napisał(a) Justysia » 05.02.2014 10:04
Tutaj właśnie dochodzimy do sedna sprawy i po raz kolejny wywołuję nieśmiertelny temat czym dla kogo jest pojęcie "fajnie" Bo to co dla jednych jest "fajnie" dla innych może oznaczać koszmar, początki nerwicy aż do napadów szału i lekko uzasadnionej agresji
Zgromadziliśmy się tu przy tym temacie niczym przy stole i mówimy o pewnym miejscu które dla nas okazało się wyjątkowe. Lecz tak być nie musi i doskonale o tym wiecie. Dlatego mam mieszane uczucia gdy odpisuję na zapytania - jak tam jest. Staram się obiektywnie nie owijać w bawełnę i nie budować złudnego odczucia raju na ziemi. Bo tam tak nie jest. Czasem ładna pogoda, piękne widoki i przyjaźni tubylcy to nie jest coś co wynagradza odgniecione pośladki w samochodzie, awantury na trasie gdy po raz trzeci pomyli się zjazdy z autostrady lub przegapi stację na sikanie. To zbyt mało by cieszyć się wakacjami, Na miejscu okazuje się że plaża mała i ciasna, restauracja droga i nie mają pizzy na telefon, tylko dwa rodzaje piwa - nie ma Tyskiego! Słyszałam już takie hasło - przyjeżdża tylu polaków że mogli by Tyskie mieć. A co to Tyskie? Religia, wyznanie nie pozwala cieszyć się innym browarem? Ciasno, wszędzie pod górę, autem ciężko wykręcić, kobiety zdecydowanie odmawiają wyjeżdżania przez tunel na świat nawet kuszone zakupami w Orebicu nie chcą prowadzić. Nie ma się co dziwić bo drogi kręte, nie zabezpieczone, wszędzie urwiska i osypujące się kamienie. Błękit nieba łączący się z błękitem Adriatyku. A niech go jasna cholera weźmie! Nie ma kiedy się na to patrzeć bo jak spuścisz na chwilę oczy z drogi to cię otrąbią kierowcy autokaru albo zepchnie cię z drogi krzepki tubylec, potomek rzymskich najeźdźców pędzący stuletnim citroenem bez pasów, bez świateł i mniemam że i bez hamulców zarówno tych moralnych jak i samochodowych. Auto moje, świątynia mej próżności, bezdenna lokata płynnego kapitału bez przerwy jest narażone na niebezpieczeństwa! Jak nie spadające kamienie to otarcia a tubylców którzy za nic mają połysk lakieru i nic nie robią sobie z tego że to dopiero 10 letni wóz po pierwszym właścicielu! Słońce bezlitośnie wypraża codziennie przez dwa tygodnie karoserię, opony rozpuszczają się na asfalcie, blaknie nieodwracalnie welurowa tapicerka, skórzaną chcemy nacierać olejkiem do opalania żeby nie popękała. Hamulce wytarte do blachy, sprzęgło śmierdzi, olej ze wspomagania ucieka drobnymi kroplami. Nie ma Tyskiego, auto ruina, klimatyzacja w apartamencie warczy nie pozwalając spać po nocach a gdy nie śpimy myślimy o pieniądzach które wydajemy. A wydajemy, a one same idą z portfela a nawet nie wiemy jakim sposobem.