truedomel napisał(a):kombiak napisał(a): mógłbyś powiedzieć o co chodzi z tą ich odmową
Postaram się opisać krok po kroku :
Prawdopodobnie zdechłem pomiędzy Dubocaj-Marusici a Pisak.
Wówczas tego nie wiedziałem i mówiłem konsultantom oględnie - na drodze z Omisia do Breli.
Jest to ogólne, to prawda, natomiast na swoją obronę powiem że laweciarz, jadąc od Breli po chwili i tak by się na mnie natknął -
- stałem na poboczu z podniesioną maską, podałem jakie to auto. To droga na której nie można się zgubić.
Pierwszy telefon do PZMOT wyglądał tak :
Pan mega znudzony ( chociaż to nie powinno mieć dla mnie znaczenia, nikt nie musi tryskać radością )
przyjmuje zlecenie i informuje mnie, że to jest zbyt ogólne - droga z Omisia do Breli.
Ok, podaję mu koordynaty z GPS ( mapy Google ) czyli dwie cyfry, kropka, i ciąg sześciu cyfr razem.
Pan twierdzi że jestem we Włoszech...... No, w sumie blisko.
Po paru próbach skłonienia Pana do poszukania mnie, czy też wysłania lawety na tą drogę nie przyniosły efektu.
Stres i nerwy były wtedy moim największym wrogiem, więc aby nie eksplodować , mając w zanadrzu inne Ass rozłączyłem się.
Telefon do Elvii , podałem te same koordynaty, po chwili Pan mnie znalazł. Spytał tylko , uwaga, co się stało.
Mówię , silnik zgasł, pojawił się komunikat, nie zdążyłem odczytać, i stoczyłem się na pobocze.
Przy ponownej próbie odpalenia ( i kolejnych ) nic się nie pojawiło na szafie, tylko na stałe zaświecił się check engine.
Pan powiedział krótko - to mi wystarczy i po godzinie przyjechała laweta z Makarskiej.
Jakby coś, to więcej opiszę..