Dobry wieczór,
pogoda w Polsce mnie dobija...ale w sumie pasuje do naszej opowieści o pierwszej nocy.
Nie przedstawiłam Wam mojej koleżanki, z która podróżowałam, więc szybko to nadrabiam
Florentyna,
Flora,
Flo, 23 lata ( swoją drogą, urodziny miała podczas podróży), również jeszcze studentka
Wylądowałyśmy na stacji benzynowej ( ostatnia w Austrii przed granicą). W sumie byłyśmy zachwycone, że tak daleko dojechałyśmy. Zastanawiałyśmy się czy jechać dalej, ale z racji tego, ze to nasz pierwszy raz z autostopem to doszłyśmy do wniosku, że zostaniemy tam na noc.
Szukałyśmy miejsca na rozbicie namiotu, ale nie znalazłyśmy
. Usiadłyśmy na krawężniku i zjadłyśmy naszą kolację ( bułki i kabanosy
).
Na kartonie napisałyśmy kolejny cel ( w sumie na kartkach, które przyklejałyśmy na karton. Właśnie! Taśma się przydaje!)...Siedzimy, siedzimy...22.00 i cholera zaczyna kropić.
W,F: "No nieeeee!"
Dobra, poszłyśmy pod jakiś mały daszek. Ledwo się zmieściłyśmy, ale nie było tak źle. Wyciągnęłam swój mały kocyk, pogadałyśmy i tak siedziałyśmy, siedziałyśmy...
23.00- co raz zimniej, co raz bardziej pada. Nogi wystawały nam lekko ( bo ile można siedzieć skulonym
). Udało mi się przysnąć na 20 minut i to był błąd. Obudziłam się częściowo mokra, plecak mokry.
W,F: "
%^$#^!$^#!#&!#!#%&^#!(*!#)!!!!!"
Dobra, w sumie moja głupota, bo mogłyśmy czegoś większego poszukać ( do schronienia). Zrobiłyśmy tak za drugim razem i co prawda było to na drodze do WC, ale było nam już wszystko jedno. Rozłożyłyśmy karimatę Flo... Miałam na sobie termo,koszulkę, 2 bluzy, kurtkę i kamizelkę
i spodnie, skarpetki ( mokre), buty (mokre). Przykryłyśmy się lekko mokrym kocykiem ( ale grzał) i siedzimy dalej...
00.30- zimno,
1:00- zimniej, poszłyśmy po herbatę na stację ( niby herbata...).
2:00- nadal zimno podchodzi do nas facet
Z: "Cold?"
F,W: "Oh, yes!"
swoją drogą, był ubrany w krótkie spodenki, koszulkę i kamizelkę
No i tak zaczęła się rozmowa. Okazało się, że jest kierowcą ciężarówki, pochodzi z Serbii, jeździ po całej europie, ma dziewczynę która nie jest blondynką, był na wakacji w Turcji, że zarabia około 1500-2000 Euro itd. itd.... W sumie plusem było to, że trochę szybciej czas mijał... Dowiedziałyśmy się, że w Turcji by na nas faceci "polecieli"- bo blondynki, a nawet za nas zapłacili, ohohoho!
Jechał w kierunku Serbii więc zaproponował, że o 5.30 może nas podrzucić do Mariboru. W myśl zasady: lepiej jechać niż stać się zgodziłyśmy. Zaproponował nam jeszcze żebyśmy poszły z nim do kabiny, ale grzecznie odmówiłyśmy.
3.30- może być jeszcze zimniej???
Założyłam bieliznę termo pod spodnie, skarpety zmieniłam na narciarskie, włożyłam w siatki i dopiero w buty ( siatki, siatki, worki, worki!!) + rękawiczki.
Zaczęłyśmy rozwiązywać Sudoku...Oj jak mi to nie szło!
4.00- zaczęłam widzieć cyferki podwójnie więc zamknęłam na chwilę oczy. Po chwili jednak usłyszałam jak ludzie się z nas nabijają więc się szybko obudziłam.
4.30- robił się co raz większy ruch do WC
5.00- kolejna herbata
5.15- zaczęłyśmy się ogarniać
5.30- pukamy do drzwi samochodu ( kazał nam walić w drzwi ile sił). Nieważne, że ciemno, ważne, że wsiądziemy do samochodu i ruszymy!!!
Podsumowując: pierwsza noc była
ZIMNA, mokra i zimna... Zmęczone, wyglądałyśmy jak jakieś nieszczęścia
ALE...jedziemy dalej!!! Kierunek
Maribor
Spokojnej, ciepłej! nocy wszystkim...