Następne miasto Andaluzji, w którym spędziliśmy wakacje to Cadiz, czyli po polsku Kadyks. Z Estepony mamy do Kadyksu dwie trasy. Pierwsza bliżej morza, nieco dłuższa ale bardziej widokowa. I druga, szybsza, po autostradach ale bardziej oddalona od morza.
Do Kadyksu wybieramy pierwszą (około 180 km) a drugą szybciej sobie wrócimy.
Żeby dojechać do Kadyksu, to należy jechać na Zachód, w stronę Atlantyku.
Po drodze mijamy więc zjazd na Gibraltar.
Niebo bezchmurne, słońca daje w beret jak diabli.Po naszej lewej widać Skałę gibraltarską, na której już byliśmy
Do Kadyksu jedziemy w piątek i zauważamy, że w tym samym kierunku wraz z nami jedzie mnóstwo samochodów na belgijskich, francuskich czy holenderskich tablicach. Ki pieron. Gdzie oni jadą na te wakacje?
Bliższa inspekcja pokazuje jednak, że to Francuzi, Belgowie itp. pochodzenia arabskiego, jadą do rodzin na wakacje. Niektóre z ich samochodów zapakowane do granic możliwości. Nam starszym przypomniały sie wyjazdy w czwórkę "pod namiot" Fiatem 126p (to se już ne vrati pane).
"Francuzi" odbijaja w lewo do Algeciras na prom do Maroka a my suniemy dalej.
Co mnie zaskoczyło, to nagła zmiana klimatu. Nagle bezchmurne, śródziemnomorskie niebo gdzieś znikło i pojawiły się chmury.
Wszędzie pełno "wiatraków" co jak rozumiem świadczy o tym, że nieźle "duje".
I tu SZOK! Piękna okolica. Piękne krajobrazy. To wybrzeże do którego docieramy zwie się Costa de la Luz. Jest przepiekne. Niezabudowane jak Costa del Sol. Niewielkie pensjonaty i kampingi. Pustki. Pieknie.
Jeśli kiedyś przyjadę jeszcze do Hiszpanii, to tylko na Costa de la Luz.
Ale my dalej zasuwamy do Kadyksu i kierownica naszego Witka spoczywa w mocnych rękach naszego Kapitańcia
Do Kadyksu już niedługo a ja zakochałem się w tym wybrzeżu, do którego z Gibraltaru to tylko 50 km.
Trudno mi to pisać ale Costa del Sol, czyli te wszystkie Malagi, Marbelle i nawet Estepony, to nie dla nas (zwłaszcza cromaniaców). Nam trzeba na Costa de la Luz. Tam jest życie, tam nie ma betonu. Tam natura, tam wiatr. Cóż. Perhaps next time.