Odcinek 4
Do GrenadyUdało nam się wyjechać o 7 rano. Cel dosyć daleki, do przejechania mamy 780 km. 8 godzin jazdy wg google. Do Grenady prowadzi bardzo dobra droga, bezpłatna.
Ap-7 bezpłatna do Elche, dwupasmowa, nie gorsza niż nasze niektóre autostrady .
A-7 bezpłatna z Elche do Grenady. Jeżeli ktoś oczywiście chce, to z T do E jest płatna A-7Teraz czujemy, że wjeżdżamy do Andaluzji. Pstrykam fotkę przez szybę.
Po drodze jest bardzo dużo atrakcyjnych miejsc, a ja musiałam wybrać jedno. Jedno ciekawe miejsce mniej więcej w połowie drogi, czasowo będzie to około południa. Trzeba przecież odpocząć, nacieszyć oczy, pospacerować, napić się czegoś. Analizując temperaturę i porę dnia, zdecydowałam się na Elche. Chciałam przy okazji zrobi mężowi niespodziankę , on kocha roślinki małe i duże, te miały być baaardzo duże. Elche to raj dla miłośników palm.
12:00 wjeżdżamy na parking
tutaj bezpłatny, panowie pomagają znaleźć wolne miejsce, w zamian za to i popilnowanie samochodu, chcą grosik. Dajemy, przecież zależy nam na dalszej podroży sprawnym samochodem
W parku można spędzić nawet pół dnia, można spacerować gdzie oczy poniosą lub korzystać z planu.
Nam spacer zajął około 2 godzin ( gdzie oczy poniosą), może więcej.
Przecież pół godziny straciłam na szukanie toalety. W całym parku było kilka „ drogowskazów” prowadzących do zamkniętych drzwi. Palmy dawały przyjemny cień a fontanny pozwalały schłodzić skórę. Ślicznie tam jest. Polecam niezdecydowanym. W parku było pusto, naprawdę pusto. Czasami ktoś się trafił w zasięgu wzroku (oczywiście w maseczce).
Wracamy do Volverka. Stoi, nic mu nie jest , panowie niezrażeni upałem, krążą po parkingu i zbierają „ co łaska” . Parking jest bardzo duży, a miejsc bardzo mało. Naprawdę ich „ usługa” kierowania do wolnego miejsca jest przydatna. Nie ma światełek jak w galerii
Ruszamy dalej .
Trudno jest mi opisać odczucia jakie mi towarzyszyły podczas tej drogi. Elche jest jak oaza na pustyni. Zapewne wiosną jest inaczej, ale latem jest sucho, wielkie otwarte przestrzenie i ... upał. Na drodze panował mały ruch, może w okolicach Murcji, na A7 był trochę większy, ale na A91, już na drodze do Grenady, naprawdę miało się wrażenie, że to jakieś pustkowie. W Polsce nie uświadczysz pustej kilometrami drogi, nawet w nocy.
Gdy zatrzymaliśmy się na posiłek była już 16:00, wysiadam z samochodu, uderza we mnie gorące powietrze, suchy i gorący wiaterek. Idę do większego cienia, upał w cieniu, upał wszędzie
, co to będzie, ... ??
jak ja to przeżyję ??? Pamiętam, brat mi mówił, ze był w okolicach Almerii w lipcu. Wspomina, ze nigdy nie było mu tak gorąco. I tez opisywał suszę. Czytałam później, że to jeden z najsuchszych obszarów w Europie.
Mijamy rejony Almerii, do Grenady już niedaleko, Widoki robią się coraz ciekawsze, jest więcej zieleni. W oddali widać pasma górskie. Krajobraz jest piękny, ale jakże inny od tego, który znam.
Wyciągam ze schowka jeden z czterech przewodników, które kupiłam pół roku wcześniej i przeczytałam od deski do deski.
Po raz kolejny czytam mężowi co ciekawego jest w Grenadzie, dokąd pójdziemy, co zobaczymy oprócz Alhambry, co będziemy jeść i w ogóle . Już się cieszę. Zawsze chciałam tu przyjechać. Mąż natomiast ma bardziej przyziemne marzenia, marzy o piwie. No jeszcze chwila i jego marzenia się spełnią.
Jest 18:00 wysiadam przed domem w którym spędzimy 2 noce. Oczywiście po wyjściu z samochodu upał. Wiem, powtarzam się
Mam kontaktować się z Miquelem ( chyba). Tylko ze Miquel mówi po hiszpańsku.
Otwiera bramę, garaż, wjeżdżamy do garażu. Nareszcie chłodek. Zabieramy bagaże, Miquel dezynfekuje co się da, musimy wytrzeć buty o nasączoną czymś wycieraczkę i prowadzi nas do windy. On idzie schodami. Mieszkamy na drugim piętrze, albo trzecim ?
No .. najwyżej . Miquel mówi coś, pokazuje ręką to tu, to tam, mogę się jedynie domyślać, że chodzi mu o zasady sanitarne, ponieważ pokazuje na popakowane w foliowe torebki naczynia jednorazowe, daje jakiś dokument do poczytania. Tak, tak kiwamy głowami, ciągle powtarza się słowo Ok. Co ma być nie Ok.
Mieszkanie znalazłam na booking.com i mogę z czystym sumieniem polecić. Jeśli potrzebny namiar - wyślę.
Nareszcie odpoczynek, piwko, klima zdążyła wychłodzić sypialnię. Łazienka klimatyzowana nie jest, oczywista sprawa, przecież po wyjściu spod prysznica przeważnie robi się chłodno, a tu nie, gorąco!
. Nawet jeść się nie chce, z gorąca czy z wrażenia? Dojechaliśmy aż tutaj, udało się mimo wszystko, mimo ilości km, pandemii, ... telefonuję do domu i uspokajam mamę. Wychodzę na taras.
Jaki piękny widok na miasto.
(tylko gdzie się podziały zdjęcia? )
Mieszkamy 1,5 km od Katedry. Można iść na pieszo, ... ale niech się schłodzi
Rozpakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy, czas na leżakowanie.
Musiałam się zdrzemnąć chwilę. Nie zdarza mi się to
Dochodzi 20:30 Tyle czasu zmarnowałam . Trzeba iść, szkoda wieczoru, dawaj idziemy, pośpiesz się , idziemy na spacer. ( wariatka, No po prostu wariatka
)