Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

ANDAluzzzJA - Hiszpania (prawie) bez plaży

Nazwa kraju Hiszpania wywodzi się od słowa Ispania, które oznacza Ziemię Królików. Język hiszpański wymieniany jest w pierwszej piątce najczęściej używanych języków na świecie. Najdłuższą rzeką Hiszpanii jest rzeka Ebro, licząca sobie 930 kilometrów. Hiszpanie to naród uwielbiający grę na loterii. Zdrapki można kupić na rogu każdej ulicy.
Plumek
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3893
Dołączył(a): 20.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Plumek » 19.03.2008 13:44

Ech... się niezła opowieść szykuje... Ciekawe, czy zanim wyjadę, to zdążę przeczytać całość :D
Tekla
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 448
Dołączył(a): 30.10.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tekla » 24.03.2008 20:12

Uleńko kochana kiedy, no kiedy cdn?
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108172
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 24.03.2008 20:38

Masz rację Tekla, weź koleżankę ULĘ "do galopu" :wink:

Nawet mojego tygrysa się nie boi i z relacją "stoi". :evil: :cry:
Tekla
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 448
Dołączył(a): 30.10.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tekla » 24.03.2008 21:12

Może w końcu uda nam się spotkać... dzieli nas ok. 50 km, ale problemy zbyt duże... Ula zapraszamy Cię (Basia i Marcin) to wtedy, zgodnie z zaleceniami Janusza może Cię przywołam do porządku tzn. do pisania :wink:
ania77
Croentuzjasta
Posty: 329
Dołączył(a): 17.04.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) ania77 » 26.03.2008 19:58

Zlituj się dobra kobieto nad tymi, którzy tamte okolice mają w planach i to BARDZO rychłych...
a to ja
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4755
Dołączył(a): 18.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) a to ja » 30.03.2008 17:21

Ula - dawaj, dawaj !!!
... bo za moment "dojadę" do Granady :oczko_usmiech: :devil: :oczko_usmiech: i będzie STOP :!:

Pozdraviam :papa:
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 30.03.2008 22:31

Atojko! Klej bez oporów!!! Jak poczytasz naszą Granadę, to się uśmiejesz - u nas nic z tego co trzeba i wypada... :D

4 października 2006

Granada-Albaicin

Tak w sumie to ta Hiszpania się nam wydaje bardziej nieodkryta niż Albania :D:D:D:D Wszystko nowe. Właśnie rankiem 4 października 2006 roku odkrywamy, że dzień zaczyna się tu baaaaaardzo późno. Plan miałyśmy taki, że koło 8 się pozbieramy, pójdziemy na dworzec na naszą pyszną kawusię, potem... No zaraz napiszę co potem, a jeszcze potem - ALHAMBRA :D

Tak się jednak składa, że o ósmej rano, ciemności kryją tę ziemię. I to nie jakaś szarość dnia, ale totalne ciemności. Wylegujemy się zatem gdzieś do dziewiątej. Koty juz w natarciu. Kolejny pasztet należy do nich. Czy one nie powinny nocą polować...? Dziiiiiiiwne.
Odkrywamy też, ze dziewiąta, to jeszcze nie jest pora na wstawanie - wjazd na kemp jeszcze zaszlabaniony, ale ruch pieszy już jest. Emeryci -hiszpańscy i niemieccy - na porannych spacerach.

Idziemy na kawkę. Aha - chyba Wam nie napisałam, że to pyszne cafe con leche tutaj podają w takich malutkich szklaneczkach, jak nasze literatki. Wsuwamy ciasteczka francuskie. I już jesteśmy na przystanku autobusowym, który wiezie nas znów w okolice katedry.
Nie ma tu jeszcze wczorajszego zamieszania przyprawowego. Jest chłodno i pochmurnie.

Teraz będzie pierwsze śmieszne zdjęcie - tzn. shtriga z mapą w ręku (potem jeszcze kilka będzie ) :D Jak co niektórzy z Was już wiedzą, są to dwa dość obce sobie światy, no ale uparłam się, ze w gąszczu nazw uliczek napisanych czcionką bardziej niż minimalną :D znajdę te, przy której, jak wyczytałyśmy w Polsce jest pewna bardzo fajna księgarnia, w a tej księgarni kupimy... taaak kupimy mapę pewnych pięknych okolic Granady :D

Obrazek


Oczywiście nie jesteśmy na wycieczce z biurem podróży, w związku z czym coś takiego jak dyscyplina czasu nie istnieje dla nas :D :D :D. Idziemy i... a tu nas urzeknie jakiś stragan,a tam jakieś skorupy. I oczywiście o wszystko trzeba zapytać, co jak się nazywa i oczywiście nie znamy hiszpańskiego ale to niiiiiiiic. Najbardziej mnie urzeka to coś, co pozornie wygląda ja zielona szyszka - przy czym gładka. Jeszcze tego tu nie kupimy, ale przyjdzie czas. Nazywa się to to chirimoyas. Fajniusio, co nie?

ObrazekObrazekObrazekObrazek

Obrazek

Od fruktów lecimy, nooo rzecz jasna na kolejną kawę i na grzanki z marmoladą. To kolejna sesja zdjęciowa bo w knajpie, w której sami tubylcy - przed praca, albo w przerwie - wpadają na to samo co my :D Robią na nas wrażenie szynki wiszące z sufitu, ale luuuuz jeszcze się ich naoglądamy (po cichutko powiem - jutro, w andaluzyjskim królestwie jamones - szynkowni :D )

ObrazekObrazek


Błądząc pomiędzy uliczkami odnajdujemy w końcu naszą księgarenkę, gdzie zaopatrujemy się w mapę pt. Alpujarras - to jest cudownych wzgórz pod pasmem Sierra Nevada. Jak słusznie podejrzewacie - taaaaaak - nie będziemy leżeć na plaży przez kolejne szybko uciekające nam tu dni, w czasie naszego króciutkiego wypadu. Ale uroki Alpujarry poznamy głównie z autobusu, bo naszym celem...
Wymyśliłyśmy sobie, że wejdziemy na Mulhacena - najwyższy szczyt kontynentalnej Hiszpanii - 3483 m npm (bo tak w ogóle najwyższa hiszpańska górka to wulkan Pico del Teide na Teneryfie - 3718m npm). I powiem, że tak wysoko nie byłyśmy nigdy w życiu. Ja mam na koncie jakieś 2900 we włoskich Apeninach ale to się nie liczy, bo niemal pod sam szczyt wywieźli mnie mili ludzie, którzy w przerwie miłej wizyty postanowili mi pokazać okolice Aquli :D. Tak więc naszym najwyższym osiągnięciem są trapezy pod Maja Jezerce w Albanii :)
A wracają do rzeczy, to właśnie tam chcemy wybrać się jutro, ale co z tego wyjdzie i w jakim stylu... to zobaczycie ;). Ale nim to zrobimy...

Oczywiście znów się włóczymy po okolicy. Wpadamy sobie gdzieś po drodze do napotkanego kościoła. Okazuje się, ze patronuje mu św. Antoni z Padwy, który jak wiadomo pochodzi z Lizbony :D :D :D I przypominamy sobie, że dziś jest św. Franciszka z Asyżu :D A że Go bardzo lubimy, zostajemy na niezwykle folklorystycznej mszy - z różnymi pięknymi śpiewami klauzurowych sióstr, nieznanymi nam wejściami w czasie liturgii (co chwilę się oglądamy na ludzi, czy akurat teraz trzeba tu siadać, wstawać czy klękać. Wyrozumiale się uśmiechają :D. Ojciec odprawiający mszę coś długo mówi, z czego rozumiemy dwa słowa - fiesta i nochas. Hm hm hm - gdyby nie plan gór na jutro, to pewnie byśmy się skusiły :D


Namber łan


Wypadało by już może zmierzać w stronę Alhambry, bo to nasz namber łan na dziś, ale jakoś tak się fajnie włóczy. Idziemy wzdłuż głównej arterii w tej okolicy - Reyes Catolicos - ulicy Królów Katolickich - Izuli i Ferdka, ale co chwilę zbaczamy w uliczki, gdzie znów pełno różnego gadżeciarstwa andaluzyjskiego (PS. Gdybym wiedziała, że w półtora roku później mi walnie na mózg i zacznę się uczyć flamenco, to bym się zaopatrzyła w tanie co nieco dla początkujących :D )


ObrazekObrazekObrazekObrazek
Obrazek

Do Alhambry postanawiamy dojść pieszo - prowadzi doń urocza stroma uliczka, obstawiona pracowniami producentów gitar (jak to sie nazywa???), dalej kolorowymi kramami - tu oczywiście szmatki i koraliki, no więc jest już zdrowo po 12 kiedy dochodzimy pod mur na którym widnieje napis - ALHAMBRA.

ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek


Obrazek


Na pewno wiecie o co chodzi, ale - tak wspomogę się przewodnikiem Pasacla - że Alhambra, to pałac-forteca, wybudowany przez władców ostatniego królestwa Maurów w Hiszpanii. Napisali, że jest "ukoronowaniem i najwspanialszym osiągnięciem kultury i sztuki arabskiej w Europie".

Nooo wypada, wypada :D Składa sie to cudo z 3 obiektów: Palacios Nazaries (pałac królewski i pałace Nasrydów), ogrodów Generalife i Alcazaby. Alhambra cudownie wygląda na zdjęciach w świetle zachodzącego słońca - taka czerwona (zasługa gliny). I to właśnie tłumaczy nazwę Al-hamra co podobno po arabsku znaczy czerwony.
Jak zwykle wchodzimy od złej strony i trochę kombinujemy zanim dojedziemy do kasy, żeby kupić bilety, a tu - hahahhaha - niespodzianka - biletów nie ma na dziś. I na jutro też nie ma. Na kiedy są? To najlepiej zejść pod pomnik Izy i tam w Banku BBVA - Banco de Bilbao Vizcaya Argentaria - zapytać.

ObrazekObrazekObrazek



Nie jesteśmy beznadziejne...


W sumie, to się nam już tego cudu odechciewa. Soooooooooooory za to, co napiszę - jakoś tak z zewnątrz szczególnego wrażenia na nas nie robi, ale my szacunku dla zabytków to przesadnego nie mamy, ale być w Granadzie i nie zobaczyć Alhambry??? Czym prędzej łapiemy kolorowy autobus wycieczkowy i biegniemy do banku.

Obrazek


Takich jak my są tu już dzikie tłumy. A na drzwiach kartka, że bilety są dopiero na... tra la la la - 8 października :D Nooo wtedy to my już dziękujemy. Dlatego jeśli ktoś z Was marzy o samodzielnym zwiedzaniu Alhambry, to polecamy rezerwację przez Internet - www.alhambratickets.com. W październiku chyba wszystkie niemieckie i japońskie biura podróży nas uprzedziły i zaklepały te wejściówki.
Cóż więc było robić. Tak piszę, że się nam odechciało, ale ciekawe byłyśmy bardzo jak to cudo wygląda... No cóż...

Rzut okiem na mapę i do przewodnika, w którym napisali, że po zwiedzeniu Alhambry turyści z reguły nie mają już siły, żeby zwiedzić pobliską dzielnicę Albaicin - największą i najbardziej charakterystyczne barrio - dzielnicę arabską w Hiszpanii z budyneczkami sięgającymi historią średniowiecza. Jako, że nie jesteśmy w tej beznadziejnej sytuacji, co przeciętny turysta :D :D :D - obieramy kurs na Albaicin!!!

W sumie nawet nam się mordki cieszą - chyba wolimy to miejsce. Tym bardziej, że napisali w przewodniku, iż to bardzo ryzykowna wycieczka, że z roku na rok wzrasta tam liczba kradzieży i napadów. W Pascalu jest bardzo zabawna instrukcja jak należy się zachowywać, żeby tubylcy nie zwrócili na nas uwagi - że nie jesteśmy turystami. Obśmiałyśmy się jak norki. No to co mam tam iść i zdjęć nie robić? Mapę to gdzie mam wcisnąć? Jest ryzyko, jest zabawa!!!

Nim zaczniemy wędrówkę, po drodze mijamy kiosk, w którym widzimy mapę Sierra Nevada lepszą od tej, którą już kupiłyśmy - z przewodnikiem! Na takie zbytki nie żal nam kasy. Kupujemy mapę i idziemy wzdłuż rzeczki Darro, po to by wspiąć się jak najwyżej w górę i znaleźć na Murach Albacinu.
Dzielnica przeurocza - tak się jednak składa, że nie spotykamy żywej duszy - ani pół bandziora. Pewnie wszyscy sjestują ;). Błądzimy po wąziutkich uliczkach, placykach. Focimy maniakalnie nazwy uliczek wymalowane na porcelanowych tabliczkach, oglądamy misternie układane na chodnikach kamyczki. Oczywiście zachwycamy się kwieciem wszelakim. Jest takie nasze lato - ani upał ani zimno...

ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek

ObrazekObrazekObrazekObrazek
Obrazek

ObrazekObrazekObrazekObrazek

ObrazekObrazekObrazekObrazek

ObrazekObrazek


W końcu docieramy do szczytu - tu dzielnica ekskluzywnych domków. Mamy tu nasz ekskluzywny obiad składający się z wody i chleba z najlepszym polskim pasztetem :D :D :D Ale prawdziwą ucztą tu to były widoki na Granadę, Alhambrę i daaaaaaaaleko horyzont. Coś pięknego...

ObrazekObrazekObrazekObrazek

ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek


Schodząc, zawędrowałyśmy chyba do dzielnicy cygańskiej Sacromonte, skąd podobno wywodzą się najlepsi gitarzyści flamenco. W każdym razie odnalazłyśmy opisywane w przewodniku jaskinie wyglądające na zamieszkałe. Ale tu też była cisza jak po wojnie :D

ObrazekObrazekObrazekObrazek

ObrazekObrazek

ObrazekObrazekObrazekObrazek

ObrazekObrazekObrazekObrazek
Obrazek


Jako, że nie spotkałyśmy żadnego tubylczego człowieka po drodze, a to dla nas ból okrutny - postanowiłyśmy koniecznie zahaczyć o uliczkę, na której są tylko arabskie knajpy i stragany. Coś niesamowitego - wchodzisz w przecznicę bliżej lub dalej i taka normalna Hiszpania, a na tej uliczce przenosisz się autentycznie do Maroka na przykład. Tzn. Byłam w Maroku więc tak sobie porównałam. Może w innych krajach arabskich jest podobnie :D
Tu znów się włóczymy i jest superowo :D :D :D :D :D :D Mamy ochotę na jakąś arabską knajpę, ale nie potrafimy się zdecydować, w związku z czym podejmujemy decyzję, że zjemy sobie coś hiszpańskiego - np. jakieś bocadillos :):):)

ObrazekObrazekObrazekObrazek

ObrazekObrazekObrazek

Wędrujemy znów w stronę katedry. Tu wcinamy nasze bocadillos, oczywiście decydowanie się jaką zjeść trwaaaaaaaaaało bardzo długo. Jako, że jesteśmy bardzo nieposłuszne na pewno nie zobaczyłyśmy w Granadzie tego co trzeba, co nawet wypada. Łazimy tam, gdzie nam pasuje :D No i popołudniem tego dnia spasowało nam, żeby wdepnąć do... szpitala św. Jana Bożego. No patrzycie jaki fajny szpital. Zajrzałyśmy przez bramę i na trochę utknęłyśmy :)


ObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek




A potem jeszcze czytanki z przewodnika i rozbrajanie nowej mapy pod fontanną. I lecimy kupić bilety autobusowe na jutro do... do Trevellez. Stamtąd rozpoczniemy naszą górską przygodę w Andaluzji. Nie jest za dobrze, Jeden autobus jedzie około 11, drugi chyba koło 17... Ten pierwszy na miejscu koło 14 o ile się nie mylę... Jakie będą tego konsekwencje... Napiszemy :):):):)

ObrazekObrazekObrazek
fokstrot
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 492
Dołączył(a): 21.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) fokstrot » 30.03.2008 23:28

cos ode mnie:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
uff mam jescze zdjecia z Uniwersytetu w Granadzie ale...musze sie najpierw zarejestrowac na fotosiku. pojedyncze wrzucanie zdjec jest wyczerpujace :P
LRobert
Cromaniak
Posty: 4129
Dołączył(a): 09.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) LRobert » 31.03.2008 06:58

Shtriga fajnie piszesz tylko czemu tak wolno? Kotom się nie dziw. Po co mają polować po nocy jak wy je dokarmiacie i jedznie przed nimi nie ucieka, meczyć sie nie trzeba. Zwierzaki są madre. :lol:
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13022
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 31.03.2008 07:22

Uczta dla oczu i duszy, Uleńko! Fajniutko jest w takim miejscu po weekendzie w wiosennych :wink: :lool: Karkonoszach...
a to ja
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4755
Dołączył(a): 18.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) a to ja » 31.03.2008 08:57

Jest , j e s t , j e s t :coool:

Mogę iść spokojnie ... do pracy :lool:

P.s. do fokstrota: czekamy na Ciebie
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 31.03.2008 09:23

Fokstrot - czyli dzięki Tobie zobaczymy jednak Alhambrę :lol:

LRobert - chyba te kocie nawyki mają tam dłuugą historię, bo nie tylko przy nas się tak pasły :lol: A to moje pisanie... No jakoś tak mi ciężko usiedzieć na miejscu, a w locie źle się pisze :D :D :D

Danusia - nawet mi się miło zrobiło wspominając tę totalną beztroskę, dzięki której za dużo o Granadzie to stąd się nie dowiecie :lol: Cos z Karków noszących :D zobaczymy oczywiście?!

Atojko - muszę Ci coś na odstresowanie załatwić... Żeby tak się niepokoić przed pracą... Zgroza... :lol:

Uściski!

PS. Nic nie obiecuję :lol: :papa:
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 31.03.2008 09:53

Jak zwykle świetnie się czytało :wink: :D :D

shtriga napisał(a):I lecimy kupić bilety autobusowe na jutro do... do Trevellez. Stamtąd rozpoczniemy naszą górską przygodę w Andaluzji. Nie jest za dobrze, Jeden autobus jedzie około 11, drugi chyba koło 17... Ten pierwszy na miejscu koło 14 o ile się nie mylę... Jakie będą tego konsekwencje... Napiszemy


No myślę :lol:
Specjalnie na odcinek o Mulhacenie już pożyczyłem sobie mapę tych okolic :lol: :wink: I czytając koniec odcinka lekko mnie 'zatkało' 8O Spodziewałem się że będziecie startować z Solynieve, ewentualnie z Capileiry + łapanie jakiegoś stopa :wink: czy coś w tym stylu :wink: , a tu Trevelez................ 8O 1470 m 8O łał, z tym większą ciekawościa czekam na cd. :D
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 31.03.2008 10:25

Tak Kulko... I skutki tego będą... (dramatyczne) ale nie uprzedzajmy faktów :D To jest tak jak się kobity uprą, że nie chcą na łatwiznę, tylko honorowo :lol:
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 31.03.2008 14:54

shtriga napisał(a): Jest ryzyko, jest zabawa!!!



I Przygoda :) Przez duże P 8)

Fajnie, że już piszesz. My co prawda czekaliśmy cierpliwie, bo mamy jeszcze 18 miesięcy czasu :wink: , ale utwierdzamy się w przekonaniu, że warto czekać. Link o biletach do Alhambry bardzo cenny. Nie ma to jak logistyka :) Możemy odzwajemnić się linkiem do strony flamenco, z której parę razy skorzystaliśmy http://www.flamencoexport.com/
Pozdrawiamy i czytamy dalej.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Hiszpania - España



cron
ANDAluzzzJA - Hiszpania (prawie) bez plaży - strona 5
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone