Witam
Od jakiegoś (niedługiego) czasu przeglądam to forum, a zwłaszcza dział Relacje z podróży z bardzo ciekawymi opisami, które mam taką nadzieję, wykorzystam w przyszłości planując urlop w Chorwacji.
Ale do rzeczy: do napisania krótkiej relacji z mojego pierwszego pobytu w tym pięknym kraju dojrzałem po wypiciu ostatniej lampki wina Peljesac, ponadto moja dokuczliwa skleroza nakazuje mi szybko przelać na papier? www? moje wrażenia z pobytu.
Wycieczka z jednym z lubelskich biur podróży miała miejsce w weekend majowy od 28.04. do 04.05.2012.
Pierwszy dzień standardowo: wyjazd o 6.00, przejazd przez Słowację (przejście w Barwinku) do miejsca noclegowego na Węgrzech w miejscowości Nagykanizsa (hotel Central). Nie obyło się jednak bez przeszkód: w Koszycach awaria autokaru i mieliśmy 5 godzin przymusowego postoju. Pech chciał, że postój wypadł w dzielnicy przemysłowej, więc nie było możliwości zwiedzania miasta, ani chodzenia po sklepach. W końcu dotarliśmy do hotelu po godz. 1.00 w nocy, więc zostało tylko pobrać suchy prowiant z recepcji i kłaść się spać.
Dzień drugi:
Przed wyjazdem w dalszą drogę udało się wygospodarować ok. 30 min na krótki spacer po rozkopanym rynku. Nie bardzo było co sfotografować, niemniej dysponuję jedną fotką pomnika, na którym uwiecznione są miejsca i daty bitew z I wojny światowej. Ciekawostka: wymienione są również polskie miejscowości min. Lublin, Cisna, Baligród, Chmielnik, Chodel, Borusowa.
Zgodnie z programem, w drodze do miejsca zakwaterowania na wyspie Hvar, było przewidziane zwiedzanie Parku Narodowego Jeziora Plitwickie. Jednak w drodze nastąpiła zmiana planów, jak się okazało później, całkiem słuszna, gdyż czasowo nie dalibyśmy rady.
W trakcie przejazdu autostradą widoki za oknem były dość monotonne:
W końcu pojawia się widok na morze:
I widoki z magistrali adriatyckiej:
Po godz.18.00 dotarliśmy do portu w Drveniku, kolejnym etapem była przeprawa promowa na wyspę Hvar do miejscowości Sucuraj. Widok na Drvenik z promu:
Miejscem docelowym był Stari Grad, a ukoronowaniem całodziennej podróży była jazda słynną drogą przez prawie całą wyspę.
Część wycieczkowiczów prawie dostała zawału, jednak jazda dużym autobusem na 50 osób po wąskiej i krętej podnosi ciśnienie, zwłaszcza jak z naprzeciwka jadą auta. Szczęśliwie o tej godzinie nie było ich zbyt wiele i były to wyłącznie osobówki.
Przyjechaliśmy do hotelu Arkada przed 22.00, późna kolacja i trzeba było kłaść się spać.
Hotel Arkada - standard dwugwiazdkowy, wystrój z epoki późnego Gierka, zdecydowanie przydałby mu się remont. Podczas pobytu niektórzy skarżyli się na żyjątka w pokojach, u mnie na szczęście ich nie było. Trochę przeszkadzał bulgot? pisk? wody w rurach podczas kąpieli przez innych gości hotelowych. Generalnie nie było źle, codziennie pokoje były sprzątane, wymieniane ręczniki, a ja nie jestem zbytnio wymagający, więc dla mnie było ok.
cdn...