Jak zgubiłem się pijany w Rumunii... na wycieczce zorganizowanej do Grecji?
Jedne z pierwszych wakacji ze swoją byłą, byłą, lubą mieliśmy po około 20 lat postanowiliśmy wybrać się na zorganizowaną wycieczkę do Grecji ( Nei Pori ). Wyjazd zaplanowany był na godzinę 00:30 spod PKiN`u ( Pałacu Kultury w Warszawie ). Autobus przyjechał z lekkim opóźnieniem w końcu wsiadamy, autokar pusty ( 3 pary w podobnym wieku ) ponieważ mieliśmy zabrać jeszcze innych wycieczkowiczów z Łodzi, Częstochowy, Katowic, a później już za granicę. Jako że środek nocy luba poszła spać bo awiomarin zaczął działać, widzę że konkurencja zaczyna się integrować Gorzką Żołądkową na końcu autokaru, wyjąłem więc podobną butelkę z plecaka ( w razie gdyby w podróży człowiek struł się jakimś nieświeżym jadłem wszak 36h w drodze ) i poszedłem się "zapoznać". Zanim minęliśmy Okęcie byliśmy już na "Ty" z pustą butelką... później była druga butelka, jakaś stacja benzynowa ( kierowca papierosów nie kupił ) więc zrobiliśmy zapasy. A później to już jakoś poszło... budzi mnie moja była kobieta, rozglądam ok nie jest źle spałem w najlepszym z możliwych miejsc czyli na podłodze podobnie jak 2 kompanów tylko ludzi jakby trochę więcej, wszystko wyjaśnił taki spodek przypominający Ufo... tak to były Katowice.
Łódź i Częstochowę przespaliśmy na podłodze:/ Przypał i to na samym początku wycieczki, wycieczkowicze wchodzą do autokaru a tu na środku zwłoki 3 zalanych facetów... a przed nami jeszcze przynajmniej 25h w autokarze. Później była już tylko granica, uzupełnienie zapasów na bezcłówce, wyleczenie kaca a między czasie okazywanie paszportów, i dawaj... Słowacja, Węgry, i Rumunia... przez głośniki mówią że jesteśmy w 3 świecie, że tu biją, łapówki jakieś słowem nie oddalać się od autokaru. Skoro jedziemy przez ten 3 świat to należało by coś wypić na dobrą noc zresztą w podróży to chyba pół autokaru chlało, niewiele myśląc butelka, jedna, druga, jakieś przyśpiewki, kolejna butelka i tak już "dobrze zrobieni" dojechaliśmy na przysłowiowe siku.
Płeć piękna na lewo, płeć brzydka na prawo... i tak ostałem się sam niedopity siedząc sobie na środkowych schodkach w autokarze popalając fajka, z jednej strony schodów kibel z drugiej... no właśnie małe drzwiczki a w nich klamka, otwieram widzę niewielkie łóżko chyba dla kierowców
niewiele myśląc jak to po kilkunastu głębszych stwierdziłem że to bardzo dobry pomysł się tam położyć i poczekać aż przerwa na siku się skończy. I znów budzi mnie bliżej nieokreślony harmider i jakieś krzyki Marcin!, pewnie chodzi o mnie więc otwieram te drzwiczki wychylam głowę i krzyczę "Czego k***a".
Nie wiem czy im w to wierzyć ale podobno 2h mnie szukali, ja twardo ostaje przy swoim że tylko na chwilę przymknąłem oczy. Oszczędzę Wam też epitetów i innych określeń kierowanych przez Rezydenta/opiekuna wycieczki w moim kierunku. Wiem że przez resztę drogi nie tknąłem napoi wyskokowych, moja luba się na mnie strasznie wku* znaczy "zdenerwowała" a 2 kompanów miała ze mnie niezłą bekę.
Po przyjeździe na miejsce było już tylko... gorzej
- świetliki na zebraniu integracyjnym
- samodzielna wycieczka do Salonik
- "(...) grasz w zielone, gram, gram, gram. Masz zielone (...)
"
- i niezliczone ilości wina.
Chciałbym pozdrowić Biuro Podroży które zorganizowało mi tak rewelacyjne wakacje alkoholem płynące i oczywiście tych czytelników którzy dotrwali do końca tej długiej opowieści... a może tej części opowieści?
Może będziecie chcieli poczytać o kolejnych dniach spędzonych w Nei Pori.