Witam,
już troszeczkę późno, ale chciałam jeszcze Wam kawałek historii opisać, ponieważ dzisiaj wyjeżdżamy na weekend za granicę ( tym razem autobusem, nie stoooOpem
) i przez ten czas niestety będę milczeć
Dzień 2
Ciężarówką dojechałyśmy do stacji benzynowej przed Mariborem. Zrobiłyśmy nową tabliczkę (
ZAGREB), ponieważ nasza poprzednia pod wpływem deszczu zamieniła się w nieciekawą miazgę. Chyba nikogo nie zdziwi, że humory były...średnie. Stoimy, stoimy...
- Czekam... Rano był już troszeczkę lepszy humor ;)
W sumie ruch był niewielki, znów to samo: uśmiechy, klaksony, machanie.
- Złe miejsce (F)
- Daj spokój, stoimy dopiero 10 minut (W)
- Ehhhh
Czekamy dalej.
-Łeeee babka, nie zatrzyma się
- Yhmmm
A jednak nie miałyśmy racji, bo się zatrzymała. Bardzo sympatyczna Pani, około 30. Nie jechała do Zagrzebia, ale powiedziała nam, że może nas podwieźć na jakąś stację benzynową w okolicy
Ptuj. I znów to samo: lepiej JECHAĆ niż STAĆ-
jedziemy!
Podróż długa nie była, ale za to bardzo przyjemna. Trochę porozmawiałyśmy i już musiałyśmy wysiadać.
Stacja- średnia, mały ruch.
No dobra, trzeba łapać dalej. Przejechały dwa auta ( ale za to jakiie
) niestety się nie zatrzymały.
- Wer, patrz, samochód z Zagrzebia
-OooOoooo! Fajnie by było.
- Turcy?
- Nawet dwóch...
- Dobra, lepiej niech nie podchodzą
Po chwili zatrzymało się inne auto, właściciel w drodze do bankomatu nas zauważył.
-Zagreb?
-Yes!
- Mogie, i ken, was drive do Zagreb (
)
My:
Sympatyczny był ten mężczyzna ( ok 50), słabo mówił po angielsku ( nie żebyśmy jakoś rewelacyjnie mówiły
) ale starał się i dało się zrozumieć sens jego wypowiedzi.
Kolejny kierowca który nadrabiał dla nas km
Jechał do Belgradu, więc zjeżdżanie z autostrady na pewno nie było w jego planach
ale zawiózł nas pod jakieś centrum handlowe i życzył powodzenia
- Flo! Jak my mamy z tego miejsca dostać się do Matko ( kolega Flo, teraz już również mój znajomyt
)
- Już piszę do niego... mam co prawda adres, ale to chyba nam za dużo nie da.
Weszłyśmy do tego centrum ( cieplutko!!!!!). Kupiłyśmy coś do picia i usiadłyśmy na ławce. Chyba musiałyśmy wyglądać dziwnie, bo ludzie strasznie się na nas gapili, nawet tego nie ukrywali
SMS od Matko: "Przyjadę po was, będę za godzinę"
Ufff....
Dalsze części przygód z dwoma blondynkami po weekendzie
Przyjemnego weekendu! Wypoczywajcie
Ktoś pytał o zdjęcia z tej nieszczęsnej stacji:
- ...miny mówią same za siebie. Tu akurat pod tym nieszczęsnym daszkiem, który okazał się za mały
- 5.25- chyba nic więcej nie muszę dodawać...
Wybaczcie jakość zdjęć, ale po pierwsze- nie zmieścił nam się do plecaka nasz aparat ( w sumie dobrze, bo jeszcze byśmy się musiały o niego martwić), po drugie- zmęczenie robiło swoje
Dobranoc