miejski napisał(a):Dzięki
niezawodny za info i zdjęcia.
Ja już odliczm dni do 18.08 kiedy to wieczorem powinienem zawitać do Bruck, aby nazajutrz rano zobaczyć to, co tobie już było dane
Mam tylko nadzieję, że pogoda dopisze...
Nie chcę cię zniechęcać ale jeśli chodzi o tą trasę to uważam że należy mieć "plan B" na wypadek złej pogody. Byłem od początku zdecydowany na Grossglocknera pod warunkiem że dopisze pogoda (i było mi dane). Gdyby nie dopisała miałem w planie wizytę w Zagrzebiu. Teraz jeszcze bardziej podtrzymuję tą logikę bo przy kiepskiej pogodzie (chmury, mgły) cały czar tej trasy pryska a zostają tylko problemy techniczne. W maju z tego własnie powodu musiałem zrezygnować z Durmitoru bo widzialność była zerowa a tamte góry są przecież znacznie niższe od Alp. Uważam że podczas deszczu/śniegu Grossglockner całkowicie odpada - sam jeszcze chętnie się tam wybiorę ale tylko przy dobrej pogodzie.
miejski napisał(a):A propos klocków, to w górach zasada jest jedna - zjeżdżasz na niskim biegu i hamujesz silnikiem. Z twojego postu wynika, że nie wszyscy o tym wiedzą.
Cóż kolego - trafiłeś w mój czuły punkt
Jak się hamuje w górach to ja wiem. Rzecz w tym że z tym paliwem było u mnie trochę krucho...
choć wjeżdżałem na trasę z 1/3 zbiornika.
Ponieważ nie wiedziałem jak wygląda trasa przede mną i gdzie będzie następna stacja benzynowa i nie wiedziałem jak się moje auto zachowa na tak ostrych spadkach/podjazdach jesli chodzi o zasysanie paliwa to z koniecznosci z ostatniego wzniesienia - Edelweisspitze (ponad 2500 m) zjeżdżałem na luzie i wciśniętym hamulcu. Zupełnie niepotrzebnie bo stacja była jakieś 20 kilometrów za końcem trasy (jechałem od południa na północ) a nie było już potem większych górek. No i chyba będę teraz musiał sprawdzić te klocki bo jeszcze się z taką sytuacją nie zetknąłem żeby klocki zaczęły się kopcić. Co ciekawe stare klocki z tyłu były w normie.
miejski napisał(a):P.S. Ile czasu zeszło Ci przejechanie Grossglockner HAS?
P.S2.Czy na bramkach na trase można płacić kartą?
Słuszne pytanie. Jak ktoś już wcześniej napisał warto na tą trasę przeznaczyć cały dzień bo po prostu jest co zobaczyć / zwiedzić, na każdym kroku widoki zapierają dech, są też liczne atrakcje dodatkowe, różne ścieżki widokowe, rezerwat fauny oraz świetna baza gastronomiczna -co kawałek knajpy i co ważne z normalnymi cenami. Ja ostatecznie poświęciłem pół dnia na tą trasę co kosztowało mnie powrót do domu o 3-ciej w nocy bo śmigaliśmy już prosto do Krakowa przez Salzburg-Wiedeń. Oczywiscie te 50 km jak ktoś chce to przejedzie w godzinę ale nie o to przecież chodzi. A zatem potwierdzam że warto sobie na Grossglocknera zarezerwować cały dzień
Co do płacenia za wjazd - oczywiście są terminale na karty a poza tym dobra wiadomość jest taka że wszystkie parkingi na trasie są bezpłatne. Jest to o tyle zdumiewające że na Franz Joseph Hohe pod samym Grossglocknerem (fota nr 1 od góry) jest potężny parking wielopoziomowy
a na wjazd musiałem poczekać dobry kwadrans bo był komplet. Byłem w szoku; na lodowcu powyżej 2.500 m n.p.m. wielopoziomowy parking taki jak budowany w centrach dużych miast i do tego bezpłatny - opad szczeny.
I jeszcze jedna praktyczna porada. Ponieważ pierwszy raz byłem w tamtych stronach i nie wiedziałem jak będzie z bazą noclegową to zatrzymałem się na nocleg "przed" w Krańskiej Gorze jeszcze w Słowenii (na granicy z Austrią i Włochami) dobre 100 km od początku trasy. Tymczasem okazało się że tak z jednej jak i z drugiej strony wjazdu na trasę jest cała masa przytulnych zajazdów (gasthofów) i z całą pewnoscią znalazłoby się wolny pokój.
Warto jeszcze pamiętać że trasa jest przejezdna tylko od świtu do zmierzchu i teoretycznie od 1-go maja do 31 października. Osobiście sądzę jednak że w początkach maja czy w październiku przy dużych opadach śniegu droga może być zamknięta skoro np. Szosa Transfogarska w Karpatach południowych jest najwcześniej przejezdna 15-go czerwca a najpóźniej 15-go września, w praktyce znacznie krócej a przecież jest niżej położona (2000 m n.p.m) a klimat tam cieplejszy.