nocy bez snu byłyśmy wykończone i po zjedzeniu naszych kanapek najchętniej to byśmy tam się rozłożył i poszły spać. Na szczęście miałyśmy wspomagacze z Polski ( fuj, fuj- świństwo- nie pijcie
)
- to żadna reklama! Po mimo, że świństwo to wtedy smakowało cudownie i "dodawało" sił
Swoją drogą ludzie bardzo dziwnie się na nas patrzyli. Nawet tego nie ukrywali i wtedy po raz pierwszy zrozumiałam jak muszą się czuć zwierzęta w ZOO
Nie było człowieka, który by na nas się nie spojrzał
Może to przez nasze koło zapasowe??
Po godzinie przyjechał po nas Matko ze swoją Mamą. Okazało się, że od siebie do tego centrum mają około 20 km
Byłyśmy bardzo wdzięczne, że oszczędzili nas przed jazdą komunikacją miejską. W sumie marzyłyśmy już tylko o łóżku. Jak dojechałyśmy do ich domku, to Mama zrobiła nam kawę, zaproponowała jedzenie, trochę porozmawialiśmy i doszłyśmy do wniosku, że lepiej teraz jechać do miasta, bo jak się położymy to już nie wstaniemy do rana
Szybko się przebrałyśmy i w drogę.
Matko oprowadził nas trochę po Zagrzebiu. Nie będę opisywać co i gdzie, bo części ze zmęczenia nie pamiętam a szukać za bardzo nie mam kiedy
Pamiętam, że miasto było bardzo ładne i że pokonaliśmy parę dobrych kilometrów pieszo. Dobra, wracamy! Po jakiś dwóch godzinach w autobusie miejskim...
- Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłyśmy...
Tak to się właśnie skończyło
Wróciliśmy do domu, Mama Matko była kochana... Przygotowała nam pyszny ciepły obiad i zjadłyśmy z całą rodziną. Swoją drogą mentalność Chorwatów o wiele bardziej mi odpowiada.
Wieczorem przeszłyśmy się jeszcze do stadniny koni, gdzie Matko pracuje. Świetne zwierzaki!
Nie miałyśmy już nawet ochoty na kolację. Wykąpałyśmy się, piłyśmy herbatę i rozmawiałyśmy z kolegą Flo.
Powieki już co raz częściej opadały, więc pora spać. Poszłyśmy do swojego pokoju, położyłyśmy się do łóżek. Rozmawiamy, rozmawiamy.... Mówię, mówię, mówię
-No i wiesz, tak to wyglądało. Flo? FlOO?
Cisza...
I tak zakończył się nasz dzień w Zagrzebiu. Po prawie 40 godzinach bez snu zasnęłyśmy. Najpiękniejsze było to, że wiedziałyśmy, że będzie sucho i ciepło!
Uciekam na trening