Z tym światłem na wyspach jest rzeczywiście coś dziwnego .
A może to tylko nasza tęsknota za słoneczkiem w miejscu gdzie zbyt często nie gości
Nie dotyczy to tylko północnej Anglii . Kilkakrotnie odwiedziłem Walię ( choćby z okazji rajdów WRC ) i tam po bardzo nieciekawym pogodowo dniu ( bardzo silny wiatr w połączeniu z mżawką ) , na 2 - 3 godziny przed zmrokiem promienie słońca rozjaśniły niebo oczyszczone z chmur i oświetliły góry - staliśmy chwilę jak zaczarowani podziwiając krajobrazy zmieniane kolorami na naszych oczach , i do tego niesamowita przejrzystość powietrza .
Takie chwile trudno zapomnieć , zresztą po co
Co do murków , murów - jest ich tam zatrzęsienie . Jedne młode - jak ten irlandzki Mourne Wall , o którym wspomniał Wojtek , mający tylko ( albo aż ) 35 km długości , zbudowany na początku XX wieku jako zabezpieczenie terenu zlewkowego rezerwuaru wodnego - od dawna ze słodką wodą na zielonej wyspie zielono nie jest Do tych młodych zaliczyć można też kilkusetletnie prywatne ogrodzenia posiadłości - często ciekawie zdobione , z fajnymi bramami mieszkalnymi , basztami , często ciągnące się dziesiątkami kilometrów .
Mnie jednak bardziej fascynował Mur Hadriana , znacznie starszy , potężniejszy i razem z wałami obronnymi stanowiący najbardziej na północ wysuniętą granicę Cesarstwa Rzymskiego . A skoro już się tam pojedzie , to chyba grzechem by było ominąć Newcastle i okolice bogate w zamki i warownie na jednym , oraz Carlisle na drugim jego końcu .
Z Carlisle jest rzut beretem do Lake District - miejsca , które wskazuję zawsze wtedy , gdy ktoś twierdzi , że w Anglii to gór prawie nie ma . . .
Pozdrawiam
Piotr