I ja się dopisuję do grona pechowców korzystających z assistance w PZU 1000 km.
Wykupiłem tą polisę, auto było sprawdzone u 2 mechaników + stacja diagnostyczna...
Naszym celem był Omiś
Niestety po dojeździe do Bratysławy nastąpił pierwszy objaw kłopotów, silnik dziwnie przerwał kilkukrotnie w postaci delikatnego szarpnięcia ale nie zgasł i jechał dalej...
Po przejechaniu granicy Słoweńsko - Węgierskiej, silnik wchodzi w tryb awaryjny ( VW Passat 1.9 TDI 101 KM ). Po zatrzymaniu się i zgaszeniu, restart kompa i po usterce... ale to nie koniec...
Podczas jazdy drogą 86 jeszcze 3-4 krotnie ta sama sytuacja...
Po dojeździe do Karlovaca, decyzja o noclegu i dzięki netowi i posiadaniu interfejsu i programu diagnostycznemu rozpoczynam nocne ustalanie usterki...
Z forum VW doszukuję się prawdopodobnej przyczyny usterki, podłączam rano komp i jest błąd - pierwszy pompowtryskiwacz, zanik napięcia, błąd sporadyczny...
Aby go teoretycznie usunąć, trzeba zdjąć pokrywę zaworów i pompowtryskiwaczy...
Rozbieram, poprawiam i czyszczę styki, składam, odpalam... jest ok, silnik chodzi...
Ruszamy kontrolnie na autostradę w stronę Splitu... po ok 40-50 km, wszystko ok, silnik chodzi jak zegarek, zjazd kontrolny dokręcenia pokrywy zaworów, czy nie ma nieszczelności, obchód auta przed dalszą jazdą i.... ZONK !!!!
Prawe tylne koło, kropki na kostce pod samochodem koło koła... najgorsze przeczucie - wyciek płynu hamulcowego...
Zdejmuję koło - zgadza się, nieszczelność.... próba dokręcenia, uszczelnienia, lipa, nic nie pomaga....
A przed wyjazdem mechanik mówił że poprawiał ręczny w tym kole, więc mam przypuszczenia że się przyczynił do mojego nieszczęścia....
W całej sytuacji znajdujemy wyjście - ulotka warsztatu 24h w pobliżu... telefon, mechanicy w ciągu 30 min. podjadą, obejrzą i wycenią naprawę...
Zajeżdża rozklekotany Golf III, wysiada dwóch Panów, w tm jeden bez ręki, oglądają , dzwonią gdzieś - diagnoza - wymiana zacisku 200-300 Euro...
bez gwarancji że będzie dobrze...
Rezygnujemy z usług, płacimy 30 Euro "za fatygę" i decyzja - assisatance, powrót do PL i coś na 7 dni z lasta...
Telefon wykonany, czekamy na lawetę chorwacką na bezpieczny parking i nas do hotelu, bo laweta po auto musi dojechać z PL...
Po przyjeździe lawety chorwackiej :
,
dzwoni do mnie Pan od lawety z PL, gdzie, co i jak...
Po krótkiej rozmowie i ustaleniach, jedziemy na nocleg...
W między czasie znów telefon od Pana z PL z propozycją dokończenia urlopiku w Chorwacji
I tu przełom w całym złym rozpoczęciu urlopu
A w propozycji od pana otrzymuję pytanie czy nie chciał bym autka zastępczego na dalszy pobyt
Pan oferuje autko Skoda Octavia 2012r hatchback na 7 dni tyle, co z assistance a jeżeli przekroczymy termin to 100 zł za każdy dzień
Po krótkiej naradzie zgadzamy się na propozycję, autko zapakowane na lawetę jadącą po nasz samochód do Chorwacji, rano o 8.00 jest już pod hotelem
Moje pojechało do PL, do firmy Pana z lawety, Pan je zobaczył, zadzwonił czy naprawić, koszt ok 200 zł, co tyle wyniosło, za autko dodatkowo dopłaciłem 200 zł po powrocie.
Więc sumując wszystko, naprawa tam ok 1100 zł, i nie było gwarancji czy dokończę urlop. a tu dzięki takiemu rozwiązaniu, koszt 400 zł i urlop dokończony, tylko ta pogoda na koniec....
Mam nadzieję że nikogo nie zanudziłem swą wypowiedzią, ale starałem sie w miarę skrótowo i treściwie opisać problem