Witam
Tak jak obiecałem krótka relacja z wyjazdu i moja opinia o Hvarze, Jelsie, kempingu itp.
Z Polski wyjechaliśmy w piątek, 6.08, o 20.00. Wyjazd w 4-osobową rodzinę (dzieci w wieku 4 lat). W Splicie byliśmy o 13.00. Udany załadunek na prom. Po 17.00 już na wyspie i od razu kierunek na AutoCamp Holiday w Jelsie. Po drodze tylko jedno oznaczenie, więc trzeba jechać tak długo aż się zobaczy tablicę informacyjną.
Miejsc wolnych na kempingu nie było za dużo, ale w miarę ciekawe się znalazło. Kemping ogólnie czysty, łazienki sprzątane, może nie za często, ale nie narzekaliśmy. W sumie 2 budynki z kabinami prysznicowymi, zlewami itd. Wody ciepłej brakowało już około 16.00, ale to nie był problem, skoro zimna leciała w takiej samej temperaturze jak woda w morzu
A najlepsza jest plaża - piaszczysta, powoli opadające dno i cały czas piasek, piasek i piasek. Przez to woda może nie była tak klarowna jak na skalistym, omywanym falami "normalnym" chorwackim brzegu, ale dno było widać cały czas. Dla rodzin z dziećmi wspaniała sprawa.
Minus tego kempingu (jak dla mnie jedyny) to dość ruchliwa ulica, blisko której mieliśmy namiot. Auta jeżdżą tam dość często, w nocy dawali czadu Włosi, którzy nie potrafią jechać z zamkniętymi oknami i w ciszy, tylko drą swoje japy bo są na wakacjach (pewnie jeszcze z kilkoma promilami we krwi).
Ceny w Chorwacji nieco wyższe i co najciekawsze, bardziej opłacało się wypłacać kasę w bankomatach, niż płacić kartą. Różnica wprawdzie niewielka, ale jak już być dokładnym to tak właśnie było (0,5687 do 0,5750 za jedną kunę). Nie przyjechałem tam aby liczyć każdą wydaną złotówkę tylko fajnie spędzić czas, tak więc o cenach więcej nie piszę.
Ożujsko, Karlovacko, Prosek - jak zwykle przepyszne ), choć tym razem jakoś zakupów do Polski nie zrobiliśmy.
Zwiedziliśmy pobieżnie prawie całą wyspę - codziennie wyjazd do innego miasta na 2-3 godzinki. Wspaniałe widoki, drogowe serpentyny, super wąziutki tunel z Jelsy do Zavali, pyszne figi zrywane prosto z drzewa, wspaniale pachnąca lawenda (chociaż większość już przekwitnięta), upierdliwe cykady... to wszystko tylko słowa, które nie potrafią opisać tego co oczy widziały, uszy słyszały i nos poczuł
Powrót nieco dłuższy, tym razem przez Sucuraj, rozłożony na 2 dni z potężną burzą na granicy chorwacko-słoweńskiej. Zamknięta autostrada jeszcze w Chorwacji przez granicą i później po stronie Słoweńskiej trochę skomplikowała i potwornie wydłużyła czas przejazdu. Ale takie są uroki powrotów w soboty )
Chętnie odpowiem na wasze pytania, a przy okazji wrzucę jeszcze kilka fotek.
Pozdrawiam wszystkich.